Tytuł: Krocząc drogą donikąd. Rewolucja bolszewicka w publicystyce Józefa Mackiewicza
Autor: Mazurkiewicz Henryk
Wydawca: „Znaczenia”, Instytut Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, Uniwersytet Wrocławski
Rok:
Opis:
Krocząc drogą donikąd. Rewolucja bolszewicka w publicystyce Józefa Mackiewicza
W marnym obejściu, w polskim kożuchu
I ruskiej czapie,
Stałeś przy chłopskiej furze z batem…
Polski, i Europy, – największy pisatiel.
Beniamin Jozef Jenne, Salut
Wszystkich pisarzy podzielić można na dwie wielkie grupy: tych, których twórczość funkcjonować może w dużym oderwaniu od ich biografii i okoliczności życiowych, oraz tych, którzy, tworząc w ścisłym związku z własnymi doświadczeniami, uwikłani w skomplikowaną sytuację życiową, próbują, jak pisał w swoich notatkach Kornel Filipowicz, „przerobić życie na literaturę”[1]. Józef Mackiewicz zdecydowanie należy do tej drugiej grupy. Kazimierz Orłoś, resumując osobiste wrażenia, pisze, że „wszędzie tam, gdzie był Józef Mackiewicz, byliśmy z nim razem – nad otwartymi grobami Katynia, na frontach wojny polsko-bolszewickiej w dwudziestym roku, w okupowanym Wilnie. Byliśmy świadkami masakry Żydów w podwileńskich Ponarach i świadkami tragedii Kozaków walczących po stronie niemieckiej”[2]. Dlatego pełniejsze zrozumienie publicystyki autora Kontry wymaga przybliżenia jego sylwetki.
Józef Mackiewicz urodził się 1 kwietnia (19 marca starego kalendarza) 1902 roku w Petersburgu. Miał starszego o sześć lat brata Stanisława (1896–1966) oraz starszą siostrę Sewerynę (1900–2002), która opisała miasto urodzenia przyszłego pisarza w swoich wspomnieniach. „Petersburg – Piotrograd i wreszcie Leningrad. Miasto kolos, wystawione przez Piotra I na błotach, cierpiące klęski powodzi przez XVIII i XIX wiek. Miasto szare, nad szarą Newą, smutne w zimie, o białych nocach w lecie. Miasto, które najbliżej widziało rewolucję 1917 roku”[3].
Jego rodzice, Maria z Pietraszkiewiczów oraz Antoni Mackiewicz, wywodzili się z Wileńszczyzny. Do metryki Józefa wpisano: „syn potomstwiennych dworian wilenskoj gubernii”[4]. Jednak majątki obu rodzin skonfiskowano po powstaniach polskich w XIX wieku. Dziadek pisarza ze strony ojca, Bolesław Mackiewicz, brał czynny udział w powstaniu styczniowym, za co został zesłany na Syberię i skąd już nie powrócił. Dziadek ze strony matki, Ksawery Pietraszkiewicz, przynależał do Związku Ludu Polskiego i był autorem rozpraw Uwagi pedagogiczne oraz O znaczeniu nauk przyrodniczych. „Dom Pietraszkiewiczów był miejscem spotkań uczestników walk i działań niepodległościowych – spotykali się w nim dawni zesłańcy polityczni, sybiracy osiedli w Krakowie oraz powstańcy z 1863 roku. Państwo Pietraszkiewiczowie utrzymywali kontakty między innymi z Antonim Edwardem Odyńcem i Karolem Libeltem”[5]. Trudno się dziwić, że matka przekazała swoim synom zainteresowania intelektualne, zamiłowanie do literatury i historii. Stanisław „po dojściu do lat czterech nauczył się czytać i od tej pory nie interesował się niczym poza książkami. Stał się nerwowy, pobudliwy, wybuchowy. Mając pięć lat, wybierał się na wojnę rosyjsko-japońską. Podczas rewolucji 1905 roku, jako 7- i 8-letni chłopiec, orientował się doskonale, o co chodzi – czytał gazety, zabierał głos w dyskusjach dorosłych”[6]. W następnych, trudnych dla Polski czasach został publicystą politycznym znanym pod pseudonimem Cat. W latach 1922–1939 był założycielem, wydawcą i redaktorem naczelnym wileńskiej gazety „Słowo”, w której to zaczynał swoją karierę dziennikarską jego brat Józef.
Józef już w dzieciństwie znacznie różnił się od swego starszego brata. Seweryna wspomina, że „był wesoły, choć jednocześnie popłakiwał przy lada okazji. Ciotki nazywały go «poziomeczką»”. Lubił pluszowe zwierzęta i budowanie z klocków. Czytać nauczył się normalnie w 7. roku życia”[7]. W 1907 r. rodzina Mackiewiczów przeniosła się do Wilna do domu przy ul. Witebskiej 1. Z tym miastem autor Lewej wolnej związany pozostał na całe życie. Widać to wyraźnie zarówno w jego publicystyce, jak i w twórczości literackiej. Wilno w jego myśli było szczególnym miejscem dla całej Europy Wschodniej, służyło jako ośrodek kultury, ważnych wzorców współżycia różnych narodów. Tu Mackiewicz zaczyna uczęszczać do gimnazjum prywatnego Winogradowa, gdzie już uczył się jego brat Stanisław, który w roku 1914, po skargach od nauczycieli związanych z jego działalnością konspiracyjną, wyjechał do Krakowa, aby tam kontynuować naukę[8]. W tym samym roku, 13 maja, umiera Antoni Mackiewicz. A rok później, we wrześniu, Wilno zajęli Niemcy i Mackiewicz przenosi się do nowo otwartego polskiego gimnazjum, które prowadził profesor Stanisław Kościałkowski.
Pierwsza wojna światowa była dla Wilna czasem szczególnych wyzwań. „Wypadki następowały szybko. W trzy lata później, pod koniec 1918 roku Niemcy wycofali się z Wilna i nadciągała Czerwona Armia. Pomimo że na tych terenach nie było przez lat około 130 państwa polskiego czy też polsko-litewskiego, została utworzona wojskowa organizacja, Samoobrona Wileńska”[9]. Siedemnastoletni Mackiewicz jako ochotnik zaciągnął się najpierw do 10 pułku ułanów Litewsko-Białoruskiej Dywizji, a następnie przyniósł się do 13 pułku Dąbrowskiego, działalność którego wysoko ocenił Marszałek Piłsudski[10]. Tak uczeń VI klasy gimnazjum stał się uczestnikiem wojny z bolszewikami. „Po stronie polskiej w tej wojnie walczyli także Kozacy kubańscy i ochotnicy rosyjscy. Zetknięcie się z nimi miało wpływ na późniejszą twórczość literacką i poglądy polityczne Mackiewicza”[11].
Po wojnie bolszewickiej Józef Mackiewicz rozpoczął studia przyrodnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Szczególne zainteresowanie u pisarza budziła ornitologia. Uczęszczał na wykłady prof. Janickiego z morfologii i zoologii systematycznej oraz pracował nad uporządkowaniem zbiorów ornitologicznych Państwowego Muzeum Przyrodniczego w Warszawie[12]. Studiów swoich, podobno z powodów finansowych, nie skończył, jednak sam pisarz twierdził, że to one „uprzytomniły mu całą niedorzeczność nacjonalizmów”[13].
