Skip to content Skip to footer

Trznadel Jacek – Prawa autorskie do Józefa Mackiewicza. Życie i rzeczywistość sądowa

Tytuł: Prawa autorskie do Józefa Mackiewicza. Życie i rzeczywistość sądowa

Autor: Jacek Trznadel

Wydawca: “ARCANA”, 2006, nr 6 (72), tekst nadesłany na stronę przez autora 23 września 2006 r.

Rok: 2006

 

 

 

 

Opis:

PRAWA AUTORSKIE DO JÓZEFA MACKIEWICZA
ŻYCIE I RZECZYWISTOŚĆ SĄDOWA

Dziennik “Rzeczpospolita” (“Gazeta Prawna” Nr 179, 2 sierpnia 2006 ) zamieścił powierzchowną relację z ogłoszenia wyroku w sprawie dziedziczenia praw autorskich po pisarzu Józefie Mackiewiczu. A przecież to bardzo ważny proces. Według opinii Czesława Miłosza (1990), Mackiewicz był największym polskim prozaikiem w drugiej połowie XX wieku. Posiadanie spuścizny po Józefie Mackiewiczu przez Ninę Karsov-Szechter zostało zaskarżone przez córkę pisarza Halinę Mackiewicz w roku 1993. Proces toczył się przez trzynaście lat, prowadziło go siedmiu sędziów i wyrok zapadł 17 lipca 2006 roku. Sąd uznał, że prawa te są jednak należne Ninie Karsov-Szechter.

Halina Mackiewicz zapowiedziała apelację od tego wyroku.

Przyjrzyjmy się niektórym faktom procesowym. Józef Mackiewicz zmarł 31 stycznia 1985 roku w Monachium. Testament pisarza otworzono sądowo 28 marca 1985 roku. Dokument, datowany 17 lipca 1969 roku, przekazywał prawa autorskie Barbarze Toporskiej, towarzyszce życia pisarza od 1936 roku. Barbara Toporska przeżyła Józefa Mackiewicza zaledwie o kilka miesięcy, zmarła 20 czerwca 1985 roku. Przedtem jednak, wiedząc o swoich prawach, w marcu 1985 roku, Toporska ogłosiła w paryskiej “Kulturze” list otwarty, upoważniający wszystkie wydawnictwa drugiego obiegu w Polsce do publikowania utworów Józefa Mackiewicza, w pełnej, nie ocenzurowanej wersji. Mowa była o wydawnictwach podziemnych, gdyż na prozę Józefa Mackiewicza był w PRL pełny i absolutny zapis cenzury. Nic z tego, co napisał, nie ukazało się nigdy w PRL. Nie wolno było nawet wymieniać jego nazwiska. Toporska pisała w liście otwartym:

Zgodnie z wolą zmarłego Józefa Mackiewicza upoważnia się wszelkie nielegalne wydawnictwa PRL do przedrukowywania jego książek. […] Z prośbą o przedrukowanie [tego listu] we wszystkich pismach emigracyjnych i nielegalnych w PRL.

Jak widać, Toporska nie żądała nawet, żeby się z nią porozumiewać, jako spadkobierczynią, w sprawie wydań. Chodziło o jak najszersze rozpowszechnienie książek Józefa Mackiewicza w Polsce. Książki Józefa Mackiewicza w tzw. drugim obiegu zaczęły się ukazywać jeszcze za życia pisarza, przeciw czemu nie protestował i cieszył się tym. List otwarty Toporskiej był także konsekwencją wcześniejszych decyzji Józefa Mackiewicza. Mówi o tym złożone sądowi oświadczenie (dokument z 25 kwietnia 1990) Marii Marczak, zamieszkałej w Kanadzie, która na prośbę córki pisarza, Haliny Mackiewicz, pytała listownie Józefa Mackiewicza w sierpniu 1982 roku o sprawę “wydawania jego książek w Polsce”. Pisarz odpowiedział już we wrześniu 1982 roku:

wyraził on zgodę na wydawanie swoich książek w Polsce i przekazał wszystkie swoje prawa autorskie do wydań krajowych – córce Halinie.

Ponieważ w Polsce był ciągle stan wojenny i ścisła kontrola korespondencji (tym bardziej związanej z nazwiskiem Mackiewicza), list został przewieziony prywatnie. Niestety uległ potem zniszczeniu, w obawie, że jego treść dotrze do Urzędu Bezpieczeństwa. Jednak o liście tym wiedziało lub zapoznało się z nim kilku świadków, zeznających w procesie (Kazimierz Orłoś, Włodzimierz Odojewski, Marek Nowakowski, Mirosław Kowalski).

