Skip to content Skip to footer

Bajor Alwida Antonina – Domy Mackiewiczów i Fleurów

Tytuł: Domy Mackiewiczów i Fleurów

Autor: Bajor Alwida Antonina

Wydawca: Magazyn Wileński

Rok: 12 2002

Opis:

Domy Mackiewiczów i Fleurów

…Dawna Kolonia Bankowa, zwana także Montwiłłowską w dzielnicy Rossa… Jeden z nielicznych skrawków wileńskich, nie tknięty zębem zachłannej współczesności. Domy bankowe, okazały dom mecenasa Józefa Montwiłła – obiekt szczególnych (nagle) zainteresowań panów realizatorów z Litewskiej TV. Film o tym będzie. Krótki, parę minut. Początki grudnia Anno Domini 2002… Mijają dom przy ulicy Witebskiej róg Białostockiej. Dom Mackiewiczów? – pytają zdziwieni. A kim oni byli? Dziennikarze, pisarze? Nie – nam jest potrzebny bankier Montwiłł! Tu gdzieś w parku stał jego pomnik…

Stał… Mecenasom pomniki się stawia. Pisarzom – także, zdarza się…

Na tym domu przy Witebskiej 1 nie ma nawet tablicy pamiątkowej. Nie ma i na sąsiednim, przy ul. Święciańskiej 12, gdzie mieszkał znany fotograf i malarz – Stanisław Filibert Fleury.

W domu przy ul. Witebska 1 róg Białostockiej rodzina Mackiewiczów zamieszkała w 1907 r. Przyjechali tu z Pitra. Zmuszeni byli przenieść się do Wilna – z powodu stanu zdrowia małego Józia, nie służył mu klimat nad Newą, ciągle chorował „na nos i gardło”. Dla głowy rodziny, Antoniego Mackiewicza, był to powrót do rodzinnego miasta. Tu, w Wilnie się urodził, tu jego ojciec był urzędnikiem pocztowym. Do Pitra zarzucił Antoniego los przewrotny, ale w wyniku na pewno szczęśliwy…

Ojciec Antoniego, Bolesław Mackiewicz, za udział w powstaniu styczniowym został zesłany na Sybir. Zmarł w Saratowie. Wdowa po Bolesławie, z pięciorgiem dzieci, oddała małego Antoniego na wychowanie do rodziny swego brata, od której to rodziny Antoni po jakimś czasie uciekł i jako chłopiec dwunastoletni doskonale sobie w życiu radził. Był pomocnikiem maszynisty parowozu, potem subiektem w sklepie z winem, gdzie stał się „prawą ręką” właściciela sklepu, potem akcjonariuszem i dyrektorem spółki. W końcu – został zamożnym przedsiębiorcą w Petersburgu, właścicielem tam kilku kamienic, współwłaścicielem i dyrektorem firmy „Fochts i Ska”, zajmującej się dostawami win importowanych na rynek rosyjski. Tam, w Pitrze, się ożenił, a żonę sprowadził z Krakowa – Marię z Pietraszkiewiczów, legitymującą się szlacheckim rodowodem litewskim (Nałęcz-Pietraszkiewiczowie o przydomku Strumiłło). Ród Mackiewiczów pieczętował się herbem Boża Wola o przydomku Jańcza (który to przydomek miał podobno świadczyć, że protoplasta rodu był osiedlonym na Litwie „wysoko urodzonym Tatarem”). Ich majątek rodzinny, Berszty leżał w Grodzieńszczyźnie. Właściciel tych Berszt, Jan, dziad Antoniego, był sędzią lidzkim. Potem Berszty przeszły w obce ręce…

W Pitrze przyszło na świat troje dzieci Antoniego i Marii Mackiewiczów: najstarszy syn, Stanisław (1896), w przyszłości dziennikarz i polityk, redaktor naczelny wileńskiego „Słowa”, w latach 1954-1955 premier emigracyjnego rządu polskiego, pisarz; córka Seweryna (1900) oraz najmłodszy z rodzeństwa – Józef (1902), przyrodnik z wykształcenia, reporter z przypadku, współpracownik wileńskiego „Słowa”, publicysta i pisarz z wewnętrznego wyboru…