Mackiewicz wraca do Wilna i zaczyna swoją karierę dziennikarską w gazecie „Słowo”, której założycielem i redaktorem naczelnym był jego brat Stanisław. W dzienniku tym drukowali swoje utwory Czesław Miłosz, Ksawery Puszyński, Jerzy Zagorski, Michał Choromański, Karol Zbyszewski i wielu innych młodych autorów. Mackiewicz również zatrudnia się jako korespondent w „Kurierze Wileńskim”. „Główne zainteresowania jego dotyczyły zwykłych, prostych ludzi: zwykłych, prostych, zapomnianych spraw. Pisał o krzywdzie, jaka się działa rybakom na Naroczy, albo o burzeniu przez władze polskie cerkiewek prawosławnych”[14].
W 1924 r., mając 22 lata, Mackiewicz ożenił się z nauczycielką Antoniną Kopańską (1900–1973). Fakt ten ukrywał przed całą rodziną ponad rok. Wkrótce urodziło się jego pierwsze dziecko – córka Halina. Jednak małżeństwo rozpadło się po kilku latach. W roku 1930 na krótko związał się z Wandą Żyłowską (1896–194?), pracownicą „Słowa” znaną ze swojej niezwykłej urody[15]. Z tego związku Mackiewiczowi urodziła się druga córka – Idalia Żyłowska (1931–2002). 22 sierpnia 1932 roku umiera matka pisarza – Maria Mackiewicz. A dwa lata później Mackiewicz spotyka Barbarę Toporską, kobietę, która będzie z nim do ostatniej chwili jego życia.
Książkowym debiutem Mackiewicza był wydany w roku 1939 zbiór nowel pt. 16-tego między trzecią a siódmą. Trzy z nich „zawierały zalążkową postać jego późniejszej twórczości literackiej – a więc: sprawę stosunków polsko-rosyjskich na wschodzie (Wilno, Petersburg), wydarzenia wojny polsko-bolszewickiej oraz losy pojedynczych ludzi zaplątane w wiry historii XX wieku”[16]. W każdym z tych utworów, jak była o tym mowa wyżej, wykorzystywał elementy własnej biografii.
Będąc reporterem, Mackiewicz ciągle podróżuje, ciągle jest w drodze. Zawsze chce być w centrum wydarzeń, chce osobiście poznać sprawę. Rozmawia z ludźmi, stara się wysłuchać każdego, bez względu na jego narodowość czy poglądy religijne. Trafia do najmniejszych miasteczek i wiosek. „Ukrytym motywem tych reportaży była zawsze polemika ze stereotypowymi wyobrażeniami tzw. Kresów, a zarazem pochwała piękna ich pejzażu, skromności i pracowitości zamieszkujących ten region ludzi”[17]. Owocem tych niekończących się podróży oraz przemyśleń z nimi związanych stał się wydany w 1938 r. zbiór reportaży Bunt rojstów, który zdobył nagrodę „Wiadomości Literackich”. Mniej więcej w tym czasie, najprawdopodobniej na znak protestu przeciwko polityce polskiej w stosunku do mniejszości religijnych, Mackiewicz przechodzi na prawosławie.
17 września 1939 r. wojsko sowieckie wkracza do Wilna. Później Mackiewicz nazwie to czwartym rozbiorem Polski. Swoje doświadczenia z początku wojny opisał w książce Prawda w oczy nie kole. „Po trzech dniach pobytu w obozie koncentracyjnym w Wiłkomierzu, wydobyłem się na podstawie paszportu zagranicznego, który zabrałem ze sobą. W rodzinie adwokata, który był patriotą litewskim, a miał żonę patriotkę-Polkę, przy samowarze, przy zastawionym stole i tradycyjnym w tej rodzinie słuchaniu radia z Warszawy, która się jeszcze bohatersko broniła – spędziłem dalsze trzy dni. Po czym wyjechałem do Kowna”[18]. W Kownie, ówczesnej stolicy Republiki Litewskiej, Mackiewicz od razu wznawia swoją działalność dziennikarską. 14 października w litewskiej gazecie „Lietuvos Żinios” („Wiadomości Litwy”) pojawia się jego artykuł pt. My, Wilnianie…, od publikacji którego dla pisarza zaczyna się długi, mający skutki aż po dzień dzisiejszy, okres ciągłych oskarżeń i prześladowań. Przez dłuższy czas tekst artykułu nie był dostępny i powtórnie opublikowany został dopiero w pół wieku po swoim powstaniu, czyli jesienią 1989 roku[19]. W artykule tym Mackiewicz w sposób otwarty krytykuje przedwojenną politykę Polski, zwłaszcza stosunek rządu do problemów Białorusinów i Ukraińców. Jak sam wspomina: „należałem do tych, którzy twierdzili: «obowiązkiem naszym jest wskazać palcem na sprawców klęski, aby hańba za tę klęskę spadła tylko na nich, a nie na cały naród»”[20].
28 października 1939 roku, zgodnie z zawartym wcześniej układem między Litwą i ZSRR, wojska litewskie wkroczyły do Wilna. Już po miesiącu, pod koniec listopada, Mackiewicz zaczyna wydawać „Gazetę Codzienną”, która była drugim polskim dziennikiem w Wilnie. Głównym jej tematem stały się możliwości, które stworzyło nieoczekiwane opuszczenie miasta przez bolszewików. Jednak ciągłe konflikty z cenzurą doprowadzają do tego, że rząd Republiki Litewskiej pozbawił Mackiewicza możliwości wydawania czegokolwiek. W sierpniu 1940 roku Litwa stała się jedną z republik ZSRR. Mackiewicz całkowicie zrezygnował z pracy dziennikarskiej. Pozbawiony środków pracuje jako furman wozu ciężarowego, drwal. Razem z całym miastem i jego okolicami przeżywa powtórną, znacznie straszniejszą, okupację sowiecką. „Działania sowieckie wobec ludności polskiej od samego początku wojny charakter eksterminacyjny. Była to typowa bolszewicka «czystka etniczna». Szło o sowiecką wersję Endlösung kwestii polskiej na terenach włączonych do ZSSR po 17 września 1939 r.”[21] Mackiewicz czekał na wojnę między Niemcami i bolszewikami, która zaczęła się latem 1941 roku.
W czasie niemieckiej okupacji Wilna Mackiewiczowi zaproponowano redagowanie gazety w języku polskim, jednak pisarz stanowczo odmówił. Przez krótki czas autor Lewej wolnej pisze dla „Gońca Codziennego”, który wydawany był przez władze niemieckie. Ta niedługa współpraca spowodowała oskarżenia o zdradę i kolaborację z wrogiem. Wszelako, jak słusznie zwraca na to uwagę Włodzimierz Bolecki, należy zaznaczyć, że „wszystkie oskarżenia stawiane Mackiewiczowi czynione były kosztem prawdy historycznej”[22]. Niektóre z opublikowanych w „Gońcu Codziennym” artykułów, np. Moja dyskusja z NKWD i Prorok z Popiszek, zostały później włączone do powieści Droga donikąd. Nie było w nich nic z propagandy hitlerowskiej. Należy też pamiętać, że gazeta ta, mimo wszystko, była wiarygodnym źródłem informacji o sowieckiej okupacji Wilna, a o tych sprawach pisał Mackiewicz.
W kwietniu 1943 r. Niemcy podali informację o zbrodni katyńskiej. W następnym miesiącu władze III Rzeszy zaprosiły Mackiewicza, aby został świadkiem ekshumacji zwłok. Pisarz otrzymał zgodę Komendy AK w Wilnie i wyjechał na miejsce egzekucji polskich oficerów. Należy pamiętać, że w tym czasie ZSRR traktowany był jako „sojusznik naszych sojuszników” i prawda o Katyniu była politycznie niewygodna[23]. Jednak pisarz, wierząc w potrzebę trzymania się faktów, opowiedział o wszystkim w wywiadzie dla „Gońca Codziennego” pt. Widziałem na własne oczy, co posłużyło za początek kolejnej fali prześladowań i oskarżeń. W tym samym roku był świadkiem masakry Żydów w Ponarach. W książce Prawda w oczy nie kole: „to, co wypada, a «nie wypada» mówić, jest wielkim hamulcem w naszym rozwoju intelektualnym, w ogóle. A już politycznym, w szczególe”[24].