Po tym liście otwartym Barbara Toporska zdecydowała się 22 kwietnia 1985 roku napisać testament, w którym prawa autorskie po Józefie Mackiewiczu, ale także swoje, zapisała Ninie Karsov-Szechter. Rozumiała to na pewno niesprzecznie ze swoim listem otwartym z marca tegoż roku. To znaczy pozostawiała swobodę wydawania Mackiewicza w Polsce i liczyła zapewne, że podobnie postąpi Nina Karsov-Szechter. W przeciwnym razie zrobiłaby jakieś zastrzeżenie w testamencie. Nina Kozłowska, bliska znajoma Mackiewiczów w Monachium, uważa, że testament Toporskiej dla Karsov wyrażał wolę obojga Mackiewiczów, przekazania praw: “z wdzięczności za przyjaźń, pomoc i troskę” i “ufając, że będzie bronić ich dorobku pisarskiego” (“Kultura” 1993, nr 7-8).

Spadkobierczyni Toporskiej, Nina Karsov-Szechter, była właścicielką wydawnictwa “Kontra” w Londynie, wdową po Szymonie Szechterze, stryju Adama Michnika. Nina Karsov-Szechter, po represjach władz PRL (1967) i pobycie w więzieniu, udała się w roku 1969 na emigrację, a po jakimś czasie założyła w Londynie wydawnictwo “Kontra”, w którym ukazało się kilka książek Józefa Mackiewicza. Ten fakt, jak i utworzenie wydawnictwa, które wydawało się z gruntu antykomunistyczne, zaważyły na pewno na decyzji Barbary Toporskiej, która chciała literacką spuściznę po Mackiewiczu oddać w “najlepsze ręce”.

Można by zapytać, dlaczego testament Toporskiej nie potwierdzał już wcześniej określonych praw Haliny Mackiewicz, córki pisarza? W obliczu represji i prześladowań wolnego słowa w Polsce, zwłaszcza podczas stanu wojennego, taka decyzja mogła się wydawać niemożliwa. Pełne rozporządzanie prawami autorskimi Mackiewicza (umowy, korespondencja z wydawcami etc.) dla osoby zamieszkałej w Warszawie zostałoby na pewno natychmiast zablokowane w PRL, a nawet możliwy był proces w tej sprawie, wytoczony Halinie Mackiewicz przez władze. Wydawało się zapewne, że sterowanie z Polski jakimkolwiek wydaniem zagranicznym będzie prawie lub całkiem niemożliwe, że będzie to walka Urzędu Bezpieczeństwa z Haliną Mackiewicz, narażoną na represje.

Sąd nie potwierdził znaczenia tak ważnego dokumentu, jak list pisarza do córki. Ponieważ dokument już materialnie nie istniał, a potwierdzenie jego istnienia przez cieszących się autorytetem świadków sąd uznał za nieprzekonujące. Dochodziły jeszcze kłopoty proceduralne z dokładnym określeniem wyglądu dokumentu (rękopis czy maszynopis). A przecież wydaje się, że także świadomość napisania wspomnianego listu Józefa Mackiewicza do córki skłoniła Barbarę Toporską, miesiąc po śmierci pisarza, do opublikowania w prasie emigracyjnej swojego Oświadczenia, w formie listu otwartego.

W procesie Mackiewicz-versus-Karsov byłem świadkiem Haliny Mackiewicz, ale także jestem jedną z wielu osób pozwanych przez Karsov o naruszenie jej praw autorskich. O tym będzie mowa.

Myślę, że spór z Karsov nie toczy się o zwykłe prawa spadkowe, od których została odsunięta córka Józefa Mackiewicza. W toku ostatnich kilkunastu lat pojawiły się także fakty, bulwersujące opinię publiczną i literacką. Powinny one były skupić na sobie uwagę sądu, niestety tak się nie stało. Zupełnie także przemilczała te sprawy w swym sprawozdaniu “Rzeczpospolita”. Rzecz w tym, że spadek nie był ani luksusowym samochodem, ani nawet sztabką złota, które spadkobierca bez publicznej szkody może rozdać lub przepić. Przedmiotem spadku były prawa autorskie po jednym z największych polskich prozaików w minionym stuleciu. Jego twórczość w sensie moralnym nie jest niczyją własnością, stanowi skarb polskiej kultury narodowej. I chodzi o to, że Karsov źle sobie poczyna w rozporządzaniu tymi prawami autorskimi. Ta sprawa wielokrotnie pojawiała się w ostatnich latach w licznych tekstach publicystycznych, krytykujących Ninę Karsov-Szechter.

