Tytuł: Epistolografia Józefa Mackiewicza
Autor: Fitas Adam
Wydawca: Kwartalnik Kulturalny „Nowy Napis. Liryka, epika, dramat”
Rok: 13 04 2023
Opis:
Epistolografia Józefa Mackiewicza
Zbiór listownych dialogów Józefa Mackiewicza i Barbary Toporskiej z Michałem Kryspinem Pawlikowskim to drugi tom korespondencji duetu pisarskiego z Monachium, który wydany został w 2022 roku. Można zakładać, że kończy on serię licznych i obszernych wymian listów z jednym adresatem, które zostały opublikowane wcześniej, czyli: dwugłosy Mackiewicza z Pawłem Jankowskim, Juliuszem Sakowskim, Michałem i Ireną Chmielowcami oraz Januszem Kowalewskim (wszystkie z mniejszym, ale znaczącym udziałem żony pisarza – Barbary Toporskiej). Następujący bowiem po tym tomie i ostatni jak dotąd wybór korespondencji pod enigmatycznym tytułem Wielka niewiadoma zawiera już listy Mackiewiczów do różnych adresatów. A ujmując kwestię szerzej, wydaje się, że wraz z dwoma wymienionymi tomami zbliżamy się powoli do końca edycji wyboru z całej epistolografii Mackiewiczów, która – poza przywołanymi woluminami zawierającymi listy skierowane do konkretnych osób – składa się także z ogłoszonych wcześniej edycji korespondencji z redakcjami dwóch najważniejszych polskich czasopism emigracyjnych (Listy do Redaktorów „Wiadomości” oraz Listy do i od Redakcji „Kultury”).
Trudno sobie wyobrazić lepszy prezent niż te nowe mackiewicziana, zwłaszcza że ze względu na przypadającą 120. rocznicę urodzin pisarza, w zeszłym roku obchodziliśmy w Polsce rok Józefa Mackiewicza. Okolicznościowe sympozja odbywające się od 1 kwietnia 2022 (czyli od dokładnej okrągłej rocznicy urodzin pisarza) w stołecznym Sejmie i w związanych z biografią pisarza Wilnie czy Londynie, eksponowały głosy badaczy oparte między innymi na tych nowo wydanych źródłach. Ich systematyczne zaś przyrastanie zawdzięczamy od lat głównie Ninie Karsov i Michałowi Bąkowskiemu z londyńskiego Wydawnictwa Kontra oraz ich rozsianym po świecie współpracownikom. A są owe nowości nie tylko bardzo ważnymi uzupełnieniami oraz kontekstami zarówno w stosunku do biografii autorów, jak i wobec różnorodnych przejawów ich twórczości, ale także ciekawymi książkami samymi w sobie. I dla mackiewiczologów, i dla wszystkich zainteresowanych tą obfitą w nadal aktualne problemy oraz wielogatunkową prozą.
Listy dwóch przyjaciół i dwóch patriotów pejzażu
Szczególnie zaś indywidualnie sprofilowany wydaje mi się zbiór korespondencji Mackiewcza z Michałem Kryspinem Pawlikowskim, z którym łączyła pisarza wieloletnia przyjaźń jeszcze od przedwojennych czasów wileńskich. Na tle wymienionych wcześniej zbiorów listów do konkretnych adresatów dwugłos ten (choć znaczne więcej mamy w zbiorze listów Mackiewicza niż odpowiedzi Pawlikowskiego) wyróżnia się zdecydowanie najbardziej osobistym, a nawet prywatnym charakterem; dość rzadkim w pozostałej epistolografii autora Drogi donikąd. Oddzielonych oceanem rozmówców (Pawlikowskiego, syna ziemi mińskiej emigracja rzuciła aż do Berkeley w Stanach Zjednoczonych) zbliżało silne powinowactwo dusz, ufundowane na wspólnej ojczyźnie utożsamianej z ziemiami byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, bezwzględnej miłości do jego stolicy, a także na koleżeńskiej zażyłości datowanej od współpracy w wileńskim „Słowie” w latach dwudziestych ubiegłego stulecia. Warto pamiętać, że obydwaj pisarze zostawili po sobie ważne i w dużej mierze autobiograficzne teksty poświęcone tym ziemiom, a Pawlikowski, urodzony niemal dekadę wcześniej niż Mackiewicz, sięgał pamięcią jeszcze głębiej w wiek XIX. Obydwaj też zapewne nazwaliby siebie ludźmi tamtego stulecia, a oznacza to nie tylko metrykę, ale także pewien typ dawnej kultury szanującej przede wszystkim indywidualność i niezależność jednostki, niechętnej wszelkim dyktatom zbiorowości. Z tej perspektywy patrzyli też obydwaj na wiek następny, złączeni w krytyce nacjonalizmów i totalitaryzmów, a zwłaszcza komunizmu. Obydwaj byli też znawcami i miłośnikami kultury rosyjskiej, Pawlikowski przez lata prowadził w „Wiadomościach” rubrykę „Okno na Rosję”, w której z kolei niejednokrotnie występował Mackiewicz, jako autor publikujący nie tylko po polsku, ale i w emigracyjnej prasie rosyjskiej. Łączyła ich również miłość do przyrody, która wyrastała z bliskiego z nią obcowania od lat najmłodszych. Myślę, że autor Dzieciństwa i młodości Tadeusza Irteńskiego (czytelne porte parole Pawlikowskiego) podpisałby się obiema rękami pod patriotyzmem pejzażu Mackiewicza, czyli wyznaniem miłości tyleż do ludzi, co do krajobrazu, fauny i flory, a także klimatu i atmosfery kraju, w którym się wyrosło.