W maju 1944 r., w obawie przed kolejną okupacją radziecką, Mackiewicz opuścił Wilno i przedostał się do Warszawy. W stolicy znów wznawia działalność dziennikarską i wydaje trzy numery pisma „Alarm”, w którym przestrzega przed możliwymi skutkami zwycięstwa ZSRR i całkowitej kapitulacji Niemiec. Pozycja ta była sprzeczna z polityką Rządu Polskiego na uchodźstwie. Jesienią tegoż roku, przed wybuchem powstania w Warszawie, wyjeżdża do Krakowa, gdzie publikuje broszurę Optymizm nie zastąpi nam Polski. Broszura ta, prorocza pod wieloma względami, do roku 2005 była zaginiona[25].
Wojska radzieckie, kontynuując wielką ofensywę po zwycięstwach pod Stalingradem i Kurskiem, opanowały cały kraj. Mackiewiczowie uciekli na zachód. Najpierw przez Pragę do Wiednia, a następnie przez Mediolan do Rzymu. We Włoszech Mackiewicz pracuje nad książką o Katyniu. Podczas tej pracy oskarżony został o kolaborację z Niemcami. „Na przełomie 1945/1946 r. Mackiewicz poświęca mnóstwo czasu na pisanie wyjaśnień, odwołań, pytań czy komentarzy do wielu osób, które były bezpośrednio i pośrednio zaangażowane w tę sprawę”[26]. W tych wyjaśnieniach m.in. chodziło o wyrok śmierci, który, jak niektórzy głosili bez większych podstaw, wydany był na Mackiewicza przez dowództwo AK.
W 1947 r. pisarz razem z żoną przeniósł się do Londynu, gdzie mieszkali przez kolejne osiem lat. Mackiewicz pisze dla prasy emigracyjnej, m.in. „Lwowa i Wilna”, „Wiadomości” i „Kultury”. Są to dziesiątki artykułów na różne tematy, lecz przede wszystkim dotyczą tego, o czym autor pisał już w Wilnie, czyli losów Europy Wschodniej, zwłaszcza po klęsce Niemiec. W Londynie wydana została (bez nazwiska autora) książka Zbrodnia Katyńska w świetle dokumentów, która miała następnie mnóstwo wydań[27]. Jej angielska wersja, pt. The Katyń Wood Murder (1951 r.), przetłumaczona była na wiele języków. W rok po jej wydaniu Mackiewicz występuje jako świadek przed specjalną komisją Kongresu Amerykańskiego do zbadania tej zbrodni.
W 1955 r. Mackiewiczowie przenieśli się do Monachium, gdzie mieszkali aż do samej śmierci. Miasto to wybrali, ponieważ tam utworzono radiostację Voice of America from Europe, w której przez trzy następne lata pracowała Barbara Toporska. Po likwidacji tego radia rodzina Mackiewiczów utrzymywała się jedynie z pracy literackiej Józefa i Barbary. Zgodnie ze świadectwami pisarz przez większość czasu żył w skrajnym ubóstwie[28]. Wszystkie próby nawiązania współpracy z Rozgłośnią Polskiego Radia Wolna Europa udaremnił dyrektor tej rozgłośni – Jan Nowak. Mackiewicza nie zapraszano do audycji, nie miał też możliwości bronić się przed bezpodstawnie wysuniętymi zarzutami. Do tego pisarz zrywa wszelkie stosunki z bratem, który powrócił do PRL.
Mimo to Mackiewicz nie poddał się. W 1955 r. wychodzą dwie jego książki – Droga donikąd oraz Karierowicz. Pierwsza dotyczyła losu Litwy pod okupacją radziecką, druga jest powieścią psychologiczną z ostatniego okresu wojny polsko-bolszewickiej. Dwa lata później wydana została powieść Kontra, opisująca walczących po stronie niemieckiej Kozaków, którzy po zakończeniu wojny zostali wydani bolszewikom. Mackiewicz otrzymuje Nagrodę Literacką im. Herminii Naglerowej (1961). Nie było to jedyne jego wyróżnienie. W 1971 r. prezydent rządu RP na emigracji, August Zaleski, odznaczył pisarza Komandorią Orderu Polonia Restituta. Była też Nagroda Literackiego Stowarzyszenia Krzewienia Nadziei (1981) i wiele innych. Wydział Slawistyczny Uniwersytetu w Kansas (USA) zgłosił Mackiewicza do Nagrody Nobla. Mimo wszystko pisarz musiał wydać własnym kosztem rozprawę pt. Zwycięstwo prowokacji, w której wskazywał na wszystkie niebezpieczeństwa związane z rozprzestrzenieniem się systemu komunistycznego. W owym czasie w PRL jego twórczość jest prawie nieznana. W 1965 r. Mackiewicz opublikował powieść Lewa wolna, w której po raz kolejny powraca do tematu wojny polsko-bolszewickiej. W latach siedemdziesiątych wychodzą jego książki dotyczące polityki Kościoła wobec komunizmu. Były to W cieniu krzyża (1972) i Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy.
19 grudnia 1984 r. Barbara Truchan, dawna znajoma rodziny Mackiewiczów, dostaje list od Barbary Toporskiej o następującej treści:„13 b.m. rano Józef porażony został udarem mózgu. Piszę przy jego szpitalnym łóżku. Lekarze mówią, że koniec może nastąpić lada dzień, ale to może trwać i tygodnie, i miesiące. Nie wróżą odzyskania mowy. Cierpi bardzo. A ja boję się dla niego, że zemrę pierwsza. Bo co wtedy?”[29] Józef Mackiewicz umarł 31 stycznia 1985 r. W testamencie przekazał wszystko swojej żonie. Barbara Toporska, wówczas już bardzo chora, do ostatnich swoich dni zajmuje się sprawami swego męża. Przekazuje wszystkie prawa autorskie właścicielce wydawnictwa Kontra Ninie Karsov-Szechter. To dzięki niej książki Mackiewicza dotarły do kraju i zaistniały w świadomości emigracji. Jak podsumował to Włodzimierz Bolecki, parafrazując Churchilla: „zdarza się, że tak wielu zawdzięcza tak wiele tak nielicznym”[30]. Barbara Toporska nie przeżyła swego męża nawet o pół roku i umiera 20 czerwca.
Spuścizna po autorze Drogi donikąd, zgodnie z otwartym w 2005 r. archiwum, składa się z 274 teczek, obejmujących materiały z lat 1929–1985. W swoim sprawozdaniu z pogrzebu Kazimierz Zamorski napisał: „Józef Mackiewicz nie miał wielu przyjaciół. Sam sobie winien. Mógł nagiąć się do poglądów otoczenia, dostosować się. Nie chciał, pływał pod prąd, do źródła prawdy, też nie zawsze strawnej, tej kłującej w oczy, obnażającej złudzenia, błędne poglądy, jakie wbrew faktom trwają i trwać będą”[31]. Wielką stratą jest to, że twórczość tak interesującego pisarza i publicysty do ostatnich lat nieznana była szerszemu gronu czytelników.
Na czym polega specyfika rewolucji bolszewickiej?