Po tym, jak stała się “właścicielką Mackiewicza”, Nina Karsov-Szechter opublikowała i rozpowszechniła w wielu tysiącach egzemplarzy oświadczenie, którego sens można by sprowadzić do przekonania, że Józef Mackiewicz za najważniejsze uważał nie publikowanie i rozpowszechnianie swoich książek, ale posiadanie praw do tego przez Ninę Karsov. To zaskakujące i niebywałe stwierdzenie, choć inaczej sformułowane, Nina Karsov-Szechter umieszcza na każdej wydanej przez siebie książce Mackiewicza (na pierwszej stronie, w formie naklejki lub nadruku):

Decyduję się na sprzedawanie w Polsce, publikowanych przez londyńskie wydawnictwo KONTRA dzieł Józefa Mackiewicza, wbrew woli zmarłego pisarza i wbrew własnym przekonaniom. Józef Mackiewicz wierzył, że nigdy nie zrobię niczego, co byłoby niezgodne z Jego wolą, dlatego zostałam jedyną spadkobierczynią praw autorskich. Dziś podejmuję taką decyzję, bo nie mam innych możliwości chronienia tych praw, a zachowanie ich uważam za swój najważniejszy obowiązek. Londyn, kwiecień 1993 (podkreśl. – J.T.)

Nina Karsov tylko jeden jedyny raz wypowiedziała się na temat oświadczenia-nalepki towarzyszącej wydawanym w “Kontrze” książkom Mackiewicza. Zaraz po uruchomieniu sprawy “nalepek”. Mianowicie, gdy odpowiadała na nadesłane do redakcji paryskiej “Kultury” listy: Niny Kozłowskiej (z 25 maja 1993) i Kazimierza Orłosia, pisarza i siostrzeńca Mackiewicza (z 31 maja 1993). W związku z tymi listami Nina Karsov pisała do redakcji w dniu 1 czerwca 1993 roku:

[…] przywilej zaufania, którym zostałam obdarzona, nakłada na mnie obowiązek podejmowania decyzji. Decydować mogę tylko na podstawie własnej oceny sytuacji, własnego rozumienia myśli i woli Mackiewicza, wyrażonych w Jego dziele. […] Decyzję sprzedawania w Polsce publikowanych przez londyńskie wydawnictwo KONTRA książek Józefa Mackiewicza powzięłam zatem, w moim przekonaniu, wbrew woli Pisarza. Powzięłam ją zaś dlatego, że nie miałam już innych możliwości chronienia praw autorskich. (wszystkie cytaty za “Kulturą”, Paryż, 1993, nr 7-8; podkreśl. – J.T.)

Karsov powołuje się na Mackiewiczowską wolę (testament), ale w żadnym z kilku testamentów samego Mackiewicza nie ma mowy o Ninie Karsov-Szechter.

Te oświadczenia odczytywano zgodnie z ich treścią: według Karsov, Mackiewicz pragnął zakazu swoich książek nie tylko w PRL, ale w ogóle w Polsce (oświadczenie ukazało się przecież w 1993 roku!) – więc Karsov świadomie postępuje wbrew woli pisarza, godząc się na ich rozpowszechnianie w kraju. Niewątpliwie tak ujmuje to Karsov. Wyjaśnia jednak w dalszym toku oświadczenia, że chodzi tu o ochronę jej praw autorskich (które mogłyby być naruszone przez wydania w kraju?). Ochrona jej praw staje się więc ważniejsza niż to, co było wolą pisarza? Bo tak to jest: w jednym zdaniu Karsov pisze, że zaufano jej, iż nie postąpi wbrew woli Mackiewicza; w następnym, że jednak postępuje i wbrew jego woli, i wbrew swemu przekonaniu. Wszystko po to, by chronić swoje prawa. Niby dla Mackiewicza, ale wbrew Mackiewiczowi? A jednocześnie wynika to jakby – powtórzmy – z Mackiewicza, jego myśli i woli wyrażonych w całym jego dziele. A ta wola to brak jego książek w Polsce?

