Skip to content Skip to footer

Przyczynek do ponurych dziejów – Józef Mackiewicz

Tytuł: Przyczynek do ponurych dziejów

Autor: Józef Mackiewicz

Wydawca: “Wiadomości” 14 września 1952, Rok 7, Nr 36-37 (336-337)

Rok: 1952

 

 

Opis:

Przyczynek do ponurych dziejów

W „Życiu” z 10 sierpnia b.r. Ferdynand Goetel ogłosił p.t. „Zmiana okupacji” urywek ze swej książki „Czasy wojny”. Urywek ten jest głównie poświęcony wypadkom w Krakowie w końcu 1944, okresie bezpośrednio poprzedzającym okupację sowiecką oraz jej początek w r. 1945. Nie ze wszystkimi relacjami Goetla, ogłoszonymi dotychczas m.in. w „Wiadomościach”, na temat tego co się działo w Kraju podczas wojny mogę się zgodzić, zrezygnowałem już zresztą z nadziei by ktokolwiek zechciał wydrukować całą prawdę z tego okresu, z czystym jednak sumieniem mogę się upierać że nikt nie oddał jej tak wiernie jak Goetel.

We wspomnianym artykule w „Życiu”, szczególnie trafnie przedstawia Goetel prosowieckie nastroje, wywołane rozkładem i dezorientacją inteligencji polskiej, a przez to szkodę już nie do odrobienia, jaką zrobiła całemu narodowi: „Wielki wiec nauczycielski – pisze – odbywał się już w atmosferze niemal entuzjastycznej. Przedwiośnie r. 1945 to w Krakowie niemal sielanka”. Ktoś mógłby zgłosić zastrzeżenie że Goetel pisze te słowa w r. 1952 i że w takim odstępie czasu przedstawienie faktów i uwagi krytyczne są zawsze ułatwione przez perspektywę. Czy jednak ówczesne rzeczy widziane z bliska były trudniejsze do rozeznania? Czy w r. 1944 w Krakowie, jeszcze przed wkroczeniem bolszewików, trudniej było przepowiadać, niż dziś krytykować?

Goetel słusznie podkreśla ogromne zasługi i wybitną rolę. jaką w tym czasie odegrał Adam hr. Ronikier. Wspomina też o założeniu przez niego t.zw. Biura Studiów w Krakowie. Otóż w tej sprawie miałbym dużo do opowiedzenia, na razie jednak chciałbym dorzucić tylko jeden szczegół, nie znany dotychczas, a który stanowiłby odpowiedź na poprzednio rzucone przeze mnie pytania.

Biuro Studiów, powołane do życia w końcu r. 1944 przez hr Ronikiera, było nie tylko szyldem dla instytucji pomocy Polakom, jak to zdaje się wynikać z relacji Goetla, ale również istotnym ośrodkiem studiów nad zdezorientowaną, zdekompowaną i pchniętą na manowce myślą polską. Było już jednak za późno. Trwało zbyt krótko, grupując szereg ludzi, w tym wielu wybitnych publicystów i polityków, których nie wymieniam bez ich upoważnienia, Biuro Studiów miało również w planie wydawanie tajnych (w warunkach okupacji niemieckiej) publikacji. Niestety z braku funduszów i innych trudności organizacyjnych, zdołało ogłosić tylko jedną broszurę na szapirografie w nakładzie 500 egz. Była to broszura napisana przeze mnie p.t. „Optymizm nie zastąpi nam Polski”. Wydana była bez daty w październiku 1944.

Przesyłając oryginał tej broszury na ręce redaktora „Wiadomości”, chciałbym zacytować z niej szereg ustępów na dowód że już wtedy i nie tylko z perspektywy wielkich ośrodków międzynarodowych, ale nawet z perspektywy Kraju pod okupacją, dało się przewidzieć z proroczą niemal dokładnością, jak będzie wyglądała przyszłość i co nas w tej przyszłości będzie czekało.