Jak już wiemy, Józef Mackiewicz urodził się w Petersburgu w 1902 r. W mieście tym spędził swoje dzieciństwo, więc miał okazję przyjrzeć się bliżej stolicy Rosji carskiej. Cóż mógł wtedy zobaczyć? „Widział oczywiście w Rosji XIX-wieczne imperium, ale oparte na moralności chrześcijańskiej, stosunkowo tolerancyjne wobec podbitych narodowości, respektujące niezawisłość sądownictwa, a przede wszystkim oparte na poszanowaniu własności prywatnej i indywidualności pojedynczego człowieka”[32].
Jak słusznie zwraca uwagę autor Drogi donikąd, Rosja carska była „nie tyle państwem niesprawiedliwości społecznej – bo w przeliczeniu na dzisiejsze czasy, łatwiej w niej było nieraz o sprawiedliwość niż w późniejszych demokracjach – ile wielkiej nierówności społecznej”[33]. Przy tym Mackiewicz od razu dodaje – „jeżeli chodzi o życie codzienne w Polsce, to prawdziwym «panem» na swojej ziemi pozostał […] szlachcic polski, a nie urzędnik lub policjant rosyjski, który mu się raczej nisko kłaniał”[34]. Dlatego przeważająca większość narodu rosyjskiego, która nie posiadała praw szlacheckich, mogła nawet zazdrościć „prześladowanym” Polakom[35]. Błędem więc byłoby „identyfikować ówczesne pojęcie «prześladowania narodowego» per analogiam z prześladowaniami wieku XX”[36].
Inaczej sprawa widziana była z perspektywy Kongresówki. Dla Polski Rosja była bezwzględnym wrogiem. Całe pokolenia Polaków wychowywane były na etosie walki o niepodległość. Ta niebezpieczna jednostronność w widzeniu Rosji, zdaniem Mackiewicza, doprowadziła do tego, że polityczna elita Polski nie potrafiła rozpoznać specyfiki rewolucji bolszewickiej. Na czym ona polegała? Zanim odpowiem na to pytanie, poczynić muszę kilka uwag historycznych.
Słowo „rewolucja” w ówczesnej polskiej tradycji politycznej związane było z ideą demokracji i niepodległości. „I tak «rewolucją» nazywano Konstytucję 3 Maja, a więc sam projekt wielkiej demokratycznej reformy państwa. Rewolucją nazywano także walkę w obronie Konstytucji oraz wszystkie powstania narodowe w obronie niepodległości”[37]. W tym czasie „rewolucja”, mimo że stała się znaczącym składnikiem zbiorowej świadomości Polaków, nie była jeszcze związana z jakimś rozpoznawalnym programem partyjnym[38]. Takie pozytywne rozumienie rewolucji, niewątpliwie, było jednym z czynników, które przeszkodziły w rozpoznaniu istoty rewolucji bolszewickiej, a właściwiej: „rozpoznaniu faktu, że «rewolucja» bolszewicka była radykalnym przekreśleniem wszystkiego, co w środowiskach niepodległościowych (np. socjalistycznych) kojarzyło się pozytywnie z ideą «rewolucji»”[39].
Teraz możemy powrócić do naszego pytania i powiedzieć, że specyficzną cechą rewolucji bolszewickiej, według Mackiewicza, było to, że jej cel był daleki od ideałów demokratycznych. Więcej, rewolucja bolszewicka zamierzała zniszczyć wszelkie osiągnięcia związane z wolnością jednostki. A wolność dla autora Kontry jest wartością podstawową. „Szukanie prawdy jest możliwe w ścieraniu się myśli, zaś ścieranie się myśli jest tylko możliwe w wolnej dyskusji. Dlatego ustrój komunistyczny, który tego zakazuje, musi być siłą rzeczy – wielką nieprawdą”[40]. Ta wielka nieprawda (należy zwrócić uwagę, że napisał te słowa jeszcze przed wojną, w 1936 r.), którą jest komunizm, „usuwa poza nawias wszelkie proste lub złożone funkcje psychiki ludzkiej, które nie prowadzą do międzynarodowej rewolucji, a tym samym do zniszczenia naszego świata, zarówno moralnego, jak ideowego”[41].
Dlatego, jak wielokrotnie podkreśla Janusz Goćkowski, walka z komunizmem dla Mackiewicza była grą o sumie zerowej. Rewolucja bolszewicka przedstawiała zupełnie inny rodzaj racjonalności. „Racjonalność kapitalistyczna to: gra o zysk i uładzanie przez kontrakty. Racjonalność komunistyczna to: gra o rewolucję dla utopii i gra o kreację innego świata, czyli świata utopii całościowej i dokładnej”[42].
Mackiewicz uznaje tezę o rzekomym postępie rewolucji bolszewickiej w zestawieniu z ustrojem carskim za jedną z licznych szkodliwych legend, które przeszkadzają w obiektywnym oglądzie rzeczywistości[43]. Uważał, że bolszewicy wykorzystywali termin „rewolucja” w swoich celach propagandowych, będąc świadomi tych znaczeń, które inni mogli mu przypisywać. Dlatego autor Lewej wolnej uważał siebie za kontrrewolucjonistę. Jak wspomina Barbara Toporska: „Był zwyczaj na konferencjach polsko-niemieckich i amerykańskich, w których Józef brał kiedyś udział, osobistego przedstawiania się przez jej uczestników. Kiedy przyszła na niego kolej, zadeklarował: Józef Mackiewicz, zawód: pisarz, narodowość: antykomunista, przekonania: kontrrewolucjonista, kraj pochodzenia: Europa Wschodnia. Niektórzy z obecnych potraktowali to za dowcip”[44]. Jednak autor Lewej wolnej nie żartował. Został wierny swoim poglądom i konsekwentny w swojej działalności do samej śmierci. „Dla Józefa Mackiewicza walka o niepodległość państwa, o demokrację, o wolność i prawa jednostki, musiała być kontrrewolucją. W tym sensie wojna polsko-bolszewicka 1920 r. była dla niego kontrrewolucją”[45].
Jednak, jak uważa Mackiewicz, nie każdy dostrzegł wszystkie niebezpieczeństwa tej nowej formy rewolucji, którą była rewolucja bolszewicka w Rosji. Autor Drogi donikąd taką krótkowzroczność polityczną zarzuca między innymi Piłsudskiemu[46]. Najbardziej szczegółowo Mackiewicz pisze o tym w Zwycięstwie prowokacji. „Piłsudski, całe swe życie poświęciwszy walce z carską Rosją, z właściwym dla polityków o jednostronnej rutynie uporem, był najdalszy od poddania rewizji starej doktryny. Fenomenu rewolucji bolszewickiej nie rozumiał. Traktował ją po prostu jako osłabienie Rosji, zaś obalenie bolszewizmu przez kontrrewolucję, jako jej potencjalne wzmocnienie”[47].
Wiosną 1919 r. admirał Kołczak, uznawany za wodza wszystkich sił antybolszewickich, rozpoczął wielką ofensywę w kierunku Wołgi i zamierzał po jej sforsowaniu uderzyć na Moskwę. W krótkim czasie zajmuje Ufę, w czym pomagają mu powszechne powstania antybolszewickie. „Bolszewicy wytężyli wszystkie siły, aby zahamować ofensywę Kołczaka i odrzucić go z powrotem za Ural. Dnia 29 maja 1919 r. Lenin depeszuje do Rewolucyjnego Sowietu Wschodniego Frontu: «Jeżeli do zimy nie opanujemy Uralu, uważam klęskę rewolucji za nieuniknioną!»”[48]. W obliczu mnożenia się spisków i tajnych organizacji kontrrewolucyjnych władze sowieckie rozpętały „terror o niebywałych dotąd rozmiarach”[49].