Jeśli Karsov nie widzi tego, że jej tekst jest głęboko sprzeczny wewnętrznie i wyraża całkowite nieliczenie się z oczekiwaniami pisarza — na domiar nie ukrywa tego przed opinią publiczną — to czy sąd nie powinien był zażądać ekspertyzy biegłego: czy testament jest dobrze wykonywany, czy umieszczana w każdej książce Mackiewicza nalepka-oświadczenie jest zgodna ze zdrowym rozsądkiem? Na niektórych wydaniach książek Mackiewicza, przed serią jego Dzieł, sąsiadują ze sobą dwa sprzeczne oświadczenia: Toporskiej, że “zgodnie z wolą Mackiewicza” wolno drukować jego książki w Polsce — i Karsov, że sprzedawanie tych książek w Polsce jest wbrew woli pisarza. Można to nazwać schizofrenią. Myślę, że w wyroku ogłoszonym 17 lipca 2006 sąd polski popełnił wielką pomyłkę procesową.

Związek między ochroną swoich praw przez Karsov i sprzedawanie do Polski wydawanych dzieł Mackiewicza wydaje się celowo przez nią odsłonięty: sprzedając wydane przez “Kontrę” książki do kraju, może kontrolować i ograniczać ich ilość (to, co “Rzeczpospolita” nazwała “małą dostępnością książek Mackiewicza w Polsce”). Kontrolować, byle inni nie wydawali, a w efekcie żeby jak najmniej egzemplarzy naruszyło wolę pisarza? Chytre, czy nierozumne?

Ale przecież w deklaracji, że Mackiewicz nie chciałby w ogóle wydawać w kraju – mamy do czynienia z oczywistym zmyśleniem, konfabulacją. To po prostu kłamstwo. W całym pisarstwie Mackiewicza nie ma niczego, co mogłoby chociaż przypominać rewelację Niny Karsov-Szechter, odwrócenia się od czytelników w kraju. Zastrzeżenia Mackiewicza dotyczyły oficjalnych wydawnictw komunistycznych, ale już nie wydawnictw podziemnych, mogących go drukować w integralnej całości, bez omijania niektórych książek i bez ingerencji cenzury. Mackiewicz był za uchwałą emigracyjną, potępiającą pisarzy emigracyjnych, wydających w kraju, dlatego że wydawali to tylko, na co im rządzący komuniści łaskawie zezwalali. Mackiewicz wydawał i publikował przecież jako dziennikarz w sanacyjnej Polsce, nie będącej ideałem demokracji i której rządy krytykował. Wydawał nielegalnie nawet podczas okupacji niemieckiej, którą potępiał. Wspomniana wyżej Nina Kozłowska polemizuje z “Oświadczeniem” Karsov (w paryskiej “Kulturze”, list Niny Kozłowskiej z Monachium, z 22. 5. 1993):

Mackiewicz chciał dotrzeć do czytelników nie tylko na emigracji, ale i w Polsce. […] Pamiętam, jaki uszczęśliwiony był nagrodą “Arki” […] Nina Karsov myli się, pisząc, że decydując się na sprzedawanie w Polsce wydanych w londyńskiej “Kontrze” dzieł Mackiewicza, czyni to “wbrew woli zmarłego pisarza”.

Zamieszkały w Monachium, znany działacz i pisarz emigracyjny, Kazimierz Zamorski, przyjaciel Mackiewiczów, pisał w liście do mnie (14.04.1997), że Karsov:

trwa w swej “ideowej” fikcji, której wynikiem […] jest odcięcie czytelników w kraju od dzieł Mackiewicza.

A w swym oświadczeniu Golono, strzyżono (Monachium 1998), które rozesłał do grona osób, Zamorski formułował opinię o działaniu i nalepce Karsov o wiele ostrzej:

To jest abrakadabra!… Nie przyjmuję do wiadomości oświadczenia, by publikowanie w Polsce dzieł Józefa Mackiewicza sprzeciwiało się jego woli. […] Józef i Barbara zawsze mówili jednym głosem. Im chodziło o cenzurę. […] Otóż w postkomunistycznej Polsce zniesiono cenzurę. I między Okrągłym Stołem a kwietniem 1993 była wyjątkowa koniunktura na takie dzieła jak “Nie trzeba głośno mówić”. Niechby czytali komuniści i postkomuniści, niechby tak starzy i młodzi, głównie młodzi. Ech!… powtórzę za Józefem Mackiewiczem… Czy mam jeszcze dodawać, że mnie, którego Mackiewiczowie zaszczycili mianem “jednego z ostatnich przyjaciół” — to bardzo boli.

