Tytuł: Wielkie Księstwo Józefa Mackiewicza. Zwycięstwo prowokacji?
Autor: Andruszkiewicz Sławomir
Wydawca: “Nasz Czas”, tygodnik Litwa – Łotwa – Estonia, nr 1 (534), 22-28 listopada 2001
Rok: 2001
Opis:
Wielkie Księstwo Józefa Mackiewicza. Zwycięstwo prowokacji?
Trudno jest pisać na tematy nieznane w naszym społeczeństwie, a jeszcze trudniej komentować taki temat, korzystając ze źródeł do niedawna nazywanych tajnymi lub bardzo tajnymi. Ale można jednocześnie pisać na wieczne tematy, jakimi są zdrada, donos, sprzątnięcie ludzi, wrogów politycznych, którzy za dużo o kimś wiedzieli itd. Wszystko to istnieje w głośnej książce Józefa Mackiewicza Nie trzeba głośno mówić. Czytelnik dziwi się, jak autor mógł zmieścić na siedmiuset stronach opis i charaktery, nie mówiąc już o losach, przeszło siedmiuset bohaterów!
Powieść obejmuje okres, który jeden z życzliwych dla Mackiewicza krytyków – Czesław Miłosz – nazwał końcem Wielkiego Xięstwa Litewskiego, to jest okresem niszczenia jednego narodu przez drugi na ziemiach byłego WXL, na których żyły one dotychczas w zgodzie. Okres ten obejmuje okupację niemiecką i zawiera się w latach 1941-1945. Aby odtworzyć życie niektórych tylko bohaterów książki, trzeba było sięgnąć do wileńskich archiwów i odszukiwać w działach archiwów specjalnych prawdziwe życiorysy przyjaciół i bohaterów Józefa Mackiewicza, po których często nie zostało nic, nawet mogiły, bo zginęli śmiercią gwałtowną. Niektórzy z nieprzyjaciół pisarza, bojąc się, aby prawda nie zwyciężyła, starali się zatrzeć wszystkie ślady wrogów Mackiewicza, jednak dokumenty przemówiły.
Odmawiano tej książce Mackiewicza wartości prawdy historycznej, zamieszczając ją w bibliografiach w dziale opracowań literackich. Warto tu wspomnieć, że litewscy badacze książkę Nie trzeba głośno mówić Józefa Mackiewicza, podobnie jak Sergiusza Piaseckiego Dla honoru organizacji, zaczęli zaliczać do dokumentów o wileńskiej AK. A wcześniej nazywano Józefa Mackiewicza kolaborantem, nie szczędzono mu wyzwisk, tak na Wschodzie jak i na Zachodzie. Doczekał się różnych “oświadczeń” i “listów otwartych”, przeważnie od osób, powiązanych nie tylko z AK, ale i sowieckimi służbami specjalnymi. Przeglądem polemik oraz obroną Józefa Mackiewicza zajął się znany krytyk Włodzimierz Bolecki (piszący w czasie stanu wojennego pod pseudonimem Jerzy Malewski) w książce Ptasznik z Wilna.
Niestety W. Bolecki nie korzystał z wileńskich archiwów, które zawierają świetne, a nawet rewelacyjne materiały na ten temat, choć są rozproszone i nie tworzą jakiegoś zwartego zespołu. To, co udało mi się dotychczas znaleźć, traktuję jako uzupełnienie książki Boleckiego.
Jednym z podstawowych oskarżycieli Józefa Mackiewicza był Lucjan Krawiec. Ten “chłopak z Sosnowca” opisuje powstanie konspiracyjnego pisma wileńskiego AK. Według Krawca podstawowym zespołem założycielskim pisma było wraz z nim trzech socjalistów, chodzi oczywiście o Jerzego Dobrzańskiego i Jerzego Wrońskiego. Ci ludzie odegrali złowieszczą rolę w życiu Józefa Mackiewicza i publikowali o nim oszczercze artykuły w “Niepodległości”. Oprócz Krawca do autorstwa listów przyznawał się Jerzy Wroński.
