Kruszewska Mirosława
Rozmowa z Józefem Mackiewiczem
Zamknij okno, dziecko, chłód wszedł do pokoju
w czarną przepaść obłok zległ
czuć zapach świeżej ziemi z leśnego cmentarza
gdzie przestrzelone czaszki
układają się w piramidy kurhanów
te drugie – jak ziarna rozsypane świętego różańca
i martwych oczu kratery
wciąż słychać strzałów suchy trzask
a myśli błądzą w labiryncie z mgieł
a serce ściska lęk
im, gigantom rzuconym w dół – żałobna kwadryga
mnie – opończa tułacza wczepiona w ciernie faktów.
dzień za krótki, noc długa, bezsenna,
wszystko jest z drugiej strony i jest tylko cieniem
przepaść skupiona, mroczna jak wyrocznia
i kiedy – obcy tutaj – przemierzam ugory
wpatrzony w noc
widzę jak las świerkowy wypuszcza upiory
wyblakłe odpływają, odchodzą
daj mi dłoń
myślałem – na próżno wołam
mój głos samotny
zakneblowany za życia, zakneblowany po śmierci
mówili, że piasek wdzierał się tam w gardło
i ziemia jeszcze ruszała się długo
widziałem – jak ból pełzał z tych drzew
wylękły, lepki, gliniasty
aż do spróchniałych wnętrzności ziemi
i ta straszliwa cisza dokoła
Chryste!
Mirosława Kruszewska, 12 grudnia 2008 r.