Nuta intymna…
Rozpisałem się o tym powinowactwie dusz nieco więcej, ponieważ z niego wynika ów osobisty ton tej korespondencji. Obydwaj autorzy listów są od razu ze sobą na „ty”, co nie zdarzało się Mackiewiczowi nawet w stosunku do bliskich znajomych, jakimi byli choćby Paweł Jankowski czy Michał Chmielowiec. To „ty” zaś zaprasza do zwierzeń i bardziej intymnych relacji. Stąd na przykład możemy dowiedzieć się z listów Mackiewicza o trapiących go dolegliwościach, których nabawił się jeszcze w ułańskim siodle w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Mackiewicz jest zresztą świadom tego innego tonu swoich listów do Pawlikowskiego, gdy pisze z humorem: „Mam zawsze wyrzuty sumienia, że jak do Ciebie piszę, korzystam z okazji, by wylać strasznie dużo żółci. Zapewne winien woreczek odnośny…”[1]. Znajdziemy też tu więcej wyznań autobiograficznych dotyczących mało znanej, zabarwionej pracowitym, ale hulaszczym trybem życia biografii Mackiewicza w latach dwudziestych. Jak takie na przykład westchnienie do przyjaciela z roku 1956:
Ech, pić nie mogę! Tylko wino. Od wódki pada mi jakiś skurcz na gardło. Znaczy: przepiłem się za niepodległej, naszej, Polszczy. Czasem szkoda mi tych 20 lat przemarnowanych w knajpach z dziewczynkami. A czasem człowiek spojrzy na świat szeroki, w którym żyje i myśli:… „pojechać-by teraz na Pośpieszkę do Elzy i nie-Elzy!”.
To dość tajemnicze zakończenie związane z wileńskimi męskimi „przybytkami rozkoszy” objaśnia wydawca w przypisie, odsyłając do innego tekstu Mackiewicza, Mulka, z tomu Fakty, przyroda i ludzie[2]. I tu, przy okazji, miałbym do Niny Karsov – autorki przypisów – jedno małe zastrzeżenie: przy całym bogactwie tych komentarzy, w których widać i benedyktyńskie kwerendy, i szerokie kompetencje, i inteligentną poetykę elipsy, wydaje mi się, że niejednokrotnie będą one w pełni zrozumiałe tylko dla wytrawnych znawców Mackiewicza. A tych jest jednak niewielu i czasem może przydałoby się mniej aluzji, a więcej komentarza informacyjnego. Tym bardziej że – jak słusznie cytuje edytorka Mackiewicza we wstępach do wszystkich ostatnich tomów prozy – „stare czasy wymierają szybko” i trudno jest zidentyfikować osoby, „które były, raptem zginęły, i nikt się nimi nie interesuje”.
Wracając jednak do osobistego tonu tej korespondencji, czytelnik znajdzie tu nie tylko więcej wypowiedzi Mackiewicza o własnych „przypadłościach” czy jego wspomnień z przeszłości, ale także liczne inne wyznania o sobie. Dowiemy się między innymi, jak nieśmiały z natury pisarz stał się mówcą na wielkich konferencjach, poznamy też, ile i jakie gatunki ptaków przyjmowali Mackiewiczowie w swoim monachijskim „domu otwartym”, „gdzie jest i ogródek, i zaprzyjaźnione zwierzęta, choć to tylko dwa pokoje w dużym mieście”[3].