Lucjan Krawiec przyznał, że napisał głośny artykuł Trzej panowie z “Gońca”, zamieszczony w nr 10 “Niepodległości” z 15 XI 1942 roku. Drugi artykuł, w którym była mowa o wyrokach na kolaborantów wileńskich, między innymi na Józefa Mackiewicza, ukazał się w nr 12 “Niepodległości”, z datą 1-15 XII 1942 roku. To znaczy prawie na początku roku 1943. Był to rok bardzo ważny w życiu Józefa Mackiewicza i Czesława Ancerewicza, pierwszy wyjechał do Katynia, drugi zaś został zastrzelony. A człowiek, który udzielił zgody na wyjazd do Katynia Józefa Mackiewicza – szef wileńskiego Biura Informacji i Propagandy – Zygmunt Andruszkiewicz, zginął w tym roku bez śladu w litewskiej Saugumie lub Gestapo.
W liście do Jerzego Giedroycia z 26 X 1971 r. Lucjan Krawiec podawał: “Dane i wszelkie materiały odnoszące się do sprawy kolaboracji Czesława Ancerewicza i Józefa Mackiewicza, (Kotlarewskij, Rosjanin, sądzonym nie był), potrzebne rzecznikowi sądu podziemnego, pochodziły z Wydziału Informacji przy Komendzie Okręgowej AK. Kierownikiem jego był od końca lata 1941 aż po dzień swego aresztowania przez Litewską Saugumę w połowie 1943 roku – Zygmunt Andruszkiewicz, znany w podziemiu pod pseudonimem Nienaskiego” (cyt. za W. Bolecki, Ptasznik z Wilna, s. 130).
Lucjan Krawiec myli się, określając datę mianowania Andruszkiewicza szefem BIP (październik 1941) na koniec lata. Z kolei Andruszkiewicz został aresztowany 5 lipca 1943 roku, tak podaje Biuro Ewidencji Ludności. Skąd jednak Krawiec wie, że Andruszkiewicza aresztowała Sauguma, a nie ktoś inny? Są różne daty aresztowania Andruszkiewicza: jedną datę podaje Piasecki – wątpię, by się mylił, a drugą znajdujemy w dokumentach Policji Kryminalnej (litewskiej), te zaś sprawiają wrażenie, jakby chciano kogoś wprowadzić w błąd.
Przede wszystkim należy ubolewać, że w Studium Polski Podziemnej, obok różnych oświadczeń Lucjana Krawca, nie ma “licznych pokazanij” (osobistych oświadczeń) Stefana Jędrychowskiego o przykładnym sowieckim obywatelu Lucjanie Martynowiczu Krawcu (zachował się oryginał i tłumaczenie rosyjskie), znajdujących się obecnie w byłym Archiwum KGB w Wilnie.
Sergiusz Piasecki w swoim oświadczeniu w obronie Józefa Mackiewicza z roku 1946/47 (cytuję według W. Boleckiego, Ptasznik z Wilna, s. 152), pisze: “W obronie Mackiewicza wystąpiło zdecydowanie wielu członków Organizacji. Między innymi: ‘Michał’, Zygmunt Andruszkiewicz, ‘Roman’. Udowodniono, że jeden z oskarżycieli Mackiewicza był ‘czerwony’ i współpracował w piśmie bolszewickim. Ukazał się list Mackiewicza do Sądu Tajnego, który czytałem. List był pełen oburzenia. Podawał przekonywające dane co do absurdalności wyroku itd. Pamiętam, że Mackiewicz zaznaczył, że to są intrygi jego przeciwników politycznych z obozu bolszewickiego. Że nie zamierza ukrywać się przed wyrokiem, ani się osłaniać autorytetem władz, że jest Polakiem i patriotą polskim. Cała jego wina to nienawiść bolszewików i jaskrawe wystąpienia przeciw nim. Lecz przeciwko narodowi polskiemu nigdy nie występował”.
