Skip to content Skip to footer

Nagroda Literacka JM. Edycja 2008

Książki nominowane 2008

Sekretarz Kapituły Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza, Stanisław Michalkiewicz informuje, że na posiedzeniu Kapituła nominowała do tegorocznej edycji Nagrody następujące książki:

Abeandry Andrzeja Biernackiego (Wyd. Więź)
Lód Jacka Dukaja (Wydawnictwo Literackie)
Demon Południa Grzegorza Górnego (Wyd. Fronda)
Generał brygady Włodzimierz Ostoja Zagórski Piotra Kowalskiego (Oficyna Wydawnicza Kucharski)
Mała historia polskiej myśli politycznej Grzegorza Kucharczyka (Wyd. Klub Książki Katolickiej)
Gorce Pana Wojciecha Kudyby (Wyd. Topos)
Gabinet cieni Piotra Mitznera (Wyd. Zeszyty Literackie)
Wieszanie Jarosława Marka Rymkiewicza (Wydawnictwo Sic!)
Podolska legenda – powstanie i pogrzeb polskiego Podola Zdzisława Skroka (Wyd. Iskry)

Książki nagrodzone i laureaci

Kapituła na publicznym posiedzeniu 11 listopada 2008 roku w sali Domu Literatury przy Krakowskim Przedmieściu 87/89 w Warszawie ogłosiła, iż 28 września tego roku postanowiła przyznać

Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza

Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi

za książkę

“Wieszanie”

wydaną przez Wydawnictwo Sic!

Kapituła przyznała również wyróżnienia:

Andrzejowi Biernackiemu za książkę “Abeandry” (Wyd. Więź), wyróżnienie ufundowało Polskie Radio S. A.,

Piotrowi Kowalskiemu za monografię “Generał brygady Włodzimierz Ostoja Zagórski” (Oficyna Wydawnicza Kucharski), wyróżnienie ufundował p. Jerzy Góral,

oraz

Wojciechowi Kudybie tomik poezji “Gorce Pana” (Wyd. Topos), wyróżnienie ufundował p. Włodzimierz Kuliński

Zdjęcia z uroczystości

 

 

 

 

Film z uroczystości

 

 

 

 

Po odebraniu Nagrody i wysłuchaniu laudacji wygłoszonej przez przewodniczącego Kapituły Marka Nowakowskiego Laureat powiedział:

“Dziękuję Szanownym Jurorom, dziękuję Szanownym Fundatorom, dziękuję wszystkim, którzy uznali moje Wieszanie za godne wyróżnienia nagrodą imienia Józefa Mackiewicza. To był wspaniały pisarz, więc ta nagroda to jest dla mnie ważna rzecz. Pozwólcie, że skorzystam z okazji i coś powiem o Józefie Mackiewiczu, złożę mu hołd – a jak już jest po temu okazja, to spróbuję też trochę zakłócić dobre samopoczucie tych wszystkich, którzy tak chętnie powołują się na jego najsłynniejsze zdanie – “Jedynie prawda jest ciekawa”. Trzeba się zastanowić, co to znaczy, bo to wcale, wbrew pozorom, nie jest proste.

Czy pamiętacie, jak zaczyna się Kontra? Przeczytałem tę książkę dawno temu, kiedy miałem dwadzieścia kilka, może trzydzieści lat (czytałem pierwsze wydanie, to paryskie, Giedroycia, z roku 1957) i dobrze sobie ten początek zapamiętałem, bo znalazłem tam naukę, którą uznałem wtedy za ważną dla młodego pisarza. Teraz, kiedy jestem starym pisarzem, też uważam ją za ważną. Na dwóch pierwszych stronach Kontry, nim zacznie się opowieść o dziejach Miti Kolcowa, Mackiewicz zastanawia się, co to jest prawda – i ile jest prawd na świecie.