Zaiste, rewelacją byłoby wyłączenie przez jakiegoś wybitnego pisarza możliwości publikowania wszystkiego w kraju swego języka i języka swoich książek. Tomasz Mann miał nadzieję wydawania swoich utworów nawet w nazistowskiej III Rzeszy, gdy książki jego brata Heinricha były już rzucane w płomienie. Chciał wydawać dla czytelników, nie dla brunatnych przywódców, oczywiście rychło okazało się to niemożliwe.

Twierdzenie Karsov, że Mackiewicz nie życzyłby sobie, aby jego książki były sprzedawane dziś w kraju, powinno być powodem do wytoczenia Ninie Karsov-Szechter procesu o zniesławianie pamięci nie żyjącego już wielkiego pisarza. Powinien to zrobić Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. To niemożliwe, aby sam Mackiewicz mógł uznać — gdy nie istnieje już totalitarna, komunistyczna czy nazistowska okupacja Polski — że nie można drukować w Polsce. Jak długo? I dlaczego? Bo Polska to jeden z najgorszych krajów na mapie tego świata? Takich odczuć Mackiewiczowi przypisać się nie da. Oczywiście, takie resentymenty wobec Polski można znaleźć w różnej publicystyce, w różnych krajach.

Ale w takim razie, gdzie można wydawać Mackiewicza? W Anglii, ale nie dla Anglików, bo nie czytają po polsku. I w zasadzie nie dla Polaków, gdyż Mackiewicz by sobie tego nie życzył. I tutaj wsącza się podejrzenie: a może książki Mackiewicza lepiej zamknąć w szczelnym mauzoleum, jak mumie, i nie wydawać ich nigdzie? A w takim razie można pytać: czy ograniczenia wydawcy nie łączą się także z zawartością ideową pisarstwa Mackiewicza, jego radykalnym antykomunizmem? Bo oto wiemy, że Nina Karsov-Szechter odmówiła zgody na tłumaczenia prozy Mackiewicza we Francji, w Szwajcarii (“Noir sur Blanc” – chodziło o sześć książek) , w Niemczech. W Moskwie leży gotowy przekład Kontry (w tłumaczeniu znawczyni Mackiewicza, Worobiowej), litewskie wydawnictwo “Versus Aureus” starało się o druk Mackiewicza. A taki oto list wysłała Karsov do polskojęzycznego wydawcy w Wilnie, Ryszarda Maciejkiańca:

5 marca 2006

Redaktor Ryszard Maciejkianiec
Didżioji 40
01128 Wilno Litwa

Szanowny Panie Redaktorze,
dowiedziałam się, że zamierza Pan opublikować w swojej witrynie internetowej www.nasz-czas.lt dwie książki Józefa Mackiewicza: “Drogę donikąd” i “Zwycięstwo prowokacji”.
Jako właścicielka praw autorskich, oświadczam, że nie zezwalam Panu na publikowanie dzieł Józefa Mackiewicza w żadnej formie.
List ten wysyłam pocztą elektroniczną i równocześnie tradycyjną.
Z poważaniem Nina Karsov

Widzimy, jak spieszy się Nina Karsov. Jakby chodziło o zapobieżenie atakowi terrorystycznemu. List tradycyjny idzie kilka dni, więc poprzedza go e-mailem, który idzie kilka sekund! Ten globalny zakaz znów waży na szali wniosku, że chodzi o zamknięcie dostępu do treści książek Mackiewicza. Tę szalę może zresztą przechylać jakaś obca, nieznana ręka, a całe mizdrzenie się Karsov, jej obłędne nalepki, mają to tylko udziwnić i przesłonić!