Dalsze wydarzenia Mackiewicz rekonstruuje w Zwycięstwie prowokacji. W celu uzgodnienia zawieszenia broni na okres decydującej kontrofensywy przeciwko siłom Kołczaka Lenin wysłał do Polski Juliana Marchlewskiego, którego tajną misją było porozumienie z Piłsudskim. Zdaniem pisarza, Lenin doskonale rozumiał, jak niebezpieczne jest przeniesienie znacznej części oddziałów wojskowych z frontu polskiego. Dlatego gwarancje Piłsudskiego były mu niezbędne. Mackiewicz twierdzi, że Marchlewski został dobrze przyjęty w otoczeniu marszałka. Spotkał się z ówczesnym wiceministrem spraw wewnętrznych Józefem Beckiem oraz Tadeuszem Hołówką. „Dziś nie może ulegać wątpliwości, że już wtedy musiała zapaść ostateczna decyzja co do tego, której «z dwóch Rosji» należy życzyć zwycięstwa. Piłsudski stawia na «Rosję czerwoną», na bolszewików”[50]. Dlatego, kiedy dochodzi do wspomnianej już kontrofensywy, wojska polskie zostają na linii Berezyny. „Istnienie dzisiejszego centrum międzynarodowego komunizmu zawisło wówczas, rzec można, na włosku. Wystarczyłoby ten włosek przeciąć, a runęłoby w przepaść na zawsze…”[51]. Jednak, zdaniem Mackiewicza, Piłsudski, nie przeniknąwszy istoty rewolucji bolszewickiej, nie wykorzystuje świetnej możliwości zniszczenia „zarazy komunistycznej”.
Taka ocena działań marszałka jest zapewne zbyt surowa, zwłaszcza że wydana po znacznym upływie czasu, kiedy na całą sytuację można było spojrzeć z perspektywy następnych wydarzeń. W obronie Piłsudskiego należy też przypomnieć, jak chwiejne było stanowisko mocarstw zachodnich wobec roli Polaków na Wschodzie. „Z jednej strony widziały one chętnie akcję armii polskiej przeciwko bolszewikom, z drugiej jednak przeciwstawiały się ofensywie polskiej poza etniczny zasięg żywiołu polskiego, licząc na restaurację białej Rosji – swej sojuszniczki i dłużniczki”[52].
Mackiewicz sądzi też, że do bardzo podobnej sytuacji doszło w tymże 1919 r., kiedy Denikin po kolei zdobył Charków, Połtawę, Odessę, Kijów, Kursk i zaczął zagrażać marszem na Moskwę. Lenin uważał to za jeden z najbardziej krytycznych momentów rewolucji. Denikin zaproponował Piłsudskiemu uderzenie w kierunku na Mozyrz, zamiast tego marszałek podjął z bolszewikami tajne rokowania w Mikaszewiczach, małej mieścinie na Polesiu. Jak później tłumaczył: „Współpraca z Denikinem w jego walce z bolszewikami nie odpowiada polskim interesom państwowym… Podstawą polityki naczelnika Państwa Polskiego jest fakt, że nie chce dopuścić, aby rosyjska reakcja zatriumfowała w Rosji”[53]. Błędem Piłsudskiego, zdaniem pisarza, było to, że chciał „wojnie z bolszewikami, wbrew oczywistym faktom, nadać charakter narodowy, na wskroś bilateralny, sprowadzić do sprzeczności interesów państwowych: obrony interesów polskich i tylko polskich”[54]. Zresztą Mackiewicz wcale się temu nie dziwi, zważywszy, jak sprytnie, jego zdaniem, komuniści potrafili manipulować uczuciami nacjonalistycznymi. Tymczasem, twierdzi pisarz, Leninowi nie tyle zależało na Polsce, ile na „rozdmuchaniu rewolucji w całej Europie”[55]. Należy jednak i tu poczynić kilka uwag krytycznych. Przede wszystkim Mackiewicz niezbyt precyzyjnie odtwarza chronologię wydarzeń. We wrześniu 1919 r. Ignacy Paderewski, ówczesny premier i minister spraw zagranicznych Polski, zażądał od Ententy jasno określonych zamiarów wobec sytuacji w Rosji, nie uzyskał jednak stanowczej odpowiedzi. Dlatego Piłsudski zaczął rokowania z gen. Antonem Denikinem na własną rękę. Rozmowy „zakończyły się fiaskiem, gdyż ten ostatni podtrzymywał koncepcję jednej, niepodzielnej Rosji w granicach sprzed 1914 r. Dla Denikina nie liczyły się fakty zaszłe w Polsce, a swe ambitne rachuby opierał na tym, że ofensywa jego wojsk zagroziła właśnie Moskwie”[56]. Po tych wydarzeniach Piłsudski podjął rozmowy z Julianem Marchlewskim. Jednak i one nie przyniosły zamierzonego skutku, ponieważ bolszewikom zależało tylko na przeciąganiu czasu do ofensywy przeciwko siłom Denikina. Piłsudski nie rozumiał specyfiki rewolucji bolszewickiej, do tego podejmował decyzje wobec działań innych polityków i dowódców, którzy też jej nie rozumieli.
Postawa Mackiewicza w tej sprawie przysporzyła mu mnóstwo kłopotów. Jak podsumuje Czesław Miłosz w swoim artykule Koniec Wielkiego Xięstwa – „jego stanowisko było tak absolutnie nie-polskie, tzn. przeciwnie temu, co uchodziło za pewnik w umysłach ogromnej większości Polaków, że gdyby nawet był nieskazitelny, należałoby mu winę przyczepić”[57]. Z perspektywy swoich „niepopularnych” poglądów oceniał również traktat ryski, który nawet dla większości apologetów marszałka pozostał wielką zagadką. Zdaniem pisarza, „Piłsudski, naczelnik państwa, który robił dotychczas, co chciał, nie licząc się z większością swych oponentów, decydował o losach wojny i Polski, skapitulował nagle na rzecz tych oponentów, właśnie w chwili gdy autorytet jego, zwycięskiego wodza, doszedł chyba do zenitu?!”[58]. Jednak Mackiewicz wcale zdziwiony nie jest, uważa takie postępowanie Piłsudskiego za konsekwencję niedostrzeżenia istoty rewolucji bolszewickiej. Marszałek nie przyszedł z pomocą Kołczakowi, nie współpracował z Denikinem, ponieważ uważał bolszewików za „mniejsze zło”. Obawiał się zwycięstwa „białogwardyjskiej reakcji”. Zresztą tych ostatnich autor Kontry też mocno krytykuje, uznając że „hasło «jednej i niepodzielnej Rosji» przesłoniło rozpoznanie rzeczywistości do tego stopnia, że przywódcy «białego ruchu» byli raczej gotowi zrezygnować z pomocy antybolszewickich «separatystów», niż w czymkolwiek uwzględnić ich roszczenia”[59]. Ta obustronna krótkowzroczność polityczna nie mogła nie przerażać Mackiewicza, zwłaszcza że działo się to wszystko w obliczu prawdziwego wroga – bolszewizmu.
Czy ZSSR jest historycznym przedłużeniem Rosji carskiej?
