Tytuł: Idea “krajowa” Józefa Mackiewicza
Autor: Magier Dariusz
Wydawca: “Szczerbiec” nr 5-8, 2003
Rok: 2003
Opis:
Idea “krajowa” Józefa Mackiewicza
Problem politycznego “zagospodarowania” Kresów Wschodnich pojawił się już w momencie odradzania się Polski po okresie zaborów. Związany był bezpośrednio z zakresem odzyskiwanej niepodległości, a więc potrzebą stworzenia takiego państwa, które miałoby szanse egzystować w specyficznym położeniu geopolitycznym pomiędzy ekspansywnymi zawsze Niemcami i Rosją, co oznaczało potrzebę połączenia wspólnotą interesów mieszkańców terenów o podobnej kulturze i tradycji. Nie można tu również pominąć więzów sentymentalno-historycznych, które szczególnie łączyły Polaków ze wschodnimi ziemiami wchodzącymi w skład I Rzeczypospolitej.
U progu II RP starły się dwa nurty polityczne głoszące odmienne rozwiązania tej kwestii. Józef Piłsudski reprezentował nurt zwany federalizmem: projekt stworzenia federalnego organizmu złożonego z Polski, Litwy i Białorusi oraz sprzyjającej im politycznie niepodległej Ukrainy. Narodowa Demokracja Romana Dmowskiego przeciwstawiła temu ideę mocarstwową, która zakładała wcielenie do Polski ziem dawnej Rzeczypospolitej, jednakże w wielkości nie przekraczającej 1/3 obszaru zamieszkałego w większości przez ludność niepolską. Kolejnym krokiem miało być sukcesywne polonizowanie tych terenów, oparte na zasadzie wypierania kultury słabszej przez silniejszą (polską).
Wojna polsko-bolszewicka oraz koleje polityczne II RP, a zwłaszcza przejęcie dyktatorskiej władzy przez sanację, spowodowały, że żaden z projektów nie został zrealizowany w swojej czystej formie. Piłsudski od federalizmu, który pogrzebały polityczne zawirowania lat 1918-1921, przeszedł do polityki bezwzględnej polonizacji Kresów, które znalazły się w granicach Rzeczypospolitej, a tym samym wykreował karykaturalną postać idei mocarstwowej Dmowskiego.
Oba wspomniane projekty dotyczące Kresów zrodziły się w Polsce i a priori zakładały związanie ziem wschodnich z “Koroną”, bez zadawania sobie pytania nt. gotowości ludności je zamieszkującej do współpracy z Polską. Trzecia idea, którą chcemy tu przedstawić, tzw. “krajowość”, zrodziła się natomiast tam, na Kresach (Wilno), aczkolwiek wśród ludności etnicznie polskiej, związanej z polską kulturą, to jednak uważającej siebie za tutejszych (krajowców), ludzi związanych nieodłącznie z Litwą poprzez swe urodzenie, wychowanie, postrzeganie świata i identyfikowanie się z tradycjami Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ponadto uwzględniała ona rolę pozostałych nacji-gospodarzy terenu: Litwinów, Białorusinów i Ukraińców. Głównym punktem idei “krajowej” było wskrzeszenie Wielkiego Księstwa Litewskiego jako państwa niezależnego rozciągającego się między Bałtykiem a Dnieprem.
Źródła “krajowości” związane są z osobami wilnian Ludwika Abramowicza, adwokata Wróblewskiego a zwłaszcza Józefa Mackiewicza. Abramowicz i Wróblewski nie byli politykami, a jedynie teoretykami. Abramowicz budował ideę “krajową” zwłaszcza dla celów publicystycznych, by pobudzić do jej realizacji innych. Stąd głównym przedstawicielem tej idei jawi się Józef Mackiewicz – konserwatysta, brat i przez pewien czas współpracownik słynniejszego dziś Stanisława Mackiewicza – Cata. Józef Mackiewicz urodził się 1 kwietnia 1902 roku w Petersburgu jako syn potomstwiennych dworian wilenskoj gubernii. Do Wilna rodzina Mackiewiczów przeprowadziła się w 1907 r., i tam Józef uczęszczał do klasycznego gimnazjum Winogradowa. W 1919 r. jako ochotnik zaciągnął się na wojnę z bolszewikami. W 1921 r. rozpoczął studia przyrodnicze na Uniwersytecie Warszawskim. W okresie międzywojennym pracował w “Słowie” – wileńskim piśmie redagowanym przez swego brata Stanisława. Jego życie podporządkowane było idei konserwatyzmu i żarliwego antykomunizmu, który realizował bez względu na polityczne koniunktury i przeciwności losu. Po upadku Polski w 1939 r. i zajęciu Wilna przez Litwinów wydawał jedną z dwóch polskich gazet w mieście – Gazetę Codzienną. W 1943 r. był świadkiem ekshumacji zwłok polskich oficerów w Katyniu. Po opanowaniu ziem polskich przez Sowietów przedostał się na Zachód. Przebywał w Rzymie, Londynie i Monachium, gdzie zmarł w 1985 r. Prochy Józefa Mackiewicza spoczęły w Londynie.