Możliwa jest zresztą każda wersja. Czy fakt, że żadna z wydanych przez Karsov książek Mackiewicza nie została wydana, a choćby wydrukowana w Polsce, nie jest potwierdzeniem antypolskiej (czy tylko antypolskiej?) fobii Niny Karsov-Szechter (ona sama przypisuje ją jednak Mackiewiczowi)? Tę swoją fobię realizuje Nina Karsov-Szechter także w licznie wytaczanych procesach o naruszenie jej praw do Mackiewicza. Śledzi i ściga maniakalnie każde, nawet właściwie pozorne naruszenie jej praw autorskich. Jak to określiła “Rzeczpospolita”, jest to “proces za procesem”. Jeden z nich wytoczony został kilka lat temu Tomaszowi Wołkowi, za umieszczenie na łamach tak zwanego “Życia” z kropką tylko fragmentu tekstu Józefa Mackiewicza (z Drogi donikąd, o deportacjach), z notą Kazimierza Orłosia. A przecież polskie prawo autorskie, nie precyzuje ściśle rozmiarów cytatu: “wolno zamieszczać fragmenty […] większych utworów w podręcznikach i wypisach” (art. 29 prawa autorskiego).

Dodajmy, że kilka książek o Mackiewiczu, wydanych przez “Kontrę” w ostatnich latach, ma adnotację, że nie mogą być sprzedawane w Polsce. Gratuluję ich autorom, że się na coś tak marnego zdobyli. Jeden z nich, Dariusz Rohnka, broni Karsov — broni jej “zakazu” publikowania książek Mackiewicza w kraju, a jednocześnie go uzasadnia: “od paru lat trwa zorganizowana akcja i najohydniejsza nagonka na legalnego wydawcę twórczości Józefa Mackiewicza, zmierzające do złamania tego zakazu […] Czy to możliwe, aby Józef Mackiewicz uznał za wolny kraj, w którym [… itd.]” ( Fatalna fikcja, Poznań 2001) I tutaj autor wylicza wszystkie sprzeczności w Polsce, zamieszkałej przez niegodnych Polaków, pośród pozostałości komunizmu. Ani Mackiewicz, ani Toporska nie pisali nigdy o czekaniu na “wolny” abstrakcyjnie kraj, odżegnywali się tylko od publikowania w zniewolonym komunizmem PRL, w warunkach cenzury. Jest więcej niż oczywiste, że zastrzeżenia Mackiewicza i Toporskiej nie mogły dotyczyć Polski po upadku komunizmu, z całkowitą wolnością publikacji. Można powiedzieć, że słusznie Dariusz Rohnka nazwał swoje myśli “fatalną fikcją”.

Piszący te słowa też ma wytoczony proces o wydanie w Polsce (ohyda, ohyda…), po raz pierwszy na świecie, zebranych tekstów Mackiewicza o Katyniu (Katyń – zbrodnia bez sądu i kary, Warszawa 1997). Książki tej, napisanej przez wielkiego pisarza i świadka katyńskiego, domagała się polska historia i polska racja stanu, w czasie gdy budowano polskie cmentarze katyńskie i pertraktowano z Rosją o udostępnienie dokumentów katyńskich. Ja sam zaproponowałem pani Ninie Karsov-Szechter to wydanie. Otrzymałem odraczającą decyzję, wymijającą odpowiedź, której towarzyszyło zdanie: Nikomu nie pozwolę wydawać książek Józefa Mackiewicza (list do Jacka Trznadla, z Londynu, 22 kwietnia 1992).

Gdy przez kilka lat nie otrzymałem potwierdzenia i zgody na tę propozycję, opracowałem książkę sam, z rękopisu Instytutu Piłsudskiego w Nowym Jorku, i doprowadziłem do jej wydania. Pani Karsov-Szechter wytoczyła z tego powodu, osiem lat temu, aż cztery procesy: mnie (Jackowi Trznadlowi), Halinie Mackiewicz, wydawcy, oraz Polskiej Fundacji Katyńskiej. Dodam, że wszyscy, którym Karsov wytoczyła proces, nie zarobili na książce ani grosza (ja sam pracowałem nad nią dwa lata), zrzekając się jakichkolwiek honorariów, gdyż pieniądze ze sprzedaży przeznaczyliśmy na budowę cmentarzy katyńskich. Można więc powiedzieć, że Nina Karsov-Szechter wytoczyła też proces polskim cmentarzom!