Dom w Wilnie Antoni Mackiewicz kupił za 14 tys. rubli. Ten dom z ogrodem, otoczenie, środowisko utrwalą się w pamięci Stasia i Józia, przyszłych pisarzy, na długie, bardzo długie lata. W szczególności – Józefa, wychowywanego w atmosferze większej swobody, dziecięcych zabaw i lektury, czego nie miał doświadczyć w petersburskim domu jego starszy brat. Pierworodny syn Mackiewiczów, Staś, w obawie przed „zruszczeniem” był wychowywany inaczej: nie opowiadano mu bajek, ale historię Polski. Rósł w rodzinie jako genialny „wunderkind”, w wieku czterech lat nauczył się czytać, a była to lektura poważna. Przedwcześnie rozbudzony intelektualnie, nerwowy, pobudliwy stał się niebawem przedmiotem największej matczynej troski. Po latach Stanisław Mackiewicz napisze: „Znałem logiczne matki, które powiadały: Po co mam dzieciom opowiadać bajki, wolę im opowiadać prawdę i zamiast opowiadania bajek uczyły historii Polski. Matki takie nie wiedziały, że (…) historia, której się uczy dzieci, co do zawartości prawdy niczym się od bajek nie różni. (…) Natomiast usunięcie bajek z wychowania dzieci nie daje rozwinąć się fantazji. Aby zostać powieściopisarzem, poetą, wynalazcą, wielkim artystą (…) trzeba koniecznie słuchać bajek w dzieciństwie”.

Przyszły „Cat” zostanie wysoko cenionym powieściopisarzem, a fantazję rozwinie wspaniale, czego przykładem będzie jego znakomity „Dom Radziwiłłów”, książka, której za życia nie dane mu będzie w druku ujrzeć. Wcześniej, w Wilnie zasłynie jako dziennikarz ostrego pióra, osobowość o nieprzeciętnej inteligencji, wybitny indywidualista – „Cat”…

Czy młodszy brat, Józef, wzrastał w cieniu starszego brata? Z pewnością – nie. Miał swój świat, bogaty w doświadczenia innego rodzaju. Dziecięce zabawy, pluszowe misie, papierowe żołnierzyki… Bajki… Z „Tysiąca i jednej nocy” wybierze sobie bohatera, którego imieniem będzie sygnowany jego pierwszy drukowany utwór – „Ali”. Tu, w Wilnie, Józef od wczesnego dzieciństwa stawał się obserwatorem powszedniego życia, jakże od „literacko-historycznego” odmiennego. Krąg jego przyjaciół, to: stary oryginał-ogrodnik, Edward Łukaszewicz, były powstaniec 1863, miłośnik zwierząt i podań, legend ludowych, „objaśniacz snów”. To i chłop puszczański Bajko, dostawca nabiału, który zajeżdżał kilka razy w roku pod ich, Mackiewiczów, dom na chłopskim wózku, zaprzężonym w dwa małe koniki. Jeździł mały Józio na tych konikach, karmił je i poił, a duszny odór kożucha Bajki wciągał w nozdrza jako najmilszy pod słońcem zapach. Przyjacielem, aczkolwiek „na dystans”, był także „stary” Fleury, ojciec jego przyjaciół, dzieci z bliskiego sąsiedztwa. Fleury fotografował, malował wileńskie i podwileńskie „typy ludzi”, pejzaże, konie, psy. Bywał w jego domu mały Józio częstym gościem. Później, po latach, opisze ten dom i jego mieszkańców. Doskonale pamiętał każdy w nim szczegół: zielony plusz, czarne pianino, mnóstwo obrazów… kredens, komoda i „moc drobiazgów na nich, przemieszanych podręcznikami szkolnymi”. „Gabinet, …olbrzymie biurko, ściany w książkach, nad nimi obrazy”… Lampa „z wygiętym zielonym abażurem”. I – on, „stary” Fleury… „Człowiek rosły, okazały, artysta malarz i fotograf zarazem”. Kanarki na oknie. Psy… fokstyriery, „Bobik” zawsze na czele…

„Stary” Fleury, przez bliskie otoczenie dobrodusznie Słoniem zwany… „Miękka „panama”, czeczunczowa kurtka, binokle z czarnem sznurkiem”…

Niewątpliwie musiał Józio zwracać uwagę, co ten „stary”, kogo fotografuje. Drogę wiejską z kobietą w chuście; pejzaż leśny z rzeczką; pejzaż z koniem, sankami i trzema postaciami; kobietę powożącą wozem z beczką; krowę idącą przy saniach; rybaków nad Wilią łowiących ryby podrywkami; ludzi kupujących śmietanę z wozu; wieśniaka w baranicy; mężczyzn wynajmujących się do rąbania drew, kobietę z gęsią na rynku; sprzedawczynię ziół; handlarza ulicznego, wileńskiego Aniołuna, „Kota” po przezwaniu, inaczej Rabinowicza”…

Rzekłbyś – cała galeria postaci, późniejszych bohaterów reportaży, szkiców literackich Józefa Mackiewicza, dziennikarza wileńskiego „Słowa”, a jeszcze później – wybitnego pisarza.