Teorie polityczne dotyczące Kresów to nie tylko kwestia związków tych ostatnich z Polską przy pomocy konfederacji bądź inkorporacji w granice państwa polskiego, ale przede wszystkim próba rozwiązania największego z problemów geopolitycznych Rzeczypospolitej – zagrożenia rosyjsko-niemieckiego. Odkąd oba te państwa wzbogaciły się terytorialnie kosztem naszego kraju Polska nie jest w stanie z nimi skutecznie rywalizować ani politycznie, ani militarnie. Sojusze z odwiecznymi rywalami Niemiec – Anglią i Francją jak się okazało nie dały rezultatów w dwudziestoleciu międzywojennym ubiegłego wieku, a polityka równowagi między obydwoma wielkimi sąsiadami nie jest poważnym kierunkiem perspektywicznym, ale metodą na dziś, z pobożną nadzieją, że jutro nie przyniesie niespodzianek. Ale “jutro” zawsze te niespodzianki przynosi. Dla ludzi (i państw) nieprzygotowanych wszystko jest niespodzianką.
Idea “krajowa” Józefa Mackiewicza to projekt powrotu do tradycji jagiellońskich Założeniem głównym (i wyjściem ze wspomnianej niekorzystnej sytuacji geopolitycznej) jest rozdzielenie Niemiec i Rosji takim organizmem państwowym, który byłby w stanie prowadzić wojnę na dwa fronty, tzn. “obronić narody zamieszkałe pomiędzy Rosją a Niemcami nie tylko przed każdym z tych wrogów pojedynczo, ale nawet w wypadku zaatakowania nas (…) jednocześnie z zachodu i wschodu”. Autor pisał te słowa w specyficznym momencie dziejowym, kiedy (wydawało się) poukładany świat polskiej polityki zagranicznej zwalił się Polakom na głowy – w roku 1942. Na bieżąco obserwował więc kolejną w naszych dziejach – i niestety powtarzającą się mniej lub bardziej regularnie – koalicję rosyjsko-niemiecką, która doprowadziła do szybkiego upadku państwa takim wysiłkiem wydźwigniętego ze 123-letniego niebytu. Mackiewicz podkreśla, że sytuacja geopolityczna Polski i dawnych ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego zasadniczo nie zmieniła się od XIV w. Na gorsze zmieniły się natomiast możliwości ponownego scalenia polityki tych krajów, gdyż nacjonalizmy powstałe na przestrzeni XIX i XX w. i kierujące zamieszkującymi je narodami (polski, litewski, ukraiński i formujący się jeszcze współcześnie – białoruski) to odśrodkowe rozsadniki tego projektu. O ile bowiem Polska stanowi jednolite narodowo państwo, które przy odrobinie wysiłku i dobrej woli klasy rządzącej może prowadzić politykę dla dobra zamieszkującego tu narodu, o tyle pomysł odrodzenia Wielkiego Księstwa Litewskiego czworga narodów (Polacy, Litwini, Białorusini, Ukraińcy) jest szalenie trudny, gdyż zmusza do “utworzenia takiego porozumienia, takiego układu, (…) takiej decyzji, która by zastąpiła łatwą kiedyś decyzję książąt – trudną dziś decyzją narodów, obarczonych skomplikowaną machiną narodowościowo-wyznaniowo-gospodarczych aspiracji”. Przy czym trudno bez odpowiednich badań stwierdzić czy dziś, na progu XXI wieku, po pięćdziesięcioletnich doświadczeniach przymusowego sfederowania w granicach Rosji sowieckiej, zadanie to byłoby trudniejsze niż w latach czterdziestych ub. wieku, czy wręcz przeciwnie.
