Książki nominowane 2005
Sekretarz Kapituły Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza, Stanisław Michalkiewicz informuje, że na posiedzeniu Kapituła nominowała do tegorocznej edycji Nagrody następujące książki:
Oczami bezpieki. Szkice i materiały z dziejów aparatu bezpieczeństwa PRL Sławomira Cenckiewicza (Wyd. Arcana),
Ksiądz Jerzy w rękach oprawców Krzysztofa Kąkolewskiego (Wyd. von Borowiecky),
Ludzie z charakterami. O okupacyjnym sporze Czesława Miłosza i Andrzeja Trzebińskiego Aleksandra Kopińskiego (Wyd. Fronda),
Wszystko w rodzinie Tomasza Łubieńskiego (Wyd. Świat Książki),
Rzeczpospolita kłamców. Salon Waldemara Łysiaka (Wydawnictwo Nobilis),
Bulwar Wilshire albo Lądowanie w Kyzył Kija Janusza Odrowąża-Pieniążka (Wydawnictwo Dolnośląskie),
Człowiek w cieniu Eustachego Rylskiego (Wyd. Świat Książki),
Mistrz Bronisława Wildsteina (Wyd. Świat Książki),
Złodziej ryb Rafała Wojaśińskiego (Wyd. Nowy Świat)
Książki nagrodzone i laureaci
Kapituła na publicznym posiedzeniu 11 listopada 2005 w sali Domu Literatury przy Krakowskim Przedmieściu 87/89 w Warszawie ogłosiła, iż
Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza przyznaje
Eustachemu Rylskiemu
za powieść
“Człowiek w cieniu”
wydaną w 2004 r. przez Świat Książki
Kapituła przyznała również wyróżnienia:
Sławomirowi Cenckiewiczowi za pracę “Oczami bezpieki. Szkice i materiały z dziejów aparatu bezpieczeństwa PRL” (Wyd. Arcana)
oraz
Aleksandrowi Kopińskiemu za pracę “Ludzie z charakterami. O okupacyjnym sporze Czesława Miłosza i Andrzeja Trzebińskiego” (Wyd. Fronda)
Zdjęcia z uroczystości
Andrzej Nowak
LAUDACJA POWIEŚCI EUSTACHEGO RYLSKIEGO “CZŁOWIEK W CIENIU”
“Człowiek w cieniu” – krótka, współczesna historia Polaka, czterdziestolatka, o rosyjskich korzeniach, który w pewnym momencie swej ustabilizowanej kariery wchodzi w grę z losem, z gangsterami, dla których pracuje, w grę z sobą samym. Używa w tej grze Rosji, polskiego lęku przed Rosją – albo sam zostaje użyty. To wszystko.
Nie krytyk literacki, ale zwykły czytelnik, z zawodu historyk Rosji i polsko-rosyjskich stosunków, poproszony zostałem o wygłoszenie tej laudacji zapewne dlatego, że w nagrodzonej prozie, tak jak w poprzednim tomie tego autora – “Stankiewicz. Powrót” – i w następnym – “Warunek” – uderza owo otwarcie na Wschód. Nie tylko na kresy dawnej Rzeczypospolitej, co się często w naszej literaturze zdarza po dziś dzień, ale na Rosję.
Istotnie – tak cienką kreska rysowanego widma Rosji w Polaku i Polaka w Rosji nie było chyba w polskim pisarstwie – przynajmniej od czasu opublikowania ostatnich powieści Patrona tej Nagrody, Józefa Mackiewicza. Może jeszcze od czasu wielkiej powieści siedzącego obok Włodzimierza Odojewskiego – “Zasypie wszystko, zawieje”.
Jednak nie to wydaje mi się w mikropowieści Rylskiego najważniejsze. Sam autor “Człowieka w cieniu” ironicznie odcina się od tandety rosyjskiego romansu, choć ukazuje zarazem jego przyciągającą, fatalną siłę. Zdaje mi się, że Rylski zanurza się na chwilę we Wschodzie, w Rosji, w tandecie i fatalnej sile jej widma, “ale nie na długo, tak tylko, by opłukać się z banału teraźniejszości”. I nie w rosyjskim sztafażu, nie w mistrzowsko celnym jego opisie i zwięzłych analizach leży punkt ciężkości tej prozy.