Na str. 5 pisałem: „Niemcy reprezentowały wobec nas element, który wydobył z Polski maksymalną chęć niepodległości i chęć przeciwstawienia się im jako zaborcom.

Bolszewicy reprezentują wobec nas element, który wydobywa z Polski maksymalną chęć pójścia w niewolę”.

Na str. 6: „Bolszewizm jest rzeczą nową. I podobnie jak jałowe jest szukać analogii dlań w historii, tak również jałowe jest doszukiwanie się analogii w naszych dawnych stosunkach do dawnych i współczesnych zaborców a naszym stosunkiem do Sowietów. Nie pomoże tu żadna erudycja, żadna ze znanych nam miar historycznych w dziejach ludzkości, a tylko i wyłącznie pomóc może znajomość dziejów sowieckich. Zdawałoby się że okoliczność ta powinna raczej ułatwić zorientowanie, gdy doświadczenie dwóch lat okupacji państw bałtyckich i wschodniej Polski 1939/ 1941 więcej znaczą dla wypośrodkowania horoskopu niż znajomość wszystkich historii od wczesnych faraonów począwszy”.

Na str. 7: „Twierdzenie, że naród polski okaże inne, silniejsze właściwości odporne na oddziaływanie bolszewizmu, jest absolutnie gołosłownym przypuszczeniem, jest na niczym nie opartą, najczystszej wody spekulacją myślową, jeżeli nawet uprawiana w dobrej intencji, to jednak z tchórzliwym sumieniem, bojącym się zajrzeć prawdzie w oczy, tej prawdzie z jakąśmy się zetknęli w Wilnie i Lwowie podczas okupacji sowieckiej, w latach 1939/41. Prawda ta poucza nas, że społeczeństwo polskie w swojej znacznej większości nie okazało żadnej odporności wobec metod sowieckich”…

Na str. 20: „Co nas czeka? – Okupacja sowiecka. – Jak ona będzie wyglądać? To co powiedzieliśmy, że przyszłe przewidywania należy opierać głównie jeżeli nie wyłącznie, na doświadczeniach już z państwem sowieckim dokonanych, odnosi się w całej pełni do tego szablonu politycznych metod sowieckich, zastosowanych swojego czasu względem państw bałtyckich i wschodniej Polski. Szablonu tego bolszewicy absolutnie nie mają powodu się wyrzekać na przyszłość. Został on wypróbowany i dał im maksymalne korzyści.

Twierdzenie, że w latach 1939/41 Sowiety znajdowały się w lepszej sytuacji i były mniej skrępowane niż w r. 1944, absolutnie nie odpowiada prawdzie. Przeciwnie, sytuacja się zmieniła, ale wyraźnie na korzyść Sowietów. W latach 1939/41 miały przeciw sobie wszystkich, prócz jednego tylko problematycznego sojusznika w postaci Niemiec. W r. 1944 zajmują czołowe, jeżeli nie naczelne miejsce w sojuszu Zjednoczonych Narodów Świata”.

Na str. 20-21: „Zaznaczyliśmy już uprzednio o zupełnie odmiennych metodach sowieckiej okupacji w zestawieniu z metodami niemieckimi. Bolszewicy wkraczają do nas w postaci „Polski Demokratycznej”, z biało-czerwonym sztandarem i „Jeszcze Polska nie zginęła”, graną przez sowieckie orkiestry wojskowe. Na pewno każą nam po kościołach śpiewać „Te Deum”, i gorzej jest, że je śpiewać będziemy. Ich pierwszym zarządzeniem będzie otwarcie najliczniejszych szkół polskich (w Wilnie np. było ich więcej w Litewskiej Republice Sowieckiej niż w Rzeczypospolitej Polskiej!!!), gimnazjów, uniwersytetów, teatrów, kin, urzędów, akademii, wystaw, stowarzyszeń. Wypuszczą moc gazet, z których co druga będzie nosiła nazwę „Prawdy” (w nazwach się omyliłem), a których treść zawierać będzie zakłamanie o jakim pojęcia dotychczas nie mieliśmy. Drukować będą książki, zawierające płynną truciznę moralną. Zmobilizują wszystkie środki oddziaływania na psychosferę narodu naszego, aby od środka rozsadzić jego spoistość i w najkrótszym czasie przeistoczyć go z narodu polskiego w – „naród sowiecki”.