Wyszukując historyczne paralele sam Mackiewicz porównuje swoją idee fixe do Planu Schlieffena dla Niemeic w chwili, gdy na początku XX w. otaczały je dwie wrogie potęgi: Francja i Rosja.
Istotą koncepcji politycznych misternie utkanych w umyśle wileńskiego dziennikarza jest, by “przestać być [chciałoby się dodać “wreszcie”] igraszką niemiecko-rosyjską, żeby wyjść z impasu wiecznego lawirowania pomiędzy tymi dwoma potęgami, żeby nie dochodzić do niepodległości tylko z łaski wojny pomiędzy nimi i nie ginąć na poczekaniu z chwilą ich zgody i wspólnego działania. O nic więcej”. Tu jednak na przeszkodzie stanęła zarówno polityka sanacji, jak i endecji. Tzw. polityka mocarstwowa II RP wywodziła się również z chęci przeciwstawienia sąsiadom potężnego państwa polskiego, jednakże dojście do tej potęgi było już niemożliwe na gruncie polskich egoistycznych aspiracji narodowościowych. Na Kresach zdążyły wykształcić się bowiem zupełnie samowystarczalne nacje Litwinów, Ukraińców oraz wyemancypowujący się naród białoruski . Nie zauważanie tego problemu przez władze w Warszawie i ich “mocarstwowa” polityka pchały te mniejszości narodowe w socjalistyczne ręce Bolszewii oraz Niemiec Hitlera. Mackiewicz doskonale oddaje to w odnalezionej po blisko 60 latach książce pt. Prawda w oczy nie kole, pisanej pod okupacją niemiecką w 1942 roku. Krok po kroku opisuje klęskę Polski na Kresach (Wilno), rządy Litwy, z wściekłą bezsilnością obserwuje “głupią” politykę litewskich władz względem Polaków, ich przymilanie się do sowietów. Bezsilnością tym bardziej przerażającą, że z każdym kolejnym dniem niweczącą jego koncepcję porozumienia narodowości zamieszkujących Kresy w celu reaktywowania witoldowego Wielkiego Księstwa Litewskiego sprzymierzonego z Polską. Litwa i jej polityka po upadku Polski pod ciosami Niemiec hitlerowskich i Rosji sowieckiej tym bardziej jest dlań gorsząca, że zawsze państwo to (Litwę kowieńską) traktował jako naturalnego sukcesora Wielkiego Księstwa Litewskiego. Na jego oczach władający Litwą stali się natomiast największym wrogiem idei “krajowej”, a konkretnie ich “nacjonalizm, ich szowinizm, ich płaski patriotyzm, którego najoczywistszym wyrazem jest wyłącznie ślepa polonofobia”.
Ewentualną współpracę Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego porównuje wileński publicysta do dwóch ludzi opartych o siebie plecami. Czytając słowa Mackiewicza oczami wyobraźni widzimy samego autora, który wpatrzony w dal wieszczy: “Wielkie Księstwo Litewskie (…) obejmuje wszystkie ziemie białoruskie i litewskie w ogólnym kierunku od Dniepru i Prypeci na północny zachód, ze stolicą w Wilnie. Polska – od etnograficznej granicy białorusko-ukraińskiej, na zachód i południe, łącznie z pomorzem, Śląskiem itd. Na południowym wschodzie Ukraina. Mniej więcej w centrum tego państwa, gdzieś w początku Prypeci, schodziłyby się trzy granice. Trzy stolice stanowiłyby: Warszawa, Wilno, Kijów”.