To nie jest pisarstwo epatujące kolorytem lokalnym, zapachem oparów alkoholu spod budki z piwem i smakiem wulgarnych słów z drogi do jakiegoś wschodnioeuropejskiego Babadag. Rylski wydobywa z cienia rzeczy i cechy ukryte słowem wyjątkowo celnym, to prawda. Dajmy choćby kilka przykładów. Opis kajuty tajemniczego inżyniera na statku turystycznym po Wołdze, którego odwiedza główny bohater: “naznaczona już tym nieporządkiem, by nie rzec niechlujstwem, jakim potrafią nie z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę otoczyć się samotni mężczyźni, nieporządkiem natychmiast podszytym brudem”. Bezlitosna charakterystyka rodziny spod Siedlec, której przydzielono po wojnie 13-letnią repatriantkę zza Buga, późniejszą matkę głównego bohatera: “Zaczadzeni fobiami, tępi i lękliwi, pazerni i ordynarni, głupi i cwani, do pełna katoliccy i do spodu pogańscy, zdemoralizowani okupacją, niejawnie wrodzy nowym porządkom i jawnie im ulegli, darzyli Swietłanę nieukrywaną wrogością”. Albo krótka definicja lepszych czasów: “Ludzie mieli ogórki i wódkę, kobiety miały ochotę, a mężczyźni siłę”. Można ten język smakować powoli, można połykać tę prozę błyskiem.
Od tego JAK, nie mniej ważne jest tu jednak to, CO autor mówi, O CZYM chce powiedzieć. Jeśli przypomnimy znów Patrona tej Nagrody, trzy kręgi, w których można zamknąć jego twórczość: “fakty, przyroda, ludzie”, to w centrum prozy Rylskiego na pewno są ludzie. Ludzie i otchłań, którą w sobie niosą, aż się w niej pogrążą. Rylski idzie w głąb tej otchłani, jaką znajduje w mężczyźnie dojrzałym, a raczej dojrzewającym do ostateczności. To jest Stankiewicz z pierwszej mikropowieści, Rangułt z ostatniej, a w tej – główny bohater, Rański, i jego dziad, “biały” generał Rański. Ich starsi bracia to pułkownik Miasojedow, to Almayer, Kurtz – bohater “Jądra ciemności”. Męskie postaci Mackiewicza i Conrada.
Zmęczeni życiem bohaterowie Rylskiego zaczynają, jak oni, toczyć ze sobą desperacki pojedynek. Gotowość do tego pojedynku jest jakby pieczęcią ich poczucia wyższości nad “mierzwą”, “motłochem”. “Ludzie honoru” – tego określenia używa, chyba nie tylko ironicznie, Rylski.
Kiedy myślałem o “Warunku”, ostatniej powieści Rylskiego, opowiadającej historię rzeczywistego pojedynku dwóch napoleońskich oficerów w bezładnej ucieczce spod Moskwy, natychmiast stawały mi przed oczami obrazy z przepięknego filmu Ridleya Scotta, osnutego wokół dziejów takiego pojedynku, jakie przedstawił w swym opowiadaniu Joseph Conrad. Ale w “Człowieku z cienia” tez toczy się pojedynek – taki, którego stawką jest odejście. Kto jest drugą, obok głównego bohatera, stroną tego pojedynku? Nie polscy ani rosyjscy gangsterzy. Rylski z wielką dyskrecją uchyla rąbek tylko zasłony tożsamości owej DRUGIEJ STRONY. To ktoś, kto zgłasza się do kancelarii notarialnej Rańskiego, żeby poświadczyć cyrograf. Czyli – jak sucho definiuje to sekretarka notariusza – “jednostronne zobowiązanie odłożone w czasie”.
To jest życie, a raczej jego kres, ku któremu świadomie zmierzają bohaterowie Rylskiego. Znużeni, ale z podniesionym czołem, z błyskiem szaleństwa – postaci jak z miedziorytu Dürera: “Rycerz, diabeł i śmierć”.
Albo jak w dialogu z V aktu “Króla Leara”, gdzie wyczerpany przeciwnościami losu Gloucester mówi: “Nigdzie nie pójdę. Zgnić można tutaj”. A Edgar odpowiada: “Znów czarne myśli? Odejście ze świata trzeba nam przyjąć tak jak kiedyś przyjście. Z poczuciem, żeśmy do tego dojrzeli. Chodźmy”. Tyle Szekspir (w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka).
Trzeba się ruszyć, żeby odjeść. Rylski opisuje chwilę tego ruchu. Dojrzałość, gorzka męska dojrzałość jest tu wszystkim.