Wszyscy badacze byli zdania, że tym “czerwonym”, który współpracował z pismem bolszewickim, był zapewne Jerzy Wroński, zaś wobec “pokazanij” Stefana Jędrychowskiego musimy także przyjrzeć się bliżej i zapoznać się z osobą Lucjana Krawca. “Czerwonych” było zresztą więcej…
Lucjan Krawiec w 1940 roku należał do grona wykładowców Wileńskiego Instytutu Pedagogicznego i został aresztowany za działalność antysowiecką. Wtenczas w obronie swego przyjaciela Stefan Jędrychowski napisał swoje “licznyje pokazanija” (“zeznania osobiste”), w których między innymi stwierdza:
“…w latach 1934-1939 zawsze uważaliśmy Lucjana Krawca za jednego z tych przedstawicieli inteligencji pracującej, na którą można liczyć przy tworzeniu jednolitego frontu lub ludowego frontu. Wśród nauczycieli szkół średnich, gdzie takich ludzi było mało, Krawiec był jeden z najbardziej postępowych. W 1939 tworząc jednolitofrontowy blok wyborczy przy wyborach do Rady Miejskiej, my, grupa jednolitofrontowych (jedinofrontowych) działaczy (gdyż partii komunistycznej nie było), wykorzystywaliśmy Krawca w akcji wyborczej. Wydaje mi się, że Lucjan Krawiec mógłby być pożytecznym pracownikiem sowieckim i że pracowałby lojalnie dla dobra naszej socjalistycznej ojczyzny, gdyby miał dobre kierownictwo. Vilnius, 18 grudnia 1940 — Stefan Jędrychowski”
Za tym poszło “postanowlenije na oswobożdienije”. Akta Lucjana Krawca, z jego własnoręcznym podpisem otwarto 12 lipca 1940 r., zamknięto 6 stycznia 1941.
Dzięki zuchom z KGB, którzy zgromadzili te dokumenty i je zachowali, możemy potwierdzić fragment książki Sergiusza Piaseckiego Dla honoru organizacji, będący wyjątkiem rozmowy Józefa (narratora i autora wspomnień) z Andrzejem (pod takim imieniem występuje w powieści Piaseckiego Andruszkiewicz). Ten ostatni mówi: “obawiam się czegoś gorszego. Obawiam się nawet, czy w naszych szeregach nie ma ludzi, którzy sprytnie wykorzystują sposobności do załatwienia osobistych porachunków. Mogą być pośród nich i wtyczki komunistyczne”. Ciekawe, kogo miał na myśli?
U Mackiewicza, w późniejszej polemice, występuje niejaki Dziarmaga, jak go nazywa autor, i Mackiewicz obwinia go, że był komunistyczną wtyczką w OZON-ie. Otóż, jak wynika z oświadczeń Krawca, on sam również przez pewien okres należał do OZON-u. Przypadek? Czy też był wtyczką?
W swojej pracy Biuro Informacji i Propagandy SZP – ZWZ – AK w latach 1939-1945 Grzegorz Mazur jest zdania, że Zygmunt Andruszkiewicz podlegał bezpośrednio Komendantowi Okręgu, zaś dr Jarosław Wołkonowski uważa, że była to komórka informacyjna. Według mojego zdania była to komórka do walki z komunizmem i komunistami.
Zygmunt Andruszkiewicz, kierownik wileńskiego Biura Informacji i Propagandy w latach 1941-1943, urodzony 7 marca 1906 roku w Wilnie, w 1929 roku ukończył gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego w Święcianach. W 1930 roku wstąpił na Uniwersytet Stefana Batorego, Wydział Prawny i ukończył go w 1935 roku ze stopniem magistra praw. Pracował w “Słowie” jako reporter sądowy i korektor nocnych depesz. Od października 1936 roku do sierpnia 1937 roku był sekretarzem odpowiedzialnym “Słowa”, następnie urzędnikiem w różnych instytucjach, aż do swego aresztowania 5 lipca 1943 r., czy wcześniej, jak podaje Sergiusz Piasecki. Tak wygląda w skrócie życiorys Zygmunta Andruszkiewicza, o którym Grzegorz Mazur pisze w swojej książce o Biurze Informacji i Propagandy SZP-ZWZ-AK, że biograficznych danych brak.