„Stary” Fleury był protegowany, jak później napisze „Cat”, „przez wyjątkową postać wileńską, mianowicie mecenasa Tadeusza Wróblewskiego, tego, który pozostawił miastu bibliotekę Wróblewskich, a sam propagował całe życie zgodę i współpracę między różnymi narodowościami, które w Wilnie zamieszkiwały”.

Stanisław Filibert Fleury i Tadeusz Wróblewski byli rówieśnikami, obaj urodzili się w tym samym, 1858 r. Często rozmawiali z sobą o polityce, o stosunkach wewnętrznych w cesarstwie rosyjskim i o stosunkach polsko-litewsko-białoruskich. Wróblewski dążył do stworzenia w Wilnie swego rodzaju „stanu trzeciego”, to jest mieszczaństwa i rzemieślników interesujących się polityką. Publicystycznym następcą Wróblewskiego był Ludwik Abramowicz, współpracownik „Kuriera Litewskiego”, później wydawca „Przeglądu Wileńskiego”, nieugięty propagator idei „Wielkiego Xięstwa Litewskiego”, której to idei Józef Mackiewicz stanie się gorącym wyznawcą.

O rodzinie Stanisława Fleury, jego dzieciach Józef Mackiewicz napisze: „Cała rodzina, składająca się z ojca, matki, trzech synów i jednej córki, mówiła najbardziej typowym akcentem inteligencji wileńskiej, w zasadzie jak wiadomo śpiewnym (…) Takoż siebie z wileńska przezywali. Najstarszy syn Witold, był: Wiciuk, średni Henryk: Heńka, tylko najmłodszy Staś nazywał się Staś, chociaż mu było na imię Kazio. Córka Wacława: Waćka”.

Był w tej rodzinie jeszcze i Romuś. Nie Romka, „jak by wypadało”, lecz Romuś, traktowany prawie jak rodzony syn.

Romuś był synem barona Pilara von Pilhau z podwileńskich Mickun, majątku naonczas już podupadłego. Baron miał tytuł, ale nie miał pieniędzy. Toteż gdy przyszedł czas kształcić syna, oddał go do gimnazjum w Wilnie i ulokował „na stancji możliwie niekosztownej” – właśnie u państwa Fleurych w Kolonii Montwiłłowskiej. Zbiegiem prześmiewczego losu ten to Romuś Pilar zostanie później osławionym „jednym z najbardziej budzących postrach zastępców szefa OGPU, Feliksa Dzierżyńskiego, szefem białoruskiego GPU w Mińsku” i „szwagrem” Józefa Mackiewicza, zdecydowanego antykomunisty.

A rzecz miała się tak. Najmłodsza z sióstr Antoniego Mackiewicza, ojca Józefa, Wilhelmina, mieszkająca w Wilnie, poślubiła Litwina – Matulaitisa, wileńskiego lekarza i działacza skrajnej lewicy. Ich najstarszą córką była Katarzyna (Katruté), najbardziej przez Józefa i jego rodzeństwo ukochana kuzynka. Ta właśnie Katarzyna, wciągnięta przez ojca w sfery bolszewickie, wyjdzie za mąż za Romana Pilara.

Hasło „Matulaitisowie” w odniesieniu do rodziny Mackiewiczów wnosiło zawsze mnóstwo nieporozumień. Bo Mackiewiczowie byli spokrewnieni także z jeszcze jedną rodziną Matulaitisów – patriotów litewskich ze skrajnej prawicy. Ci zwani byli „Matulaitisami petersburskimi” – w odróżnieniu od bolszewickich „Matulaitisów wileńskich”. Druga siostra Antoniego Mackiewicza, ojca Józefa, Stefania, mieszkająca w Petersburgu, była żoną Wincentego (Vincasa) Matulaitisa – Matulevičiusa, litewskiego działacza narodowego, późniejszego członka rządu odrodzonej Litwy w Kownie. Bratem Wincentego (Vincasa) był arcybiskup wileński Jurgis Matulaitis – Matulevičius, zięciem zaś (mężem siostry stryjecznej Józefa Mackiewicza) był Stasys Lozoraitis, późniejszy poseł Litwy w Berlinie, szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Litwy Kowieńskiej w latach 1934-1939, po wojnie – szef rządu emigracyjnego niepodległej Litwy, rezydującego w Watykanie. Syn Stefanii i Wincentego (Vincasa), Jurgis Matulaitis ożenił się z Polką, wilnianką Alicją Pomian-Pożerską, znaną później emigracyjną poetką.