Ten zdumiewający stosunek Karsov do puścizny po Józefie Mackiewiczu rozciąga się i na archiwalia, pozostałe po pisarzu. Przykładem jest casus tak zwanego Archiwum Emigracji przy Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Znajduje się tam kilka bloków listów Józefa Mackiewicza do różnych adresatów. Listy te nie są udostępniane badaczom ze względu na prośbę Niny Karsov i jej prawa autorskie, do czego zgoła bezprawnie przyczynia się kierownik archiwum, Mirosław Supruniuk, i rektor uczelni (odmówiono nawet córce pisarza!). Polskie prawo autorskie przewiduje ograniczenie prawa do wglądu do korespondencji jedynie z powodu zastrzeżenia rodziny adresata i tylko do dwudziestu lat po jego śmierci (rozdz. 10, art. 82 prawo autorskiego). Takich zastrzeżeń nie było i minęły przewidziane terminy! Nina Karsov “chroni” więc nie tylko swoje prawa autorskie, ale i łamie prawo także w sprawie publicznego dostępu do spuścizny po Mackiewiczu? Muszą temu położyć kres władze nadrzędne! Tutaj nie chodzi już o prawa wydawnicze, ale o zakaz zapoznania się z treścią listów Mackiewicza.

Zachodzi pytanie, na które już nikt nie da odpowiedzi: w jaki sposób Nina Karsov-Szechter pozyskała aż takie zaufanie Mackiewiczów, że oddali jej wszelkie prawa na swój wysiłek całego życia? Nie sądzę, aby “przyjaźń, opieka i troska” Karsov były tu wystarczające. Musiały chyba istnieć jakieś rozmowy i odpowiednie, budzące zaufanie, zaprezentowanie się ze strony Karsov. A teraz narusza to zaufanie, deklarując, że musi zawieść wolę i zaufanie pisarza? Nie do rozplątania ten węzeł psychologiczny! Przecież tę samą praktykę odmawiania zgody na wydania krajowe i zagraniczne, ustanowienie prohibicji na Mackiewicza, mogłaby stosować, bez ogłaszania, że sam pisarz wykluczał polskich czytelników! I wbrew temu, co pisze Karsov, taka manifestacja proklamowana wszem i wobec, nie jest potrzebna do chronienia jej praw autorskich. W takim razie, czemu to wszystko służy? Czy nie chodzi o to, żeby swoją niechęć do Polski uzasadnić i podbudować autorytetem wielkiego pisarza?… A może po śmierci Mackiewiczów Nina Karsov, stała się inną osobowością, która “zachorowała na nalepki”?

Czy nie tłumaczyłoby to także owego dziwnego dokumentu, którym jest list z Amtsgericht München (list Sądu w Monachium, 29.03.1996, w posiadaniu Sądu polskiego), w którym czytamy, co następuje:

3 maja 1994 wydano na wniosek Niny Karsov-Szechter potwierdzenie nabycia spadku (kopia w załączeniu). Pani Nina Karsov-Szechter jest córką i spadkobierczynią [die Tochter und die Erbin] zmarłej w międzyczasie żony zmarłego [Józefa Mackiewicza], i na tej podstawie miała prawo do złożenia wniosku o potwierdzenie nabycia spadku (podkreśl. – J.T.).

Urzędnik, który podpisał ten list i to zdanie, nazywał się Faßold. Świadkowie strony Haliny Mackiewicz wyrazili swoje zdumienie fałszywym twierdzeniem w tym liście. Skąd się to wzięło? Urzędnik interpelowanego Amtsgericht München, napisał tylko (28 lutego 1998): “Nie mogę tego ustalić, to nie ja byłem autorem listu z 29 marca 1996” (dokument w sądzie).

Czy nie zbyt łatwo sąd polski pominął ten problem? Nie chce mi się wierzyć, by pedantyczny urzędnik sądowy niemiecki mógł wymyślić, i ewentualnie dopisać na wniosku o wydanie potwierdzenia nabycia spadku, że odbierająca to potwierdzenie jest “córką Barbary Toporskiej”. Po co by to było potrzebne urzędnikowi? Ale może był to tylko wybieg potrzebny Ninie Karsov do odbioru testamentu? A może potrzeba psychologiczna, aby czuć się córką Mackiewiczów? Nie sądzę, aby ten szczegół sądowy kiedykolwiek przestał budzić wątpliwość.