Lucjan Krawiec był zdania, że materiał dowodowy w sprawie Józefa Mackiewicza pochodził z wydziału informacji. Trudno to sprawdzić, ale wiemy, że Andruszkiewicz, jak świadczy pismo z redakcji “Słowa”, do Starostwa Grodzkiego w Wilnie, objął tam posadę sekretarza odpowiedzialnego, a pracę swoją zakończył 28 sierpnia 1937 roku. Musiał tam stykać się z Józefem Mackiewiczem. Trudno sądzić, aby Andruszkiewicz źle odnosił się do Józefa Mackiewicza i mógł wystąpić z oskarżeniami przeciwko niemu, wiedząc, że są one sfabrykowane. Oddajmy więc głos świadkowi tych wydarzeń, Sergiuszowi Piaseckiemu (w powieści Piaseckiego Mackiewicz figuruje jako Jaśkiewicz):
— Zgładzenia Jaśkiewicza mogą pragnąć bolszewicy i ich agenci, bo jest przeciwnikiem komunistów. Może chcieć tego również ktoś z jego osobistych wrogów. Już trafiłem na pewne podejrzane ślady w tej sprawie. Ale są to tylko wątki, poszlaki i przypuszczenia. Mnie idzie o to, że w sprawie Jaśkiewicza nie ma wcale analogii ze sprawą redaktora Kancerewicza.
— Obaj byli redaktorami gadzinówki.
— Jaśkiewicz był redaktorem w okresie okupacji litewskiej. Ale co on robił jako redaktor jedynego polskiego pisma? Występował przeciw prześladowaniom Polaków przez nacjonalistów litewskich. Jest to przecież zasługa! Natomiast Kancerewicz działał zdecydowanie jako agent litewski i zachwalał system polityczny nazistów.
— Jaśkiewicz publikował artykuły i w “Gońcu”, właśnie u Kancerewicza.
— Opublikował kilka artykułów, podpisanych przez niego i wcale nam nie szkodzących.
— Ale sam fakt! Drukowanie w piśmie wroga jest uznaniem go i popieraniem! (…) Sądzi więc kolega, że materiały, na podstawie których Jaśkiewicza skazano na śmierć, nie są dostateczne?
— Jestem tego pewien, ale się obawiam czegoś gorszego. Obawiam się nawet, czy w naszych szeregach nie ma ludzi, którzy sprytnie wykorzystują sposobność do załatwienia osobistych porachunków. Mogą być wśród nas i wtyczki komunistyczne. (…) A ja zrobię wszystko, co jest w mojej mocy, żeby tę sprawę wyjaśnić. Może mi się uda jednocześnie rzucić światło na kilka innych zagadkowych historii, na trop których już trafiłem, a których mechanizmu się domyślam? (Sergiusz Piasecki, Dla honoru organizacji, s. 140-141, 147)
Wielka szkoda, że Andruszkiewicz zapłacił niestety życiem za rozwiązywanie tych zagadek, w tajemniczy sposób został aresztowany i zaginął bez śladu. Sergiusz Piasecki włamał się do gabinetu w biurze Andruszkiewicza, bo musiał uratować materiały, które Józef Mackiewicz przywiózł z Katynia. Przechowywał je Andruszkiewicz licząc, że jego miejsce pracy stanowi absolutnie pewną skrytkę. Dzięki analizie dat, W. Bolecki doszedł do wniosku, że wersja daty aresztowania Andruszkiewicza podana w pracy Grzegorza Mazura o BIP-ie jest błędna (27 czerwca 1943 roku). I ma rację, gdyż według meldunków litewskiej Kryminalnej Policji nastąpiło to 5 lipca 1943 r., zaś w nr 29 “Meldeblatt – K. P. Żinios. Der Kriminalpolizei im Generalbezirk Litauen” (Kowno, 10 września 1943) w “Określeniu miejsca zamieszkania” figuruje Zigmas Andrukeviius, którego poszukują za przekroczenie przepisów meldunkowych – “Vergehen gegen Meldepflicht” (?), a już później, bo dopiero 9 października następuje odwołanie poszukiwań, bo od 5 lipca 1943 r. znajduje się w więzieniu. Nie podano, czy żyje i w jakim więzieniu jest przetrzymywany.