W ten sposób trójdzielny organizm kontrolowałby całą środkowo-wschodnią Europę. Wielkie Księstwo Litewskie – Łotwę i kierunek północno-wschodni na Psków – Nowogród – Smoleńsk – Briańsk, a także (wspólnie z Polską) Prusy Wschodnie. Sferę interesów Polski stanowić miały: Czechy, Słowacja, Węgry aż po Bałkany. Rumunią interesowałyby się zarówno Polska jak Ukraina. Z kolei polityka tej ostatniej obejmowałaby: Krym, Kozaków Dońskich i Kubań aż po Kaukaz. “Tego rodzaju organizm państwowy musiałby dążyć do wytworzenia wokół korzystnej dla siebie konstelacji, zabezpieczającej go od oskrzydlenia z północy i południa. Na północy więc utworzenie wielkiego bloku skandynawskiego z hegemonią, powiedzmy, Szwecji nad Finlandią i Estonią w antywschodnim sojuszu z Wilnem, oraz nad Norwegią i Danią w antyzachodnim sojuszu z Warszawą. Na południowym wschodzie hegemonia Ukrainy nad Donem, i możliwe Kaukazem, w sojuszu z Turcją”.
Ten schemat Józef Mackiewicz uważał za jedyny gwarant niezależności politycznej Polaków, Litwinów, Białorusinów i Ukraińców. Każda inna koncepcja wg niego osłabiać będzie ten układ i wyda wszystkie wymienione wyżej nacje na pastwę sąsiadów: tereny Litwy i Ukrainy – “każdej” Rosji, Polaków na pastwę Niemiec.
Korzyści polityczne i ekonomiczne płynące z projektu redaktora “Gazety Codziennej” są oczywiste. Ponadto Litwini otrzymaliby wreszcie dostęp do Wilna i całej historycznej Litwy, Białorusini – jako element przeważający – nie musieliby obawiać się wynarodowienia, zaś Polacy w Wielkim Księstwie Litewskim – jako związani zarówno z kresami jak Polską właściwą – stanowiliby naturalny pomost łączący Wilno z Warszawą.
Józef Mackiewicz nie spoczął na opracowywaniu i udoskonalaniu swego projektu, lecz robił wszystko, by go zrealizować. Jeszcze przed 1939 rokiem zbierał informacje, przekonywał Litwinów i Polaków tak na Wileńszczyźnie jak i na Litwie kowieńskiej. W sanacyjnej Polsce traktowano jednak “krajowość” jako ideę z zakresu regionalizmu ludowego, jako “coś pośredniego pomiędzy trochę zwariowanym romantyzmem a przestępstwem karanym za akcję antypaństwową (…). Idea ‘krajowa’ zepchnięta została w ten sposób w dziedzinę dialektyki kawiarnianej…”.
Pomimo przeciwności konserwatywny publicysta wileński nie porzucił swych idei nawet po upadku II RP. Jak zauważa D. Rohnka w artykule poświęconym Mackiewiczowi w setną rocznicę jego urodzin “Aż po rok 1940 nie przestał wierzyć w możliwość porozumienia pomiędzy narodami zamieszkującymi historyczne Księstwo. (…) Mackiewicz wykazywał konsekwencję graniczącą z zaślepieniem. Z trudem zdobył fundusze i zgodę władz na założenie pisma. Znalazł współpracowników. Ale na tym kończyły się jego możliwości. Litewska cenzura nie pozwalała na nic. Nie mógł głosić idei ‘krajowej'”.