Mówi, że są dwie. Pierwsza to jest taka prawda, która rejestruje – miejsce każdego kamyka na dnie potoku, miejsce każdego obłoku na niebie, brzęczenie i śmierć każdej muchy. Jest to prawda, która nie ma na nic wpływu i nie chce mieć na nic wpływu. Nie ma w niej “ani miłości, ani nienawiści”. Mackiewicz nazywa ją idealnie obojętną, obiektywną, przyrodzoną. Nie ulega wątpliwości, że jest to prawda (w Kontrze to słowo nie pada) istnienia, prawda istnieniowa, może nawet prawda boża, taka, która patrzy na istnienie i mówi: jest tak, a nie inaczej – i nic więcej mówić nie zamierza, pewnie też nie może. Drugą prawdę, zrodzoną z tej pierwszej, Mackiewicz nazywa ruchomą – ta też rejestruje, przynajmniej chce rejestrować, ale zarazem ocenia, interpretuje, wypowiada się, wzywa świadków i chce przekonywać, że jest prawdą. Jest – przeciwnie niż ta pierwsza – namiętna, jest namiętną dyskutantką. “Nie jest jedną – pisze Mackiewicz – tym bardziej okrzykuje się za jedyną, a przez to obowiązującą”.

Jak każdy dobry pisarz, Mackiewicz nie rozstrzyga, nie mówi, która prawda jest według niego prawdziwsza i która ciekawsza, pozostawia to czytelnikowi. Ale nie ulega wątpliwości, którą prawdą jest zainteresowany, którą chce rozpoznać i zarejestrować. Ciekawa jest tylko ta pierwsza prawda – prawda dziejów Miti Kolcowa i Saszy Kolcowa, od brzegów Donu do brzegów Drawy. Czyli prawda istnienia, przyrodzona i obojętna. Jest tak jak jest, było tak jak było – i pisarz, autor Kontry, ma obojętnie zarejestrować tę prawdę. Kto robi z Mackiewicza pisarza politycznego, namiętnie opowiadającego się po jakiejś stronie w sporze politycznym, kogoś takiego, kto pisał powieści po to, żeby rzucić je na jedną z szal w tym sporze, ten fałszuje przesłanie, które jest na dwóch pierwszych stronach Kontry.

Teraz powiem jeszcze coś o sobie. Ja o tym, że w czerwcu 1989 roku trzeba było powiesić komunistów na Krakowskim Przedmieściu, bo to byłoby dobre dla Polski, czyli dla nas wszystkich, owszem, myślałem, ale dopiero wtedy, kiedy wstawałem od komputera i od mojego pisania. Kiedy siedziałem przy komputerze, było mi to kompletnie obojętne. Wieszanie do niczego nie namawia, do niczego nie wzywa, nie chce na nic mieć wpływu. Napisałem Wieszanie, ponieważ miałem do opowiedzenia moją opowieść. Opowieść chciała się opowiedzieć i żeby to osiągnąć, postąpiła w jedyny możliwy sposób – opowieść się opowiedziała. Tylko to było jej i moim celem, to był mój i mojej opowieści cel jedyny.”

*

Krzysztof Masłoń w “Rzeczpospolitej” (nr 264 z 12 listopada 2008 r.)

Zdrada ojczyzny musi być ukarana

“Tegorocznym laureatem nagrody im. Józefa Mackiewicza został Jarosław Marek Rymkiewicz za książkę o insurekcji kościuszkowskiej Wieszanie. Wydana nakładem oficyny Sic! praca wywołała w zeszłym roku podobne poruszenie, co najnowsza książka wybitnego eseisty, prozaika i poety – Kinderszenen.

Wieszanie to rzecz – jak zwykle u Rymkiewicza – o dziwnym, mrocznym, ale przepięknym polskim losie. Ten świetny historyczny esej, odnoszący się do dramatycznych wydarzeń 1794 roku, gdy w Warszawie, Wilnie i Krakowie wykonano wyroki na zdrajcach ojczyzny, jak najsłuszniej odczytany został współcześnie. Książka Rymkiewicza traktuje o wydarzeniach, które jeśli czegoś mają nas nauczyć, to tego, że zdrada państwa i zaprzaństwo muszą zostać ukarane.

Twórca mówiący językiem epoki

Rymkiewicz posiadł niezwykłą umiejętność takiego utożsamiania się z epoką, twórcą, dziełem znajdującymi się w orbicie jego zainteresowań, że miesza języki – dawny i współczesny, ożywia zmarłych, obcuje z tym, co cielesne i tym, co duchowe. Czyż zresztą w nasze ziemskie bytowanie, tu – na tej ziemi między Odrą a Bugiem – nie ingeruje duch narodowy? Kiedyś w wywiadzie dla “Plusa Minusa” powiedział mi, iż jako mały chłopiec nie wyobrażał sobie, że można żyć gdzie indziej niż w Polsce, być kimś innym niż Polakiem. “Bardzo się też wtedy dziwiłem – kontynuował – że są na świecie ludzie, którzy nie są Polakami. Cóż to, myślałem, za straszna kara! I za co taka kara? Przecież Pan Bóg nie jest chyba tak okrutny, żeby skazywać tylu Anglików, Francuzów, Niemców na to, żeby nie byli Polakami? Coś z tego dziecięcego przekonania jeszcze we mnie zostało”.