Dochodzimy do wniosku, że relacja Sergiusza Piaseckiego nie jest błędna. Ale może daty, podane przez policję litewską też nie są prawdziwe? Ciekawe, kto kłamał i dlaczego? W tak zwanej sprawie Józefa Mackiewicza jest tyle świadomie popełnionych kłamstw, że z czasem można by już przestać wierzyć w prawdę! Komu na tym zależało?
***
Kilka uwag do artykułu prof. dr Jacka Trznadla Jaśniej wokół tak zwanej sprawy Józefa Mackiewicza oraz nekrologu Lucjana Krawca.
W nr 86 “Zeszytów Historycznych” wydanych w Paryżu, w rubryce “O tych, co odeszli” znajduje się nekrolog Lucjana Krawca. Prof. dr Jacek Trznadel jest zdania, że Lucjan Krawiec miał w swoim życiu “niebywałe szczęście”. Otóż, jak wiemy, ze smutnego doświadczenia, że chodziło tutaj o szczęście. Inny, tragiczny bohater z otoczenia Józefa Mackiewicza – Czesław Ancerewicz, późniejszy redaktor “Gońca Codziennego”, a w tym czasie, co i Krawiec, więzień NKWD, nie został uniewinniony, a wraz z innymi współwięźniami trafił do transportu i dzięki kolejarzom – Polakom, którzy odczepili wagony z więźniami nie trafił na Sybir. Co do stwierdzenia w nekrologu, że nikogo nie wydał: w teczce jest tylko jeden (!) protokół przesłuchań Krawca, w którym, sam oskarżony, tj. Krawiec stwierdza, że nie brał udziału w antysowieckiej działalności i tego wystarczyło! Są za to pokwitowania przyjęcia od żony Krawca, paczek z papierosami i z jedzeniem! Wtedy, gdy Krawiec znajdował się pod śledztwem…
20 czerwca 1944 roku Krawiec zostaje aresztowany przez Niemców i siedzi na Łukiszkach. I na ten raz mu się powiodło “już, nie za pięć dwunasta, a chyba za minutę dwunasta, został wysłany do obozu pracy w Metz, we Francji i tam został zwolniony przez amerykańskie wojska gen. Pattona we wrześniu 1944 roku, a operacja ‘Ostra Brama’ rozpoczęła się w Wilnie 6-7 sierpnia 1944 roku… Przypadek, czy czyjaś ręka pokierowała jeszcze raz życiem Lucjana Krawca”. Może miał rację Stefan Jędrychowski, pisząc 18 grudnia 1940 roku, że “Wydaje mi się, że Lucjan Krawiec mógłby być pożytecznym pracownikiem sowieckim i że w przyszłości pracowałby lojalnie dla dobra naszej socjalistycznej ojczyzny, gdyby miał dobre kierownictwo”.
BIBLIOGRAFIA:
Książki:
W. Bolecki, Ptasznik z Wilna, Kraków 1991
G. Mazur, Biuro Informacji i Propagandy SZP-ZWZ-AK 1939-1945, Warszawa 1987
J. Wołkonowski, Okręg Wileński Związku Walki Zbrojnej Armii Krajowej 1939-1945, Warszawa 1996
J. Mackiewicz, Nie trzeba głośno mówić, Londyn 1993
S. Piasecki, Dla honoru organizacji, Wrocław 1990
Materiały archiwalne:
Lietuvos Generalines Srities. K. P. Żinios. Kaunen, den 10 September 1943, nr 29
Materiały archiwalne z Centralnego Historycznego Archiwum Republiki Litewskiej:
1. CAV-FR-643-4516-1; 2. CAV-F-175-2-VICa 1756-35