Odpowiedź na to pytanie jest dla Józefa Mackiewicza sprawą zasadniczą. Często do niego powraca tak w twórczości literackiej, jak i w publicystyce. Dlaczego? Ponieważ, jak pisze w artykule Gdybym był chanem…, „przez zamianę jednego tylko słowa: «Komunizm» na «Rosja», załatwia się wszystko. To rozstrzyga problemy, wytycza linie postępowania, nawiązuje do historycznych doświadczeń, uoptymistycznia przyszłość, anuluje paradoks formuły: «bądźmy złem, ale polskim», wyprowadza sytuację ze ślepej uliczki na tory «polityki realnej». I wreszcie, zjednuje poparcie znacznej części świata, który również, za wszelką cenę pragnie uniknąć dylematu: wojna – ślepa uliczka. Tezą tak pojętej, realnej polityki jest etapowe, drogą kompromisów politycznych, usamodzielnienie się spod «bagnetów Rosji»”[60].
Mackiewicz uważał, że ten, kto widzi w Związku Radzieckim tylko i wyłącznie kontynuację i logiczną konsekwencję metod Rosji carskiej, nie potrafi dostrzec wszystkich niebezpieczeństw systemu komunistycznego. Nie potrafi zrozumieć „istoty” rewolucji bolszewickiej, która jest rewolucją dla utopii, jest ruchem „przeciwko ideałom i fundamentom światopoglądu, który uważamy za nasz, za dobry, za celowy, za dorobek kultury pokoleń, nie tylko naszego państwa, ale całej ludzkości”[61]. Rewolucja bolszewicka, zdaniem Mackiewicza, ma na celu stanie się rewolucją globalną, chodzi w niej o totalną zmianę stosunków społecznych. Dlatego „powinniśmy prowadzić walkę z komunizmem na śmierć i życie. To nie jest walka o piłkę w tenisie ani o bilę w bilardzie lub wieżę w szachach. To jest walka o najszczytniejsze ideały ludzkości. A w walce na śmierć i życie nie udziela się «forów»”[62]. Zdaniem pisarza myśleć inaczej znaczy nie doceniać wrogów w grze, w której można przegrać wszystko.
W dotychczasowych badaniach możemy wyróżnić dwa podejścia do zagadnienia ciągłości historycznej pomiędzy Rosją a Związkiem Radzieckim. Z jednej strony bolszewizm uważany jest za fenomen typowo rosyjski (klasycznym przedstawicielem tego stanowiska jest historyk Jan Kucharzewski, autor dzieła o charakterystycznym tytule – Od białego caratu do czerwonego), z drugiej zaś korzeni bolszewizmu dopatruje się w tradycji europejskiej (Michał Heller, Robert Conquest). Jakie argumenty przywołuje każda ze stron? Zwolennicy pierwszej tezy zwracają uwagę na to, że „zawodowi rewolucjoniści” Lenina oraz stosowane przez nich metody nie różnią się w sposób zasadniczy od tych, które funkcjonowały w otoczeniu takich postaci z historii Rosji jak Iwan IV Groźny, Piotr I, Katarzyna II czy Mikołaj I. Dla nich „kluczem do właściwego pojmowania charakteru bolszewizmu jest dobra znajomość: a) rosyjskiego autokratyzmu jako stylu sprawowania władzy; b) rosyjskiego nihilizmu jako stylu dążenia do całościowej i gruntownej odmiany stosunków społecznych na zasadzie łączenia powszechnego egalitaryzmu (wykonawcy planu) ze zdecydowanym elitaryzmem (decydenci planu); c) rosyjskich skłonności do posiadania prawdy jedynej, ostatecznej – unieważniającej wszelakie tezy opozycyjne”[63].
Bolszewizm, po uwzględnieniu powyższych uwag, przedstawia się jako kolejna odmiana typowo rosyjskiego sposobu uprawiania polityki. Dlatego można potraktować wojnę z bolszewikami w 1920 r. jako kolejną wojnę polsko-rosyjską. Zresztą, powracając do tej sprawy raz jeszcze, należy, jak robi to Mackiewicz w jednym ze swoich artykułów[64], wskazać na fakt, że nawet konkurencyjne partie socjalistyczne, które funkcjonowały w Rosji po wybuchu rewolucji lutowej w 1917 r., nie dostrzegały „oryginalności” socjotechnik bolszewickich. Mackiewicz na poparcie tej tezy przywołuje następujące fragmenty Pamiętników Karola Wędziagolskiego: „Gdy Sawinkow [ówczesny minister wojny], w sierpniu 1917, zażądał do Kiereńskiego aresztowania wszystkich członków centralnego komitetu bolszewickiej partii – Kiereński z niezwykłą u niego stanowczością powiedział: nie! Nastąpiła dymisja Sawinkowa… Inteligencja szła za masami, jak skazaniec przykuty do swej taczki. Bardziej w trosce o uszanowanie ideałów wroga, przede wszystkim w obawie o jego bezpieczeństwo. Byle nie splamić sobie rąk krwią ludu… Demokracja stawała się dyktatorem mody. Najwyżsi wodzowie armii spieszyli zgłosić swoją solidarność z rewolucją. […] Strach przed kontrrewolucją oślepiał i zaślepiał nawet skądinąd inteligentnych i rozsądnych ludzi”[65]. Strach ten bolszewicy sprytnie wykorzystywali, wprowadzając w błąd kolejnych przywódców rewolucyjnych aż do całkowitej dominacji własnej opcji politycznej.
Nie możemy jednak nie dostrzec europejskich korzeni komunizmu. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na fakt, że sama tradycja tworzenia utopijnych koncepcji ładu społecznego pochodzi ze śródziemnomorskiego kręgu kulturowego. Możemy zobaczyć ciągłość ideową zapoczątkowaną przez Państwo Platona i prowadzącą aż do jakobińskich modeli republiki rewolucyjnej, do Hegla, z jego wizją doskonałego ustroju jako wyniku dialektycznych procesów historii, i wreszcie do Marksa, z dorobku którego bezpośrednio czerpał Lenin. „Rzecznicy i szermierze tej koncepcji są zdania, że ważniejsze od badania ukształtowania bolszewizmu przez środowisko rosyjskie […] są studia dotyczące doktryny i socjotechniki gruntownego odmienienia Rosji jako obszaru władania/panowania: wedle zupełnie nowych zasad i reguł tworzenia «nowego typu» państwa i społeczeństwa, gospodarki i prawa, nauki i oświaty, sztuki i pracy, moralności i filozofii, przy czym podmiotem najlepiej nadającym się do kierowania procesem takiej metamorfozy jest partia nowego typu […], a wytworem edukacji i socjalizacji dzieła «rewolucji dla utopii» jest nowego typu człowiek”[66]. Ten nowy człowiek nie będzie już mieć narodowości lub narodowość będzie dla niego rzeczą wtórną, przede wszystkim będzie komunistą, będzie odpowiednim produktem nowego ładu społecznego. Tezę tę podtrzymywali Iwan Bunin, Aleksander Sołżenicyn, Florian Znaniecki i sam Józef Mackiewicz[67].
Możemy zastanowić się i zadać pytanie: czy obydwa te stanowiska są alternatywne, czy komplementarne? Jest to pytanie trudne, ponieważ w sporze o ciągłość historyczną wiele zależeć będzie od doboru faktów i sposobu ich interpretowania. Nikt również nie zabrania wyboru stanowiska pośredniego. Janusz Goćkowski słusznie zauważa, że bolszewicy „są jednocześnie innowatorami radykalnymi i kontynuatorami pragmatycznymi”[68].
Mackiewicz stara się też nie popadać w skrajności. Z jednej strony widzi wielkie zagrożenie w teorii, która przedstawia bolszewizm jako historyczną konsekwencję dawnej Rosji, z drugiej zaś dobrze wie, że „nie można […] zaprzeczać specyficznym różnicom geograficznym, klimatycznym, etnicznym, obyczajowym, historyczno-rozwojowym i mnogim innym. W sumie jednak nie tworzyły one różnic organicznych większych od tych, jakie normalnie zachodzą pomiędzy tym czy innym krajem zachodnioeuropejskim”[69].