Jednakże głównym wrogiem, nawet pod okupacją niemiecką, pozostawał dla Mackiewicza bolszewizm. Stąd wynikał też jego kolejny projekt na drodze do ziszczenia idei “krajowej” – konspiracji w celu zjednoczenia sił “krajowych do walki z Sowietami”. Spotkanie organizacyjne i założycielskie miało miejsce w barze “Louvre” w Wilnie w końcu 1939 r. Redaktor “Gazety Codziennej” spotkał się tam “przy wódce i kiełbasie z kapustą” z ziemianinem z Bracławszczyzny Leonem Bortkiewiczem oraz warszawskim działaczem ONR – Dziarmagą. Zadaniem Bortkiewicza miało być nawiązanie kantaktów z Białorusinami, zaś Dziarmaga zaofiarował się nakłonić do współpracy polskie tajne organizacje niepodległościowe. Projekt zakończył się fiaskiem. Po zajęciu Litwy przez bolszewików obaj “współkonspiratorzy” Mackiewicza przeistoczyli się w sługusów komunistów. Bortkiewicz zaczął wykładać “Zasady leninizmu i stalinizmu” na Ludowym Uniwersytecie Komunistycznym, zaś Dziarmaga zajmował się kolportażem pism sowieckich w Wilnie. Również kolejne nadzieje młodszego z braci Mackiewiczów legły w gruzy na skutek polityki władz i moralnego upadku osób, z którymi wiązał swe nadzieje. Jedną z nich był prof. Michał Romer z Kowna. Dla Mackiewicza był uosobieniem aspiracji litewskich, a tym samym nadziei na rozwinięcie idei “krajowej” Tym większymi nadziejami napełnił go przyjazd Romera do Wilna, gdy znalazło się ono w rękach litewskich. Zwłaszcza, że polityka władz litewskich była coraz bardziej nieprzychylna w stosunku do Polaków i niweczyła długoletnie wysiłki propagatora “krajowości”. Mackiewicz spodziewał się, że Romer “wyzyska całą swą wiedzę, inteligencję i powagę, cały swój wpływ i autorytet wobec rządu litewskiego dla walki z tą polityką. Jeżeli zaś wysiłek jego okaże się bezowocnym, to przejdzie wobec tego rządu do otwartej opozycji”. I te nadzieje zamieniły się w rozczarowanie, gdy prof. Romer stał się apologetą “głupiej” polityki władz litewskich. Mackiewicz określa to krótko: “To był oczywiście cios, cios wymierzony w plecy”.
Niezachwiana postawa konserwatywnego publicysty nie zjednywała mu powszechnej sympatii. Rohnka notuje: “Lata spędzone w międzywojennym Wilnie to czas wypełniony walką: z bezduszną administracją; z natrętnym sobiepaństwem państwowych urzędników; z głupotą nowych przepisów; okólników, nakazów; w obronie ludzi ‘tutejszych'”. Nie inaczej postępuje po klęsce wrześniowej. Całą odpowiedzialność za upadek, za niewykorzystanie szansy zbliżenia z “krajowcami” na Wileńszczyźnie i z Litwą Józef Mackiewicz zrzuca na Piłsudskiego, którego uważa za “politycznego kretyna”. Zaraz po upadku Polski nie ukrywa, że zarówno on jak i inni Polacy w Wilnie będą witać wojska litewskie z radością, a wyznanie to zamieszcza w artykule dla litewskiego “Lituvos Zinios”. To ściąga nań niechęć większości wileńskich Polaków. Pozostaje sam z wielką ideą, której nie przyjmują ani poddani sowieckiemu dyktatowi Litwini, ani jego rodacy.
Jednakże Mackiewicz nie ulega. “Zostałem sam – pisze – I w takich warunkach postanowiłem podjąć walkę o swe polityczne ideały”. Nie mogąc przebić się przez nożyce litewskiej cenzury, na spotkaniu “Polsko-Litewskiego Klubu Dyskusyjnego” zwołanego najprawdopodobniej z inicjatywy litewskiego rządu, politycznego projektu swojego życia broni w sposób następujący: “Dla mnie osobiście tzw. idea ‘krajowa’ jest pojęciem politycznego patriotyzmu państwowego wszystkich narodowości kraj zamieszkujących. Współżycie zaś w jednym państwie opierać można na mniejszej lub większej lojalności mniejszości narodowych, na mniej więcej lojalnym dotrzymywaniu zobowiązań względem tych narodowości, albo też na wspólnym i równym budowaniu państwa. Wtedy na arenę wkracza już nie lojalność, ale patriotyzm przerastający ramy patriotyzmu narodowego, staje się on patriotyzmem państwowym”. Wileński konserwatysta w obliczu okupacji kraju przez Niemcy i Rosję nie ma jednak żadnych wątpliwości kto jest wrogiem największym. Zdaje sobie sprawę, że w razie zwycięstwa koalicji państw zachodnich nad Hitlerem, sowieci przejmą ziemie polskie i ruszą na zdruzgotanych Niemców. A wówczas “wydani byśmy zostali w ręce bolszewików. Byłaby to klęska nie do odrobienia dla nas. W Europie, ba, na całym świecie nie istniałaby w takiej chwili potęga mogąca się przeciwstawić potędze bolszewickiej”. Tak zanotował Mackiewicz w 1942 roku i – jak się wkrótce miało okazać – były to słowa prorocze.