Autor i nagroda

Jarosław Marek Rymkiewicz ma 73 lata. Jest synem prozaika Władysława Rymkiewicza i Hanny z Baranowskich, lekarki. Mieszka w Milanówku, jest żonaty, ma syna i wnuczkę. Jest autorem wielu tomów poetyckich (za Zachód słońca w Milanówku otrzymał Nagrodę Nike2003), sztuk teatralnych (m.in. Król Mięsopust, 1970), powieści (Rozmowy polskie latem roku 1983, 1984), książek eseistycznych (Myśli różne o ogrodach, 1968). Tłumaczył Eliota, Audena, Calderona, Mandelsztama. […]”

*

Jarosław Marek Rymkiewicz powiedział “Rzeczpospolitej”:

“Niezwykle wysoko cenię historyczną wagę powieści Józefa Mackiewicza. To, że ktoś w ogóle odważył się opowiedzieć o życiu Polaków, i nie tylko Polaków, na kresach Rzeczypospolitej – w tamtym czasie, pod okupacją sowiecką – to wielki czyn pisarski. Jeśli jednak chodzi o robotę literacką, to już nie byłbym tak pewny swojego stosunku do książek Józefa Mackiewicza. Wydaje mi się, że on nie bardzo się do nich przykładał. Nawet nie bardzo ciekawiło go, jak będzie wyglądała w tych powieściach warstwa językowa. Miał inne rzeczy do załatwienia i skupiał się na opowieści historycznej, bo to było dla niego strasznie ważne, a nie możliwość bycia Flaubertem czy Proustem. Jednym słowem, pozostawił po sobie Mackiewicz wielkie dzieło, ale mogłoby być ono lepiej napisane.

Tylko to jest mniej istotne, bo – przede wszystkim – mnie się bardzo podoba osobowość Józefa Mackiewicza. Podoba mi się, że on był przeciw wszystkim. Że nie bał się zająć stanowiska bezwzględnego i radykalnie odważnego. I powiedzieć: – Myślę inaczej niż wy wszyscy. Proszę bardzo, będę żył w nędzy, ale powiem to, co chcę. A chcę powiedzieć, że to wy – wy wszyscy się mylicie.

To wielka odwaga. Wielka – tak po prostu – po ludzku. Niesłychanie mi to imponuje.”

*

Stanisław Michalkiewicz, felieton w Radio Maryja, 15 listopada 2008

„Pieśni wieszczów…”

Szanowni Państwo!

Wczoraj odbyły się uroczystości z okazji 90 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Trochę dziwne te obchody, bo z jednej strony wszyscy podkreślają znaczenie niepodległości, a jednocześnie ogromna część społeczeństwa nie może doczekać się ratyfikacji traktatu lizbońskiego, który – bez wchodzenia w szczegóły – oznacza rezygnację z niepodległości. Więc jak jest naprawdę? Ważna ta niepodległość, czy nieważna? Co sprawia, że 11 listopada 1918 roku odzyskanie niepodległości było najważniejszą sprawą narodową, a dzisiaj już nie jest? Warto się nad tym zastanowić, bo kto wie, czy to nie ostatnie takie obchody, jeśli traktat lizboński zostanie ratyfikowany. To znaczy – obchody pewnie będą organizowane i wtedy, ale będą miały charakter wyłącznie wspomnieniowy, bo patetyczne deklaracje o tym, jaka to niepodległość jest ważna, brzmiałyby wyjątkowo nieszczerze.

Ale i tegoroczne uroczystości zostały sprowadzone przez wiele mediów do towarzyskiego nieporozumienia między prezydentem Lechem Kaczyńskim, a byłym prezydentem Lechem Wałęsą, który nie został zaproszony na galę do Teatru Wielkiego w Warszawie. Są to te same media, które stręczą Polsce traktat lizboński, więc trudno od nich wymagać, by nawet przy okazji takiej rocznicy spróbowały wyjść poza wąski krąg, jaki „tępymi zakreślają oczy”.