…i nuta pisarska
Ale korespondencja z Pawlikowskim to nie tylko wymiana listów z bliskim przyjacielem, przede wszystkim to treściwa rozmowa z kolegą po piórze, w której aspekty literackie grają pierwszorzędną rolę. W tej perspektywie bardzo interesująco zaczyna się dziać już od połowy lat pięćdziesiątych, czyli od powieściowego debiutu Józefa Mackiewicza. Pawlikowski jest bardzo wnikliwym czytelnikiem Drogi donikąd i pisze o swoich głębokich emocjach:
[…] czytając, nie raz pomyślałem jak bym ja sam się zachował na miejscu tego i owego. I wiesz, że z przerażeniem przyszło m do głowy, że – kto wie – może pod wpływem strachu (a może nie tego pospolitego strachu a pod wpływem ciśnienia atmosferyczno-sowieckiego) i ja bym pokriwił duszoj…[4]
Na to Mackiewicz reaguje z pełnym zrozumieniem, ale i autorską satysfakcją, ponieważ w tej jednej z najlepszych polskich powieści o okupacji sowieckiej chodziło mu w pierwszym rzędzie nie o pokazanie metod działania komunistów, ale o zobrazowane rozkładu moralnego człowieka pod wpływem tych technik. Dowiemy się też z tej korespondencji o logice klucza autobiograficznego powieści, w której Mackiewicz realizuje zasadę, konsekwentnie stosowaną także w późniejszych fabułach, a lapidarnie wyrażoną w jednym z listów: „Prawda i fikcja te same szprychy w jednym kole”[5]. Zresztą wiele bardzo ciekawych informacji dotyczy i innych utworów Mackiewicza. Skąd wzięła się nazwa Lewa wolna i jak kształtował się tytuł Nie trzeba głośno mówić? Kto jest głównym bohaterem Karierowicza? Jak wyglądałaby Kontra, gdyby pisarz nie był zmuszony do negocjacji kształtu tekstu z Jerzym Giedroyciem? Ta ostatnia kwestia rozegrana jest zresztą w tomie dokładnie, ponieważ w aneksie edytorka przedrukowała fragment niemieckiego wydania powieści, w którym zaraz na jej początku znajduje się duży passus publicystyczny. Został on – za namową szefa paryskiej „Kultury” – wycięty ze znanej nam polskiej wersji powieści i trzeba w tym miejscu podziękować redaktorowi, który zobaczył w Kontrze wielką powieść epicką, a nie – jak chciał Mackiewicz – reportaż historyczno-polityczny.
Dyskretny, ale wyraźny głos trzeci
Nie sposób, rzecz jasna, w krótkim omówieniu wskazać wszystkich aspektów i kontekstów, za sprawą których korespondencja ta jest interesująca. Źródłem tej ciekawości są prawdy dwóch niezależnych i żywych umysłów darzących się szacunkiem, ale i spierających ze sobą. A w tle Wielkie Księstwo Litewskie, Wilno i dawne czasy.
Czasami delikatnie towarzyszy im głos trzeci, wyraźnie różniący się od dwóch poprzednich, głos należący do Barbary Toporskiej. Mimo że ilościowo dyskretnie obecna, nie traci ona nic z wyrazistości wizerunku, a jej opinie są często bardzo oryginalne, a nawet wyprzedzające swój czas, jak na przykład uwaga o mentalności kolonialnej polskiej szlachty sformułowana w 1960 roku przy okazji lektury jakiegoś polskiego pamiętnika, w którym cały świat kończy się na granicy własnego dworu[6]. Kto wówczas w Polsce myślał o krytyce postkolonialnej? O pisarzach zaś, a więc także o sobie i mężu, powiada Toporska, trafiając w punkt także i z perspektywy współczesnej: „Pisarze dzielą się na tych, co piszą jak chcą (np. Józef), jak potrafią (np. ja), i na takich, którzy mają łatwość pisana tylko nie bardzo wiedzą po co, więc piszą jak, czyli, jak się dziś pisze, jaka moda”[7].
Józef Mackiewicz, Barbara Toporska, Michał K. Pawlikowski, Listy, przypisy Nina Karsov, Kontra, Londyn 2022. T. 34 Dzieł Józefa Mackiewicza.
Przypisy
J. Mackiewicz, B. Toporska, M.K. Pawlikowski, Listy, przypisy N. Karsov, Londyn 2022. T. 34 Dzieł Józefa Mackiewicza, s. 33.
Przypis nr 2, tamże, s. 88.
Tamże, s. 156.
Tamże, s. 59.
Tamże, s. 113.
List Barbary Toporskiej z 17 czerwca 1960, tamże, s. 144–145.
Tamże, s. 283.