Te podziały w rodzinie „litewscy bolszewicy i litewscy patrioci” – będą odpowiednio rzutowały na kształtowanie światopoglądu politycznego dorastającego Józefa Mackiewicza. Nie tylko zresztą one. Przyjaźnił się z kolegami szkolnymi, Rosjanami, z rosyjskimi dziećmi z sąsiedztwa – synami pracowników administracyjnych banku Montwiłła – mimo cichego (a często głośno wyrażonego) sprzeciwu matki wrogo nastawionej wobec „ruskich”, „obcoplemieńców”. Charakterystyczny pod tym względem jest opis ślizgawki w Parku Montwiłłowskim. Prowadząc na Rossie działalność społeczną na rzecz dzieci z Kolonii Bankowej, Maria Mackiewiczowa uzyskała zgodę władz miejskich na wykorzystanie wolnego placu w Parku Montwiłłowskim pod ślizgawkę. Rozdała dzieciom z rodzin polskich karnety wstępu, zebrała drobne opłaty abonamentowe, z uzyskanych pieniędzy najęła dozorców i wniosła podatek miejski. Z chwilą otwarcia ślizgawki doszło do scen dramatycznych. Dzieci z rodzin rosyjskich nie miały tam wstępu. „Sprawa” skończyła się polubownie. Na prośbę „upokorzonych matek rosyjskich” zmiękło jednak serce pani Marii Mackiewiczowej i dzieci „ruskie” zostały przyjęte do grona „równouprawnionych”.

Pozornie – drobny to szczegół. Zapadł on jednak głęboko w duszę młodego Józefa…

Bracia, Stanisław i Józef uczęszczali do prywatnego męskiego gimnazjum klasycznego N. Winogradowa przy ul. Wileńskiej. Naukę w gimnazjum Józef będzie wspominał z dużym sentymentem.

Szczęśliwe dzieciństwo i wiek chłopięcy zachmurzą później dwa wydarzenia: śmierć ojca (w 1914) i wybuch I wojny światowej.

W 1915 pożegna się z tym światem Stanisław Filibert Fleury. Wśród setek jego prac „na wieczną rzeczy pamiątkę” zachowają się w znakomitym stanie portrety z nadpisem: „Stanisław – Łazarz Mackiewicz, syn Antoniego i Marii z Pietraszkiewiczów”, „Pani Antoniowa Mackiewiczowa z Łazarzem – Stanisławem, Seweryną i Józefem”, „Maria Mackiewicz i Felicja Fleury”, „Felicja Fleury i Maria Mackiewicz”…

Felicję Fleury, żonę Fleury’ego i ich córkę Wacławę starzy wilnianie, byli mieszkańcy Kolonii Montwiłłowskiej pamiętają do dziś. Z rodziny Mackiewiczów – nikt już, niestety, nikogo dziś nie pamięta. Po ciężkich perypetiach finansowych, Maria Mackiewiczowa dom przy ulicy Witebskiej zmuszona była w 1921 roku sprzedać, by mieć środki na wyposażenie synów. Przy ul. Wielkiej objęła bursę, gdzie pracowała i mieszkała aż do śmierci. Zmarła w 1932 roku. Jej synowie byli już naonczas wybitnymi dziennikarzami wileńskiego „Słowa”.

„Słowo” zostało założone w 1922 r., przed 80 laty… Z początku redakcja mieściła się przy ul. Mickiewicza, następnie przy Królewskiej – do tragicznego września 1939 r.

„Słowo” było najpoczytniejszym w Wilnie dziennikiem, a jego filarami byli bracia Stanisław i Józef Mackiewiczowie.

Alwida A. Bajor

Kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie materiałów, ze strony www.jozefmackiewicz.com, w całości lub w części, bez zgody właściciela strony jest zabronione.

© 2024. All Rights Reserved. Opracowanie strony: fdgstudio.net