W jednym ze swoich artykułów Mackiewicz przytacza następującą historię: „Prof. Stanisław Kościałkowski, omawiając w «Kulturze» wydaną w Warszawie «makietę» Historii Polski, słusznie kładzie duży nacisk na błąd w pomieszaniu: «Ruś–Rosja». Autorzy «makiety» te pojęcia mylą, nazywając «Rosją» i to, co było przed wiekiem XVIII; podczas gdy cesarstwo rosyjskie – Rosja, ustanowione zostało dopiero przez Piotra Wielkiego. Prof. Kościałkowski uważa to za niewybaczalny dla historyków anachronizm. Naturalnie, że ma rację”[70]. Tylko że prof. Kościałkowski, zdaniem Mackiewicza, jednocześnie popełnia jeszcze większy błąd, ponieważ w tym samym artykule nazywa „Rosją” – Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. „Wątpię, by naprawdę i szczerze w to wierzył, że Rosja Piotra I-go bardziej się różniła od Rusi moskiewskiej, niż dzisiejszy komunistyczny twór państwowy od Rosji prawosławnej!”[71]. Dlatego autor Lewej wolnej zawsze podejrzliwy jest wobec historyków, zwłaszcza tych, którzy próbują napisać obiektywną historię „własnego” narodu[72]. W tymże artykule zastrzega, że „historycy polscy nie stanowią wyjątku od tej reguły stronniczości, a zdarza się, że są nawet klasycznym jej eksponentem. Czyta się często wnikliwe analizy, konstatuje głęboką wiedzę, szczerą erudycję, gdy chodzi o krytykę własnego narodu w sprawach wewnętrznych lub słuszny zewnętrzny interes Polski. Nigdy natomiast nie czytałem, aby interesy sąsiadów w odniesieniu do Polski uznane zostały kiedykolwiek za słuszne. Na przykład Niemiec albo Rosji”[73].
Mackiewicz uważa linię podziału na Wschód i Zachód za twór sztuczny, w każdym razie nie jest ona tak charakterystyczna, jak wielu historyków chce to przedstawić. „Mimo to ta linia podziału jest bardzo stara. Zrodziła się ze sporu między Kościołami zachodnim i wschodnim, między katolicyzmem i prawosławiem”[74]. W taki sposób propaganda kościelna, którą Mackiewicz uważa za klasyczny przykład propagandy[75], starała się wytrzeć z pamięci przeciętnego europejczyka 1000-letnie dzieje cesarstwa bizantyjskiego, które było długowiecznym ośrodkiem kultury europejskiej. Doszło do tego, że „propaganda łacińska w jej sporze z prawosławiem nie tylko postarała się o zapomnienie tej historycznej roli, ale przeistoczyła ją nawet w pojęcie ujemne. Co oznacza określenie: «bizantyjski», wiemy wszyscy”[76]. W istocie zaś, zdaniem pisarza, miedzy Wschodem a Zachodem nie było tak zasadniczej różnicy.
Jednak ten „spór teologiczny”, jak nazywa go Mackiewicz, położył początek podwójnej miary w ocenianiu wydarzeń z tzw. Wschodu i Zachodu europejskiego. Mackiewicz na udowodnienie swej tezy podaje wiele przykładów, oto jeden z nich: „Pamiętam – pisze w Zwycięstwie prowokacji – jak w okresie przedrewolucyjnym niemetryczny system w Rosji traktowano jako typowe zacofanie. Analogiczny system w Anglii, nota bene panujący do dziś dnia, ma świadczyć tylko o przywiązaniu do tradycji”[77].
W swoim artykule Gdybym był chanem… Mackiewicz w ogóle zupełnie odwraca perspektywę Wschód–Zachód i uderza w panujące stereotypy. „Jeżeli lubimy się chwalić – pisze – że tolerancja polska wyprzedziła w swej wielkoduszności inne kraje zachodnio-europejskie, to, nawiasem mówiąc, nie stanowi to dodatkowego świadectwa o duchu zachodnio-europejskim, którym również lubimy się szczycić. Bo tolerancja Dżyngis-Chana i jego następców wyprzedziła nie tylko czasy z okresu św. inkwizycji, ustanowionej przez Grzegorza IX w zachodniej Europie, ale nawet czasy z okresu Congregatio Sancti Officii renesansu rzymskiego… Sam Dżyngis-Chan nie tylko tolerował inne przekonania i wyznania, ale osobiście lubował się nawet w wysłuchiwaniu sprzecznych poglądów i wolnych dyskusji. Specjalnie sprowadzał do swego pałacu różnych uczonych, kapłanów, mnichów, eremitów, przyznając nie tylko w duchu, ale też jawnie, iż nie potrafi rozstrzygnąć, która ze stron ma rację, a która jej nie ma”[78]. Nawet pisząc o analfabetyzmie, który Mackiewicz uważał za jedną z przyczyn różnić pomiędzy Wschodem a Zachodem, mógł wskazać na jego dodatnią stronę. Uważał, że w okresie przedrewolucyjnym pozbawiał doły społeczne pseudokultury, która w tym czasie opanowywała Zachód[79].
Zdaniem Mackiewicza komunizm, jako śmiertelny wróg wszelkiej cywilizacji, stara się przemienić każdy opanowany kraj w wymyśloną przez siebie utopię. Pod tym względem jest ekspansjonistyczną siłą z obszernym zasobem strategicznym i taktycznym. Dla realizacji własnych celów może wykorzystać dowolną doktrynę polityczną, grać na uczuciach nacjonalistycznych i eksploatować każdy ruch społeczny. Potrafi swobodnie operować etnocentryzmem, ksenofobią i resentymentami. Przykładem może służyć formuła – narodowe w formie, ale socjalistyczne w treści. Mackiewicz był tego świadom, nie zgadzając się, żeby największym wrogiem Polski były Niemcy, ponieważ żaden Polak nie może być jednocześnie Niemcem, jednak może być jednocześnie komunistą, ponieważ pojęcia Polak i komunista nie wykluczają się nawzajem[80]. Dlatego często powtarzał, że największym wrogiem każdego narodu jest bolszewik danego narodu[81]. Rosja w tym wypadku nie stanowiła wyjątku.
Związek Radziecki, zdaniem Mackiewicza, był nie tylko wielką zmianą Rosji carskiej, lecz jej odwróceniem, tak pod względem filozoficznym i obyczajowym, jak gospodarczym i polityczno-ustrojowym. „Rosja XIX wieku była krajem spiskowców i buntowników, Sowiety stały się krajem milczącego posłuszeństwa; symbolem Rosji były jej kopulaste cerkwie ze złotymi krzyżami, symbolem Sowietów jest zniesienie krzyża; poezja rosyjska opiewała lasy i przestrzenie, poezja sowiecka opiewa kominy fabryczne; literatura rosyjska opanowana była duchem sprzeciwu i krytyki, literatura sowiecka duchem uległości i pochwały; w dawnej Rosji gromadzili się ludzie, by bronić pokrzywdzonego, w Sowietach schodzą się na zgromadzenie, by podeptać pokrzywdzonego; […] można by w ten sposób mnożyć porównania nieomal bez końca”[82]. Dlatego, zdaniem pisarza, traktowanie ZSSR jako kontynuacji Rosji carskiej, tylko że innymi metodami, jest kolejnym bardzo szkodliwym mitem historycznym, który po dzień dzisiejszy potrafi ukrywać przed nami rzeczywistość.