Środki te są doskonałe. Nie wiadomo skąd wypełznie strach, wszechpanujące szpiegostwo, terror psychiczny, nędza, zależność materialna obywateli od państwa, zakłamanie haseł, kompletny brak solidarności, szablon, nuda”.

Str. 21-22: „Biorąc rzecz z grubsza, należy oczekiwać rozpadnięcia się narodu polskiego pod okupacją sowiecką na trzy zasadnicze grupy: pierwsza, znikomo mała, to grupa ideowych komunistów polskich; druga niewspółmiernie liczniejsza, szczerych patriotów; trzecia największa, obojętnych i oportunistów.

Grupa pierwsza, bez względu na to jakie formy etapowe przyjmie aneksja Polski przez Sowiety, stać będzie wiernopoddańczo pod czerwonym sztandarem.

Zachowanie się grupy drugiej, może ulec pewnym wahaniom. W wypadku gwałtownej sowietyzacji (której nie należy się spodziewać) może okazać początkowo mniej lub więcej silny sprzeciw. W najgorszym jednak dla nas wypadku, t.zn. przy maksymalnie zwolnionym tempie sowietyzacji i w okolicznościach (co nie daj Boże!) porozumienia przejściowego czynników polskich z komitetem polskiej komuny, grupa ta bezsprzecznie w przytłaczającej większości stanie na stanowisku dotrzymania i lojalności umowy, dopatrując – w nieprowokowaniu Moskwy jedyną gwarancję utrzymania chociażby pozorów niepodległości lub ratowania jej resztek. Nie świadoma tego że w ten sposób współpracuje jedynie z wrogiem, ułatwiając mu stopniowe tej niepodległości zniszczenie.

Trzecia grupa w każdym wypadku współpracować będzie z régimem.

W rezultacie więc cały naród i cały aparat państwowy działać będzie na zgubę naszą, a na korzyść Sowietów.

„Każda akcja wewnętrznego oporu skazana będzie na niepowodzenie, jak każda wewnętrzna akcja antysowiecka, jak to nam ilustruje historia kontrrewolucji rosyjskiej po upadku białych armii. Akcja ta, albo nie wyjdzie poza ramy przygotowań i teoretycznych dyskusji (w większości zdemaskowanych w zarodku), albo przybierze formy indywidualnych wybuchów, bez widoków osiągnięcia nawet form podziemnej organizacji. Nie należy się liczyć pod panowaniem sowieckim ani ze strzałami do agentów N.K.W.D., jak to miało miejsce z agentami Gestapo, ani z prasą podziemną.

W Gestapo, bijąc nas podczas śledztwa, rzucają na takie krzesło że delikwent czuje się pozbawiony oparcia w nogach i zawisa w powietrzu. Tak się mniej więcej czuje każdy patriota we własnym kraju opanowanym przez Sowiety. Brak mu oparcia wśród rodaków. Podłoże moralne się rozłazi”.

Goetel wspomina w swej „Zmianie okupacji”: „Nazajutrz przybyła do Krakowa forpoczta lubelskiego rządu. Miasto obwieszono flagami biało-czerwonymi”…

A hr. Adam Ronikier, zapomniany i odsunięty przez wszystkich, siedzi gdzieś w Ameryce, pozostając ciągle w „niełasce” tych samych, którzy wówczas Krajem kierowali.

Kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie materiałów, ze strony www.jozefmackiewicz.com, w całości lub w części, bez zgody właściciela strony jest zabronione.

© 2024. All Rights Reserved. Opracowanie strony: fdgstudio.net