Dla mnie dzień 11 listopada od 2002 roku oznacza uroczystość wręczenia Nagrody Literackiej imienia Józefa Mackiewicza. Nagroda ta, ufundowana przez Zbigniewa Zarywskiego z Tarnowa i Jana Michała Małka z Los Angeles w Kalifornii, przyznawana jest każdego roku przez kapitułę pod przewodnictwem znanego pisarza Marka Nowakowskiego. Patronem nagrody jest Józef Mackiewicz – jeden z najwybitniejszych pisarzy polskich XX wieku, w Polsce znany raczej słabo, bo komuniści Mackiewicza nie tolerowali ze względu na jego zdecydowany antykomunizm. Mottem nagrody są słowa Józefa Mackiewicza: „Jedynie prawda jest ciekawa”.

Trzeba powiedzieć, że był on wierny tej zasadzie, wskutek czego mało kto go lubił, a prawie nikt nie popierał, ponieważ ponarażał się wszystkim. Rozmaite środowiska hołdują bowiem różnym tak zwanym „legendom”, a więc – podkoloryzowanym wersjom historii, wykorzystywanej instrumentalnie albo dla jakichś celów politycznych, albo dla szerzenia własnej chwały. Tymczasem Józef Mackiewicz starał się bezstronnie przedstawiać rzeczywistość taką, jaka była, czyli – starał się pisać prawdę. A ponieważ nic tak nie gorszy, jak prawda, to stał się przyczyną bardzo wielu zgorszeń.

Tegorocznym laureatem Nagrody Literackiej imienia Józefa Mackiewicza został Jarosław Marek Rymkiewicz za książkę pod tytułem „Wieszanie”, opowiadającą o słynnym wieszaniu targowiczan podczas Insurekcji Kościuszkowskiej. Książka ta stanowi swego rodzaju memento przed możliwą ratyfikacją traktatu lizbońskiego, bo bądź co bądź przypomina, że zdrada Ojczyzny może być ukarana.

Tak się akurat tego roku złożyło, ze tuż obok Domu Literatury przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, gdzie odbyła się uroczystość wręczenia tegorocznej nagrody, urządzona została uliczna wystawa poświęcona „Żołnierzom wyklętym”, to znaczy – tym, którzy nie pogodzili się z narzuconym Polsce komunizmem i próbowali walczyć z nim z bronią w ręku. Los obszedł się z nimi okrutnie i to niejako podwójnie. Z jednej bowiem strony padli ofiarą bezlitosnych represji, z których tylko niewielu uszło z życiem, a z drugiej – zostali niemal dokładnie wymazani z narodowej pamięci. A przecież to właśnie oni uratowali nasz narodowy honor, to dzięki nim, dzięki ich beznadziejnej walce możemy dziś powiedzieć, że jako naród nie poddaliśmy się komunizmowi dobrowolnie. I za to powinniśmy zachować ich we wdzięcznej pamięci, bo dzięki nim mamy miarę, według której możemy oceniać wierność i honor. Dzięki nim możemy wyśmiać deklaracje redaktora Adama Michnika, który na człowieka honoru upatrzył sobie akurat generała Czesława Kiszczaka.

Nie da się ukryć, że jakoś nie mamy szczęścia do naszych tak zwanych elit politycznych. Jakieś to takie bez charakteru, jakieś niewydarzone, zajęte własnymi karierami, kręceniem lodów, wreszcie – nadawaniem wielkiej rangi błahym nieporozumieniom natury towarzyskiej. Obawiam się, że to towarzystwo nigdzie nas nie zaprowadzi, bo mam wrażenie, że raczej przed nami uciekają w obawie przed stratowaniem. W tej sytuacji funkcje przewodnika znów może przejąć literatura, jak w okresie rozbiorów. Wprawdzie do literatury też można mieć wiele zastrzeżeń i pretensji, ale są tam też zjawiska budzące nadzieję. Dlatego również i dzisiaj możemy powtórzyć za XIX-wiecznym poetą: „Bo pieśni wieszczów w narodzie są tak, jako w człowieku bywa serca bicie – co razem w ciele podtrzymuje życie i o życiu daje znak”.

Mówił Stanisław Michalkiewicz

Kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie materiałów, ze strony www.jozefmackiewicz.com, w całości lub w części, bez zgody właściciela strony jest zabronione.

© 2024. All Rights Reserved. Opracowanie strony: fdgstudio.net