Nina Karsov-Szechter zamierzyła wydanie Dzieł Józefa Mackiewicza i wydała już kilkanaście tomów. W większości z nich nie ma wzmianki, kto jest odpowiedzialny za ostateczne przygotowanie tekstu. To błąd edytorski wobec klasyka. Można przyjąć, że są to wydania popularne. W Dziełach Mackiewicza Karsov udostępniła jednak wiele z rozproszonej twórczości pisarza. W jednym z tomów ogłoszono wstępną ich bibliografię (M. Bąkiewicz). Choć wydanie Dzieł jest niewątpliwie osiągnięciem, zawsze ciąży nad nim charakter dzieła z importu. Lub mówiąc ściślej — dzieła szmuglowanego. Jak podczas zaborów — z Galicji do Królestwa. A może inaczej — jakby czas zatrzymał się dla Karsov w roku jej wyjazdu z Polski? Może jest to ciągle Polska UB, PZPR, MO i ORMO? To “oni”, partyjna i bezpieczniacka nomenklatura — gotowi są wykupić, więc pohańbić cały nakład? Karsov wciąż przebywa w swej ostatniej reducie, broniącej się przed Polską jako PRL-em? Jeśli tak, to mury tej reduty zbudowane są z książek Józefa Mackiewicza. Naciera na Karsov armia, rekrutowana ze sklonowanych zastępów Bierutów i Gomułków? Więc “Kontra” raczej przyłoży lont i się wysadzi, jak Ordon, niż wystawi książkom wydawanym przez siebie metrykę urodzenia w Polsce? Jednej tylko rzeczy Nina Karsov nie potrafiła sobie zapewnić. Żadna z książek pisarza nie jest jej dedykowana. Dwie ważne książki są natomiast dedykowane jego córce, Halinie. Dedykacja przedwojennego Buntu rojstów: “Córce mojej Haluni, żeby poznała kraj rodzinny”. I dedykacja Sprawy pułkownika Miasojedowa: “Córce mojej, Haluni”. Powinien był się nad tym zastanowić sąd polski.

Post scriptum nadesłane 30 października 2006 r.

W toku polemik i spraw procesowych o prawa autorskie po Józefie Mackiewiczu – wszyscy poniekąd zapomnieli, że pomiędzy testamentem Mackiewicza dla Barbary Toporskiej i testamentem Barbary Toporskiej dla Niny Karsov istniał jeszcze jeden testament Józefa Mackiewicza. Podała go do wiadomości publicznej Barbara Toporska po śmierci Józefa Mackiewicza w marcu 1985 roku. Jego zawartość nigdy nie została unieważniona przez żaden dokument, a zwłaszcza przez Barbarę Toporską, która go ogłosiła w swoim “Oświadczeniu z marca 1985 roku”.

Cytuję:
“Zgodnie z wolą zmarłego Józefa Mackiewicza upoważnia się wszelkie nielegalne wydawnictwa w PRL, do przedrukowywania jego książek, pod zasadniczym warunkiem niedokonywania żadnych skrótów, adiustacji, ani też opatrywania ich wstępami, k o m e n t a r z a m i itp. […] Z prośbą o przedrukowanie we wszystkich pismach.” (Barbara Toporska, “Kultura”, Paryż, marzec 1985)

Primo:
Jeśli Józef Mackiewicz życzył sobie wydań swoich książek i zezwalał na to w drugim obiegu w Polsce komunistycznej, tym bardziej stosuje się to do Polski bez cenzury i komunizmu. Twierdzenie Karsov, że Mackiewicz nie chciałby, aby jego książki były sprzedawane w Polsce, o czym mówi treść jej ulotek, przyklejanych w książkach Mackiewicza – jest więc sprzeczne z testamentem pisarza.

Secundo:
Każdy egzemplarz książek Mackiewicza, wydawanych przez Ninę Karsov, został opatrzony ulotką (naklejana lub drukowana na pierwszej stronie), komentującą domniemaną postawę i intencje zmarłego pisarza. Jest to niewątpliwie “komentarz”, którego właśnie pisarz zabraniał w swoim testamencie. Nina Karsov, każdym takim egzemplarzem dzieł Mackiewicza z ulotką, łamie testamentową wolę Józefa Mackiewicza i narusza jego dobra osobiste.

Wszystko to oznacza daleko idące wykroczenie z punktu widzenia obowiązującego międzynarodowego, ale także polskiego Prawa Autorskiego z roku 1994.

 

Kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie materiałów, ze strony www.jozefmackiewicz.com, w całości lub w części, bez zgody właściciela strony jest zabronione.

© 2024. All Rights Reserved. Opracowanie strony: fdgstudio.net