Skip to content Skip to footer

Nie wychylać się! – Dzieła, tom 32

Tytuł: Nie wychylać się! – Dzieła, tom 32

Autor: Józef Mackiewicz

Wydawca: Kontra, Londyn

Rok: 2021

 

 

Opis:

Uczyłem się średnio, prawie źle. Gorzej w szkole polskiej niż w rosyjskiej. O szkole rosyjskiej zachowałem wspomnienia przyjemne. Lubiłem ją nawet. Szkołę polską wspominam z niechęcią. Ażeby zachować obiektywizm, którego jestem więcej niż entuzjastą, bo szczerym fanatykiem (jak dziwnie czasem kojarzą się słowa!), muszę podkreślić, że szkoła rosyjska przypadła na okres klas wstępnej, pierwszej, drugiej… czyli na okres dzieciństwa, najczęściej opromieniany wewnętrznym szczęściem. Szkoła polska – na lata głodu, wojny, pierwszych rozczarowań, pierwszych zawodów.

***

Nie znoszę kolei. Nie znoszę tym bardziej, im częściej wypada mi nią jeździć, lub tym więcej, im częściej wypada mi jeździć końmi, samochodem czy samolotem. Miarowy stukot, miarowy stukot!… To jedno godne jest uwagi poetycznej, w chwilach, gdy pociąg skacze przez weksle (cóż za przypomnienie!) i biegnie po spojeniach szyn w… Nie, właśnie nie widzimy dokąd. Ględzenie o „wielkiej przestrzeni”, czy też „czarnej dali” jest wyskokiem fantazji literackiej ponad tender, czy brankard i lokomotywę, których też nikt nie widzi, a które posyłają nam z przodu całusa z kurzu węglowego i dymu. Wewnątrz są tylko lampy i nadpisy: „Nie wychylać się!”…

***

Chłopi rzadko chwytają za kosy. Pod Racławicami kazał im kuć je na sztorc Kościuszko. W powstaniach późniejszych kazała im szlachta iść razem ze sobą na Moskala z kosami, a poszli nie w Polsce rdzennej, tylko na Litwie właśnie. Kosa jest symbolem chłopskiej broni. Na majątki tej samej szlachty za bolszewickiej rewolucji szli z gołymi rękami, by brać, co im bolszewicy do grabienia dawali. Ale za kosę sami porywają rzadko, w obronie własnej, ściśnięci rozpaczą, w obronie mienia chyba, gdy już innej drogi nie widać.

***

Druskieniki widziałem po raz pierwszy w roku 1920. Przeprawiałem się wpław przez Niemen na prawy brzeg koło wsi Św.-Jańsk. Na południe, w Grodnie, byli jeszcze bolszewicy. Październik. Rano, we wsi, wilki zagryzły 30 owiec. Pojechałem dalej puszczą i z wysokości siodła widziałem z dala spiętrzone budynki Druskienik, na wpół zwęglone, opuszczone, dziwaczne w swym burżujskim pretensjonaliźmie do „starych dobrych czasów”. Po prostu „bywszaja dacznaja miestnost’”. Gwizdały nad nią kule, a kurz na ich ulicach wznosiła kawaleria. Wtedy był jeszcze most

Józef Mackiewicz

Kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie materiałów, ze strony www.jozefmackiewicz.com, w całości lub w części, bez zgody właściciela strony jest zabronione.

© 2024. All Rights Reserved. Opracowanie strony: fdgstudio.net