Abstract
Henryk Mazurkiewicz
Walking a road to nowhere. The Bolshevik Revolution in literary works of Józef Mackiewicz
Józef Mackiewicz is one of those writers who create on a very exact basis of their own life experience, tangled into complicated life situation. Kazimierz Orłoś summarizes his impressions: “wherever was Józef Mackiewicz, we were there with him – over the open graves in Katyń, on the front of Polish–Bolshevik war in 1919–1920, in occupied Vilnius”. Mackiewicz lived in the times of Bolshevik Revolution. He witnessed its catastrophic outcomes which he didn’t accept till the end of his life. In my dissertation, after a short presentation of Mackiewicz’s biography, I attempt to reconstruct the answer which Józef Mackiewicz would have given to two key questions: 1) What is the characteristic of Bolshevik Revolution? 2) Whether USSR is the historical continuation of Tsarist Russia?
[1] K. Orłoś, Józef Mackiewicz – sylwetka pisarza, [w:] Józef Mackiewicz, życie, twórczość, nagroda, red. A. Napiórkowska, Warszawa 2002, s. 36.
[2] Ibidem.
[3] S. Orłosiowa, Kronika rodzinna, [w:] Józef Mackiewicz, życie, twórczość, nagroda, op. cit., Warszawa 2002, s. 8.
[4] http://tylkoprawda.akcja.pl/ (20.04.2013).
[5] W. Bolecki, Ptasznik z Wilna, O Józefie Mackiewiczu, Kraków 2007, s. 37.
[6] S. Orłosiowa, op. cit., s. 11.
[7] Ibidem, s. 12.
[8] W. Bolecki, op. cit., s. 45.
[9] B. Truchan, Józef Mackiewicz w mej pamięci, Warszawa 1998, s. 18.
[10] Ibidem.
[11] http://tylkoprawda.akcja.pl/ (20.04.2013).
[12] W. Bolecki, op. cit., s. 61.
[13] http://tylkoprawda.akcja.pl/ (20.04.2013).
[14] B. Truchan, op. cit., s. 19.
[15] W. Bolecki, op. cit., s. 69.
[16] Ibidem, s. 78–79.
[17] Ibidem, s. 124.
[18] J. Mackiewicz, Prawda w oczy nie kole, Londyn 2007, s. 48.
[19] W. Bolecki, op. cit., s. 162.
[20] J. Mackiewicz, op. cit., s. 61.
[21] W. Bolecki, op. cit., s. 192.
[22] Ibidem, s. 198.
[23] W. Bolecki, op. cit., s. 196.
[24] J. Mackiewicz, op. cit., s. 111.
[25] W. Bolecki, op. cit., s. 259.
[26] Ibidem, s. 260.
[27] http://tylkoprawda.akcja.pl/ (21.04.2013).
[28] W. Bolecki, op. cit., s. 276.
[29] B. Truchan, op. cit., s. 199.
[30] W. Bolecki, op. cit., s. 278.
[31] B. Truchan, op. cit., s. 120.
[32] W. Bolecki, op. cit., s. 671.
[33] J. Mackiewicz, Zwycięstwo prowokacji, Londyn 1983, s. 57.
[34] Ibidem.
[35] Ibidem, s. 58.
[36] Ibidem, s. 57.
[37] W. Bolecki, op. cit., s. 672.
[38] Ibidem.
[39] Ibidem, s. 673.
[40] J. Mackiewicz, Zwycięstwo prowokacji, op. cit., s. 15.
[41] J. Mackiewicz, Bierzmy przykład z „Cichego Donu”, [w:] Bulbin z Jednosielca, Londyn 2001, s. 411–412.
[42] J. Goćkowski, „Lewa wolna”, czyli nie „Nie trzeba głośno mówić”. Światopogląd rewolucyjny, Pułtusk 2008, s. 24.
[43] Ibidem, s. 28.
[44] B. Toporska, Przedmowa, [w:] J. Mackiewicz, Fakty, przyroda i ludzie, Londyn 1984, s. 15.
[45] W. Bolecki, op. cit., s. 674.
[46] Za swoją krytykę marszałka niejednokrotnie był prześladowany i nawet oskarżany o zdradę. Tak w 1939 r., po artykule dla pisma litewskiego „Lietuvos Zinios”, dostaje list podpisany przez około 200 oficerów polskich, w którym m.in. czytamy: „Potępiamy wystąpienie Pańskie jako niegodne Polaka i obrażające uczucia i przekonania narodowe Polaków, zwłaszcza w częściach artykułu, które zbyt lekkomyślnie i powierzchownie oceniają idee i działalność Wielkiego Marszałka oraz przekreślają historyczne doniosłości z pierwszych lat po odzyskaniu Niepodległości” (J. Mackiewicz, Prawda w oczy nie kole, op. cit., s. 83).
[47] J. Mackiewicz, Zwycięstwo prowokacji, op. cit., s. 76.
[48] Ibidem, s. 75.
[49] Ibidem, s. 76.
[50] Ibidem, s. 76–77.
[51] Ibidem, s. 78.
[52] A. Albert, Najnowsza historia Polski 1914–1993, Warszawa 1995, t. 1, s. 71.
[53] J. Mackiewicz, Zwycięstwo prowokacji, op. cit., s. 79.
[54] Ibidem, s. 84.
[55] Ibidem.
[56] A. Albert, op. cit., t. 1, s. 71.
[57] Cz. Miłosz, Koniec Wielkiego Xięstwa, Czytelnia dzieł Józefa Mackiewicza, http://www.pogon.lt/czytelnia-dziel-juz-mackiewicza/132-koniec-wielkiego-xistwa.html (13.05.2013).
[58] J. Mackiewicz, Zwycięstwo prowokacji, op. cit., s. 85.
[59] Ibidem, s. 71.
[60] J. Mackiewicz, Gdybym był chanem…, Czytelnia dzieł Józefa Mackiewicza, http://www.pogon.lt/czytelnia-dziel-juz-mackiewicza/108.html (13.05.2013).
[61] J. Mackiewicz, Bierzmy przykład z „Cichego Donu”, [w:] J. Mackiewicz, Bulbin z Jednosielca, op. cit., s. 410.
[62] Ibidem, s. 411.
[63] J. Goćkowski, op. cit., s. 197–198.
[64] J. Mackiewicz, „Pamiętniki” Więdziagolskiego, Czytelna dzieł Józefa Mackiewicz, http://www.pogon.lt/czytelnia-dziel-juz-mackiewicza/119-ksika-o-niepokojcych-analogiach.html.
[65] Ibidem.
[66] J. Goćkowski, op. cit., s. 199.
[67] Ibidem, s. 200.
[68] Ibidem, s. 208.
[69] J. Mackiewicz, Zwycięstwo prowokacji, op. cit., s. 42.
[70] J. Mackiewicz, Gdybym był chanem…, op. cit.
[71] Ibidem.
[72] Ibidem.
[73] Ibidem.
[74] J. Mackiewicz, Zwycięstwo prowokacji, op. cit., s. 42.
[75] Ibidem.
[76] Ibidem, s. 42–43.
[77] Ibidem, s. 44.
[78] J. Mackiewicz, Gdybym był chanem…, op. cit.
[79] J. Mackiewicz, Zwycięstwo prowokacji, op. cit., s. 47.
[80] J. Mackiewicz, Nie trzeba głośno mówić, Londyn 1985, s. 251.
[81] J. Goćkowski, op. cit., s. 214.
[82] J. Mackiewicz, Zwycięstwo prowokacji, op. cit., s. 48.