Ciekaw jestem, czy kiedyś dowiemy się dokąd odchodzą, dokąd idą bohaterowie Rylskiego? Autor “Człowieka w cieniu” w poruszający sposób, jak może żaden inny pisarz we współczesnej prozie polskiej, przypomina szaleństwo i nieuchronność tego kroku.
*
Krzysztof Masłoń (“Rzeczpospolita” z 29.06.2005) “Łysiak podzielił jurorów.”
“Szczególne emocje wśród członków kapituły nagrody, będących zarazem jej jurorami, wzbudziła nominacja dla książki “Rzeczpospolita kłamców. Salon” Waldemara Łysiaka. Votum separatum od tej decyzji zgłosili: pisarz Kazimierz Orłoś – krewny patrona nagrody, oraz krytyk Tomasz Burek.
Kazimierz Orłoś zaakcentował ten punkt regulaminu, w którym nagrodę nazywa się “nagrodą niezależną, niezwiązaną z żadną opcją ani kierunkiem politycznym”, tymczasem “Salon” Waldemara Łysiaka jest – zdaniem jurora – “próbą politycznej rozprawy ze środowiskiem “Gazety Wyborczej”, szerzej – ze środowiskiem byłej Unii Wolności, a szczególnie z Adamem Michnikiem”.
Z opinią tą polemizował Jacek Trznadel, który zwrócił uwagę, że w regulaminie mowa jest o niezależności nagrody (“o naszej niezależności”), a nie twórcy, który ma prawo do swojego światopoglądu.
Orłoś wskazał jednak w swym “zdaniu odrębnym” na “kłamliwe informacje” zawarte w “Salonie”, a za szczególnie brutalny uznał fragment dotyczący pogrzebu Czesława Miłosza, złożenia w Krypcie Zasłużonych “truchła kosmopolity – jak pisze Łysiak – który się zasłużył chłoszcząc przez całe życie (…) polskie “małpy” i “świnie””.
Do votum separatum Kazimierza Orłosia przyłączył się Tomasz Burek: – Dla mnie jest to pisarz brukowy, co wystarczająco dyskwalifikuje tę kandydaturę.
Inne zdanie w tej kwestii ma Włodzimierz Odojewski: -Ta książka jest paszkwilancka, ale mnie bawiła.
Rafał A. Ziemkiewicz twierdzi, że “”Salon” jest odważny i zadziorny, a więc spełnia wymagania stawiane literaturze przez Józefa Mackiewicza, który bardzo się narażał możnym tego świata”.
– Łysiak nie jest autorem mojego romansu – powiedział Marek Nowakowski – ale w nominowanej książce widzę walkę z panteonem nietykalnych. I ten jego rys warcholski mnie zafascynował.
Nazwisko tegorocznego laureata Nagrody im. Józefa Mackiewicza (uhonorowanego 8 tys. dolarów i złotym medalem ze zdaniem patrona nagrody “Jedynie prawda jest ciekawa”), a także autorów dwóch książek wyróżnionych dodatkowo (nagrody po 3 tys. zł) poznamy 11 listopada.”
*
Eustachy Rylski, autor nagrodzonej powieści przyznał dość nieoczekiwanie (cyt. za “Rzeczpospolitą” z 12-13.11.2005):
“Jestem szalenie wzruszony, że w tych pyskatych i bardzo egoistycznych czasach znajdują się ludzie, którzy chcą się pochylić nad czyimś intelektualnym wysiłkiem i jeszcze do tego nagrodzić go za to. Jest to szczególnie wzruszające dla takiego egocentryka i introwertyka jakim jestem. Cieszę się też, że moja książka “Człowiek w cieniu” otrzymałą Nagrodę imienia Józefa Mackiewicza. Skłamałbym, gdybym powiedział, że wychowałem się na tej twórczości. Naturalnie tak nie było, czytałem zupełnie inną literaturę, m.in. socrealistyczną. Natomiast kiedy przeczytałem “Kontrę”, doszedłem do wniosku, że może są pisarze, których bardziej podziwiam, ale nie wielu jest takich, którzy byliby mi bliżsi.
Życie Józefa Mackiewicza, pełne zawirowań i meandrów, było życiem niewątpliwie prawdziwego mężczyzny. Bardzo nie lubię słowa “męskość”, które ma — moim zdaniem — trochę nieprzyzwoite konotacje. Ale życie Józefa Mackiewicza było życiem męskim w tym sensie, że on był pełen męstwa. Męskość a męstwo to jest coś zupełnie innego. Patron tej nagrody był człowiekiem, który wyrażał swoim życiem ogromne męstwo.”